Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział XXII

Następnego, dość deszczowego poranka obudziłam się jako pierwsza. Nie wiem jakim cudem, ale głowę miałam na piersi Grześka. Delikatnie się podniosłam do siadu i rozglądałam dookoła. Znów bolała mnie głowa, czułam się dziwnie, jakoś osłabiona. Może to po wydarzeniach dnia poprzedniego? Nie wykluczałam takiej opcji. Złapałam za telefon i miałam nieodebrane połączenie od mamy. Ruszyłam się z miejsca, podeszłam do okna i oddzwoniłam.
                   - Co jest? – Zapytałam szeptem.
                   - A nic, chciałam zapytać co robisz. – Usłyszałam głos mamy. – Dlaczego mówisz szeptem?
                   - Bo Grzesiek jeszcze śpi. – Odwróciłam się, by sprawdzić czy aby na pewno śpi. - A poza tym dopiero wstałam. Jak się czujesz?
                   - A dobrze. Do końca tygodnia zostanę w szpitalu, nie martw się o nic, Wojtek jest przy mnie. Tylko, że sama będziesz w domu.
                   - No dobrze, dam sobie radę. – Odpowiedziałam i otworzyłam okno, przez które następnie się wychyliłam, mimo, że lało jak z cebra.
                   - A ten Grzesiek to na noc u nas był?
                   - Tak. – Odpowiedziałam cicho. – W ogóle Troy ze mną zerwał.
                   - Jak to zerwał?
                   - Powiedział, że wraca do swojej byłej.
                   - Pieprzony maczo. – Syknęła mama. – Ale przecież ten Grzesiek…
                   - Mamo.
                   - Co mamo? Masz siedemnaście lat, czas w końcu szukać kogoś.
                   - Tak, a on dwadzieścia cztery.
                   - A może myśli o Tobie przyszłościowo?
                   - Troy też myślał o mnie przyszłościowo i co z tego wyszło? – Odpowiedziałam i wyprostowałam się.
                   - Ale jak widać nie dorósł do związku.
                   - Mamo, on ma dwadzieścia sześć lat. – Zwróciłam na to szczególną uwagę.
                   - Ale i tak zachował się jak gówniarz.
                   - Może i tak. Nie mam zamiaru po nim płakać. Tylko wiesz co mnie najbardziej boli?
                   - No co?
                   - To, że straciłam dla niego głowę i zapomniałam o Przemku. Z jednej strony żałuję, ale z drugiej nie.
                   - Dlaczego niby żałujesz? Gdyby mu zależało to walczyłby na wszelkie możliwe sposoby. Na klęczkach by do Ciebie przychodził, a on co? Raz, może dwa tu był. – Odpowiedziała.
                   - Skąd wiesz?
                   - To, że ze sobą nie rozmawiałyśmy, nie znaczyło, że mam się przestać interesować chłopakami, którzy do Ciebie przychodzą.
                   - No i tu mnie zaskoczyłaś.
                   - No widzisz. Dobra córciu kończę, bo lekarz idzie. Kocham Cię, papa. – Pożegnała się i nie dała mi odpowiedzieć, bo się rozłączyła.
Położyłam telefon na parapecie i patrzyłam jak kolejne krople uderzają o ulicę. Towarzyszyła temu wspaniała cisza. Mieszkaliśmy we wspaniałej okolicy. Cichej, z daleka od samochodów, blisko lasku. Po prostu bajecznie.
Patrząc na okolicę, usłyszałam za plecami szelest kołdry i strzelanie kości. Tak, to z pewnością był Zengi. Odwróciłam się i zobaczyłam jak chłopak ogarnia rozczochrane włosy. Śmiać mi się chciało jak nie wiem co. Grzesiek popatrzył na mnie, uśmiechnął się i zawołał do siebie. Zamknęłam okno i podeszłam do łóżka.
                   - No cześć. – Przywitałam go buziakiem w policzek. – Jak się spało?
                   - A bardzo dobrze, a Tobie?
                   - Też. – Odparłam. – Pijesz kawę?
                   - Nie dzięki.
