Łączna liczba wyświetleń

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział XXV

Piątkowego popołudnia, bo około godziny 14 obudziłam się objęta ramieniem Grześka. Odwróciłam twarz w stronę chłopaka i gładziłam wierzchem dłoni po policzku. Na jego twarzy pojawiał się nikły uśmiech, aż w końcu otworzył zaspane oczy. Patrzyłam na niego i nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę.
                   - Dzień dobry śpiochu. – Powitałam go całusem w policzek.
                   - No cześć. – Odpowiedział i nachylił się nade mną. – Jak się spało?
                   - A bardzo dobrze, a Tobie?
                   - Lepiej niż Ci się wydaje. – Mruknął mik do ucha i złapał za dłoń.
                   - Dzisiaj jest piękna pogoda, idziemy nad wodę?
                   - Mam nadzieję, że woda będzie cieplejsza niż wczoraj. – Obdarował mnie ciepłym uśmiechem i zaraz po tym pocałunkiem.
                   - To może zamiast tak leżeć to pójdziemy tam i sprawdzimy?
                   - No dobrze. – Odparł i wstał z łóżka.
                   - Gdzie Rexar.
Na wypowiedziane imię, mój czworonożny przyjaciel bardzo szybko zareagował. Wpadł do naszej sypialni jak burza, wbił się na łóżko i przyjacielskim lizaniem po twarzy przywitał mnie.
                        - Dobra, ja się przebiorę i idziemy nad wodę, tylko daj mi chwilkę. – Poprosiłam Grześka, który po dosłownie kilku sekundach zostawił mnie samą.
Uśmiechałam się jak idiotka. Byłam z Grześkiem i czułam, że będzie dobrze. Chociaż przy innych było to samo, ale teraz postanowiłam patrzeć w przyszłość z optymistycznym nastawieniem. Wskoczyłam w strój, zarzuciłam na wszelki wypadek bluzę Grześka, zabrałam ręczniki i pocałowałam psa w czubek mokrego nosa.
Otworzyłam drzwi, Grzesiek ze smyczą w ręku czekał na mnie i na Rexara. Przypiął psiaka, mnie złapał za dłoń i poszliśmy. Tak jak się spodziewałam, ludzie wygrzewali się w promieniach oślepiającego i gorącego słońca. W oddali słychać było plusk wody co świadczyło o tym, że w końcu będę mogła popływać, bo dwa dni z rzędu pogoda nam nie dopisała.
                   - Grzesiek, mam prośbę. Wyjedziemy stąd tak, żebyśmy na Grand Prix zdążyli?
                   - Jasne. Poza tym czuję, że długo tu nie posiedzimy. – Odpowiedział i wskazał mi zbliżającą się chmurę, zapowiadającą ulewę.
                   - Świetnie. – Burknęłam trochę nie zadowolona. – To może w ogóle nie idźmy nad wodę, tylko już wyruszmy? Chcesz jechać w mega ulewę i nie widzieć?
                   - No niby nie.
                   - No właśnie.
                   - To może niech chociaż Rexar sobie poszaleje?
                   - To on pójdzie, a później się go zawoła.
                   - Nie zrobi nikomu krzywdy?
                   - Rexar? On jest zbyt leniwy, żeby szczęką ruszyć. – Odpowiedziałam i pociągnęłam Grześka w przeciwnym kierunku.
                   - No dobra. – Przystał na to Zengi i poszliśmy do naszego domku.
Szczerze mówiąc to Rexar chyba też nie miał ochoty na szaleństwa, bo dołączył do nas bardzo szybko.
Akurat jak zaczęliśmy pakowanie rzeczy zaczęło padać.. Dobrze zrobiliśmy wracając, bo zapewne teraz bieglibyśmy jak nienormalni. Grześkowi mimo wszystko humor dopisywał, bo żartował, trącał mnie biodrem i łaskotał. Nie mogłam się nawet w spokoju spakować. Kiedy skończyliśmy, ja pobiegłam szybko do vana, wpuściłam do niego Rexara i czekałam w środku na Zengiego. Chłopak po chwili dołączył do mnie i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Deszcz niesamowicie utrudniał jazdę. Padało tak intensywnie, że wycieraczki nie nadążały ze zbieraniem wody. Chciało mi się śmiać z tego skupienia Grześka, ale wolałam tego nie robić, bo na drodze robiło się coraz niebezpieczniej. Napisałam Magdzie sms z relacją z całego wyjazdu, który podsumowała w wiadomości tekstem „HAHAHAHHAHAHHAHAHHAHAHAHAHAH”. Cała Magda. Uśmiechnęłam się i patrzyłam na aurę panującą za oknem. Pogoda zaczęła się robić coraz bardziej nużąca. Do tego stopnia, że zamknęłam oczy, a otworzyłam je, kiedy Grzesiek wjeżdżał właśnie na moje podwórko.
                   - Trochę mi się przysnęło. – Zaśmiałam się i przeciągnęłam.
                   - Trochę, ale tak słodko spałaś, że nie chciałem Cię budzić. – Odpowiedział i pocałował mnie w policzek.
                   - Kocham Cię. – Wymamrotałam z siebie i wysiadłam.
Wysiadłam i poczułam jak zimne kropelki spadają na moje odkryte ramiona. Z każdym uderzeniem czułam jak po moim ciele przechodzi dreszcz. Wypuściłam Rexara, złapałam Grześka za rękę i poszliśmy do mojego domu.
                        - Mamo, już jesteśmy! – Krzyknęłam.
                        - Już? Co tak szybko? – Zapytał Wojciech.
                        - A nie widzisz co się dzieje za oknem? – Zapytałam, a właściwie to stwierdziłam. – Gdzie mama?
                        - Pojechała na kontrolę do lekarza. Zjecie coś?
                        - A co dobrego jest?
                        - Młode ziemniaczki, kurczak i surówki. Jeszcze ciepłe, siadajcie.
Grzesiek powiedział, że musi jechać do siebie. W sumie to nie miałam zamiaru go powstrzymywać, bo obydwoje potrzebowaliśmy czasu dla siebie. Pożegnałam chłopaka soczystym pocałunkiem i poszłam do kuchni.