                   - Wiesz co, chodź ze mną. – Poprosiłam i złapałam go za rękę.
                   - Dokąd?
                   - No chodź. – Prosiłam dalej i pomogłam mu wstać.
Z uśmiechem zaprowadziłam go do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz, Grzesiek trochę wystraszony na mnie popatrzył i usiadł na brzegu wanny.
                        - Co Ty planujesz? – Zapytał.
                        - Masz. – Rzuciłam w niego ręcznikiem. – Umyj włosy i zaraz się pozbędziemy Twojej fryzurki a’la wczesny Bieber. – Zapowiedziałam i zaczęłam szukać maszynki do strzyżenia.
                        - Chcesz mi powiedzieć, że sama mnie ostrzyżesz?
                        - Tak. Mojemu tacie robiłam za fryzjerkę to Tobie też mogę. – Odpowiedziałam wspinając się na wysoką szafkę łazienkową. – Mam Cię.
Grzesiek popatrzył na mnie za strachem w oczach, ale zrobił to, o co go poprosiłam. Zaufał mi i to było ważne.
                        - Nie boisz się? – Zapytałam wycierając mu włosy.
                        - Trochę tak, ale ufam Ci. – Odpowiedział i odwrócił się w moją stronę.
                        - To miłe.
Rzuciłam ręcznik, dobrałam odpowiednią nakładkę i zaczęłam bawić się włosami Grześka. Dawno nie bawiłam się maszynką, więc miałam nadzieję, że niczego nie spieprzę.
Kiedy skończyłam popatrzyłam na Grześka i usiadłam mu na kolanach. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek i uśmiechałam bezustannie.
                   - Boże jaki Ty jesteś przystojny. – Westchnęłam i popatrzyłam mu w oczy.
Grzesiek poprosił żebym zeszła i podszedł do lustra. Chłopak chyba sam był w szoku, bo nie mógł się napatrzeć. Czułam, że to co zrobiłam, zrobiłam dobrze.
                        - Od dzisiaj jesteś moim fryzjerem. – Powiedział i odwrócił się w moją stronę.
                        - Okej. – Zgodziłam się. – Dobra idź stąd, muszę posprzątać.
                        - Pomogę Ci.
                        - Bardziej mi pomożesz jak pójdziesz się ubrać. – Odpowiedziałam uśmiechnięta.
Zengi zrobił to o co go poprosiłam i zabrałam się za sprzątnie. Szybko się z tym uwinęłam i dołączyłam do Grześka, który był już w salonie. Grzecznie siedział i bawił się z Rexarem. Jak widać mój pies go polubił.
                        - Co robimy? – Zapytałam przysiadając się do niego.
                        - Ja muszę jechać do domu, bo mam mecz jutro w Danii.
                        - No okej.
                        - Ale posiedzę jeszcze z Tobą. – Odpowiedział i złapał mnie za dłoń.
                        - Jeśli masz czas.
                        - Dla Ciebie zawsze go będę miał, choćby nie wiem co. – Odpowiedział z uśmiechem.
                        - Dziękuję, że mogę na Ciebie liczyć. – Odpowiedziałam z nikłym uśmiechem i przytuliłam się do niego.
                        - A może pojedziesz ze mną?
                        - Dokąd?
                        - Do Danii.
                        - Co Ty, nie mogę, muszę być blisko mamy. – Zaprotestowałam.
                        - A no w sumie. To może pojedziemy gdzieś na weekend? Piątek i sobotę?
                        - A co proponujesz? Bo wiesz, miałam jechać z Woffindenem na Grand Prix do Daugavpils, ale jeśli zaproponujesz coś lepszego to zrezygnuję.
                        - Jakiś wypad nad jezioro? Znam fajne miejsce.
                        - Sami, czy z kimś?
                        - Jak będziesz chciała.
                        - Kusząca propozycja. – Mruknęłam i pocałowałam go w policzek.
Grzesiek uśmiechnął się i zamiast odwzajemnić mój gest, zrobił to co powinnam mu zabronić. Po raz kolejny pocałował mnie w usta.
Pewnie trzymał mnie przy sobie. Nie odrywał swoich warg od moich. Złapał mnie za policzki, nie spoglądał w oczy. To było niesamowite, jak pocałunki, nawet chłopców których traktowałam jako kolegów, sprawiały że traciłam głowę.
                   - Przepraszam, wiem że nie powinienem…
                   - Zamknij się. – Burknęłam i przyciągnęłam go do siebie, by móc kontynuować pocałunek.
Takim oto sposobem ja i Grzesiek zachowywaliśmy się jak para, mimo, że nią nie byliśmy. Miałam nadzieję, że Grzesiek wykaże się zanim do czegoś dojdzie.
                        - Muszę już jechać. – Odparł patrząc mi w oczy.
                        - Nie jedź. – Mruknęłam, sama do końca nie wierząc, że to mówię.
                        - Misiek, muszę.
                        - No dobra. – Westchnęłam smutno.
                        - Ale zadzwonię do Ciebie. – Odpowiedział i pocałował mnie w policzek.
                        - Obiecujesz? – Zapytałam łapiąc go za dłoń.
                        - Obiecuję.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam Grześka na pożegnanie i rozstaliśmy się.
Kiedy chłopak opuścił mój dom, poszłam do salonu i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Z jednej strony chciałam ,żeby jeszcze trochę został, ale z drugiej strony nie mogłam go zatrzymywać jakby był moim chłopakiem. Oddychałam spokojnie, ale po chwili nie wytrzymałam i wybiegłam z domu zanim jeszcze zdążył odjechać. Prawie jak w filmie pobiegłam do niego i od razu wpadłam w jego ramiona.
                   - Uważaj na siebie i wróć w jednym kawałku. – Prosiłam.
                   - O mnie się nie martw. – Uśmiechnął się i popatrzył na mnie. – Idź do domu, bo zmokniesz.
                   - Trudno. – Odpowiedziałam i wtuliłam się w niego bardziej.
                   - Głupia jesteś. – Odpowiedział i pocałował mnie w policzek.
                   - Powodzenia Zengi. – Wyszeptałam i puściłam chłopaka.
                   - Dziękuję.
                   - Dobra, jedź już. – Wyganiałam go powoli, bo bałam się, że emocje wezmą górę.
                   - Mam już sobie jechać? – Zapytał smutno.
                   - Tak. Pewnie masz dużo pakowania i w ogóle.
                   - No dobrze, to pa. – Pożegnał się i wsiadł do samochodu.
Kiedy Grzesiek odjechał pobiegłam do domu. Byłam przemoczona, ale w sumie nie żałowałam. Zamknęłam drzwi na klucz, Rexara ustawiłam na pozycji „Pilnuj domu” a sama poszłam się wykąpać.
Teraz, kiedy byłam sama, mogłam chodzić w tym na co miałam ochotę. Znalazłam stary granatowy, ciepły dres, jakąś zwykłą koszulkę i za dużą bluzę Unii Leszno. Zmyłam makijaż, na DVD włączyłam muzykę i leżąc już w wannie zaczęłam rozmyślać nad wszystkim co się dzieje dookoła. Miałam czas, żeby wszystko na spokojnie przemyśleć. „Troy to dupek, płakać nie będę, Przemo to palant, ale chociaż na tyle odważny, żeby przy nie powiedzieć co o mnie sądzi, Grzesiek jest kochany, ale kurde. Za szybko, za szybko, za szybko. Ale z drugiej strony jest taki kochany. Ja pierdole!” wyrzuciłam z siebie i zanurzyłam się całkowicie w wannie. Cały czas rozpamiętywałam te pocałunki, te przytulania, jego uśmiech, czasami przerażający. Wszystko. Bałam się od tak mu zaufać, bo Troy na początku też był niesamowicie kochany ,a okazał się skończonym palantem.