Wojtek zostawił mnie samą. Siedziałam opychając się obiadem. Mamy facet świetnie gotował, to mu trzeba było przyznać. Zjadłam wszystko ze smakiem i poszłam do siebie, gdzie na łóżku czekał Rexar. Pies wygodnie leżał na jasnej pościeli. Nie miałam serca go zrzucić więc położyłam się obok niego. Przytuliłam do jasnego grzbietu, wtuliłam w delikatne futro i ponownie zasnęłam.

4 komentarze:

  1. Szkoda, że ta durna pogoda pokrzyżowała im dalsze wypoczywanie nad jeziorem i całe szczęście, że szczęśliwie dojechaliście! Skupiony Grzesiek z pewnością musiał zabawnie wyglądać i nie dziwię się, jak bym pewnie tam nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. XD Niech oni już ponownie gdzieś się spotkają, bo tak rozłączeni to na pewno nie są szczęśliwi. :c Zengota weź wybuduj jakiś dom, posadź drzewka, zadbaj o dobra materialne i wspólnie wychowujcie swoje mam nadzieję w niedalekiej przyszłości dzieci, hahaha! :D Czekam na kolejny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahahahahahahah wyobraziłam sobie skupienie na twarzy Zengiego xD I teraz cieszę się jak durna do monitora xD Hmm.... no jak na razie obietnice Grześka się sprawdzają, więc nie mam mu nic do zarzucenia :D Więc o by tak dalej panie Zengota a będzie dobrze! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko naturo czemu teraz !! -,- Grzesiek skupiony haha xd Zapraszam do mnie : aussielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć. Jestem ciotą i zapomniałam loginu do bloga ale założyłam już nowego i dodłam co nie co. Zapraszam ;> http://maciekmajkastory.blogspot.com/

    A co do bloga jest cudny! <3

    OdpowiedzUsuń