Podniosłam się do siadu, wyszorowałam całe ciało i rześko wyszłam z wanny. Otuliłam ciało miękkim ręcznikiem i wskoczyłam we wcześniej przygotowane ciuchy. Czułam się jak menel, ale było mi z tym dobrze. Ubrałam moje pluszowe kapcie i zabierając laptopa poszłam do salonu. Resztę dnia spędziłam gadając z moją kuzynką Magdą na Skype. Również była fanką żużla, ale mieszkała w Bydgoszczy i nie miałyśmy okazji chodzić razem na mecze. Dobrze, że ją miałam. Często zwierzałam jej się z moich problemów. Teraz było tak samo. Rozgadałam się do tego stopnia, że płakałam, śmiałam się i krzyczałam jednocześnie. Magda jak to Magda, stwierdziła, że mam być z Grześkiem i już.
                   - Dzięki, że miałaś czas. – Powiedziałam na zakończenie rozmowy.
                   - No spoko. Ja się cieszę, że zadzwoniłaś. – Uśmiechnęła się. – Muszę kończyć, bo spać mi się chce. Padam na ryj.
                   - Okej. Ja też już lecę. Papa, do następnego. – Pożegnałam się.
                   - Dobranoc. – Powiedziała. – Pani Zengota.
                   - Spadaj. – Burknęłam i wyłączyłam komunikator.
Było już po 23, a Grzesiek nadal nie dzwonił. Zaczęłam się martwić jak cholera. W końcu to był mój „przyjaciel”. Wkurzyłam się i pierwsza do niego zadzwoniłam.
                        - Miałeś zadzwonić. – Syknęłam do słuchawki.
                        - Przepraszam kochanie, przysnęło mi się. – Odpowiedział zaspany.
                        - Ty spałeś? Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić!
                        - Nic się nie stało.
                        - Dobra, wracaj spać. Ja też się już kładę.
                        - Nie no, przecież powiedziałem Ci, że dla Ciebie zawsze znajdę czas.
                        - Ale ja też już się kładę. – Migałam się od rozmowy. – Dobranoc. Kolorowych snów.
                        - Dobranoc, śpij dobrze. – Odpowiedział. – Przepraszam.
                        - Za co?
                        - Za to, że Cię kocham. – Odpowiedział smutno. – Wiem, że nie powinienem.
                        - Dobranoc. – Wyszeptałam i rozłączyłam się.

Położyłam głowę na oparciu, telefon schowałam do kieszeni, Rexara zawołałam bliżej siebie i po pół godzinnych rozmyślaniach zasnęłam.


********************************************************

No kochani, suprajs! :D Witam z nowym wyglądem, który mam nadzieję, że się podoba? :D
Z tego miejsca chciałam podziękować kochanej @Sydneyowo za pomoc przy przygotowaniu szablonu, a najbardziej z ten cudowny nagłówek! Mówiłam Ci już miliard razy i powtórzę po raz kolejny: JEST BOSKI! ♥ Dziękuję za wszystko kochana! ♥

8 komentarzy:

  1. Ach! Te Magdy są takie mądre i w ogóle :D. Zengi musiał jechać :(. A tak pięknie już było... w sumie nadal jest ^^. Zengi jest kochany i tego się trzymajmy! :3
    Co do nagłówka: Przestań mnie chwalić, bo popadnę w samozachwyt, a jak na razie to czuję się zawstydzona! >.<

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, Grześ taki kochany :3 i kurde przeprasza, za to że kocha :3
    zajebistym rozdział skarbie <3
    wygląd też zajebisty *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. GRZESIIIINEK ! *.* uwielbiam go! uwielbiam go za to,że jest słodki, uroczy, przystojny i cudowny :) Boże, zaraz się w nim jeszcze zakocham o.O i będę jeździć do Leszna, żeby go odwiedzać i w ogóle :P dobra, koniec marzeń! ugh, za dużo żużla :D
    poza tym mogłabyś zmienić tło? bo albo ja nie widzę na oczy, albo to rzeczywiście jest zbyt oczojebne :d
    i wracając do rozdziału - GRZEEEEEEEŚ :3 zaskakujesz mnie!
    ale szkoda, że powiedział jej dwa najważniejsze słowa przez telefon. No w sumie inaczej nie mógł, ale mógł chociaż poczekać aby oficjalnie poprosić ją by została jego dziewczyną, ale Grześ to Grześ - jego nie ogarniesz.
    I ta akcja z fryzjerem?! : O DLACZEGO MARCELINA OBCIĘŁA TE JEGO CUDOWNE KUDŁY?! Ja się pytam no?! Nie żal jej było? a jak będą się całować to gdzie mu będzie rękę wkładać? :) kurde, ale to zabrzmiało xD no dobra, to bez tej ręki.
    Podsumowując - Grzesinek jest cu-do-wny. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Łooo paaaaanie! Tyle się wydarzyło, ze nawet nie wiem od czego zacząć O.O
    No ale chyba wypada napisać najpierw: TROY TY IDIOTO, PALANCIE, DEBILU, KRETYNIE!!!!! Jak tam można wykorzystać dziewczynę?! Tak to zapewnia, że kocha, a jak pojawi się jego była, ten weźmie dupę w troki i wróci do niej. No ja er-olę! Gdyby mi się nawinął, na pewno zarobiłby w twarz! Pierdoła! -.-
    I co? To już koniec Przemka? Naprawdę chłopak już sobie odpuścił? Nie, na pewno nie! Przemo jeszcze tu namiesza zobaczycie! :D
    No i pogodziła się z mamą a to jest WIEEEEELKI plus xD I pierwszy raz zgodzę się ze zdaniem mamy Marceliny na temat Pawlickiego. Jakby kochał, to nie odpuściłby tak łatwo :) Chociaż kto go tam wie... Może szykuje coś naprawdę genialnego i z wielką pompą? ;3
    No i teraz przechodzimy do najlepszego! Grzegorz Zengota! Czy on musi być na każdym kroku aż taki kochany? Kupił mnie dosłownie całym sobą i tym swoim zachowaniem ;3
    "- Dobranoc, śpij dobrze. – Odpowiedział. – Przepraszam.
    - Za co?
    - Za to, że Cię kocham."- jak nic rozryczałabym się mu do telefonu i w podskokach byłabym u niego :D
    Dobra kończę już, bo niedługo będę jak Nika xD
    Życzę duuuuuużo weny i oczywiście czekam na nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O kuuuurde i tak nie napisałam wszystkiego! :D No jak Marcelina mogła obciąć Grześkowe włoski a`la Bieber?! Toż one były cudne! Poważnie. Pierwszy raz mówię, że chłopak wygląda fajnie w dłuższych włosach xD Szczególnie kiedy ściągnie kask i ta grzywka mu tak genialnie układa się do góry xD
    Dobra teraz już na serio wszystko :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu, jak zwykle rozdział meega.. ;3 Ahh ten Grzesiek xD Dobrze, że Marcela ma kogoś takiego jak on. A Troy niech spada na drzewo! ;) Dobrze, że między mamą a Marcela jest już w porządku. ;3
    Oczywiście czekam na dalsze przygody i bardzo podoba mi się nowy wygląd bloga ;) Duuuużo weny dziuuubuś <3

    Ada <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mama Marceliny coraz bardziej chyba wszystkich zaskakuje! No i całe szczęście, że już powoli znajdują wspólny język. :3 Troy zmarnował taką szansę, no ale jak on mógł?! Ja pierdziele. -.- No właśnie! Jak mogłaś obciąć włosy Zengoty?! NO JAKIM PRAWEM?! To już nie będzie ten sam Zenguś co zawsze! Stracił połowę siebie.. XD Jak on mógł się tak dać? No ale miejmy nadzieję, że aż tak pedalsko nie wyglądał, hahaha. Końcówka ponownie daje dużo do myślenia. Czy tym razem Grzegorz Zengota okaże się tym jedynym? Czy rzuci żużel i zacznie walczyć o swoją wybrankę? Czy ktoś stanie im na drodze? Czy może dwójka pozostałych się obudzi i zaczną również walczyć? TEGO NIE WIEM! :C Ale chcę wiedzieć i czekam na kolejny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń