Łączna liczba wyświetleń

sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział XX

Następnego dnia rano obudziło mnie gładzenie po głowie. Otworzyłam lewe oko i zobaczyłam kucającego przy mnie Grześka. Przetarłam zaspaną twarz, a ten uśmiechnął się do mnie. Jego uśmiech zazwyczaj przypominał uśmiech seryjnego mordercy, ale tym razem był ciepły i miły.
                   - Wstawaj, zrobiłem śniadanie. – Powitał mnie wesoło i zrzucił ze mnie kołdrę w zamian dając swoją żółtą bluzę.
                   - Śniadanie? – Zapytałam zaskoczona. – A co dobrego?
                   - Wstań to zobaczysz.
                   - Jak już chcesz mi robić śniadanie to przynoś mi je pod nos, a nie każesz wstawać  i na dodatek zrzucasz ze mnie kołdrę. – Oburzyłam się i wstałam. – Jesteś okrutny.
                   - Oj nie marudź tylko chodź. – Po raz kolejny obdarował mnie uśmiechem i poszliśmy do kuchni.
Byłam w niemałym szoku. Na stole stała sterta naleśników, kakao i różnego rodzaju smarowidła. Usiadłam przy stole, Grzesiek szarmancko odsunął mi krzesło i usiadł obok mnie.
                        - Jestem po prostu w szoku. Miło mnie zaskoczyłeś.
                        - Naleśniki to jedyna rzecz która wychodzi mi idealnie. – Zaśmiał się chłopak. – Tak właściwie, Troy wie, że u Ciebie jestem?
                        - Nigdy w życiu, bo by mnie przez telefon zabił. – Odparłam i wepchnęłam naleśnika namoczonego w sosie klonowym do ust. – Jezu jak mi tego brakowało.
Grzesiek patrzył na mnie z uśmiechem i zajął się pałaszowaniem śniadania. Wtedy poczułam się jak prawdziwa nastolatka. Przyjemnie nam się rozmawiało, poznawaliśmy się z każdą chwilą coraz lepiej. Widziałam, że Grzesiek chce być moim przyjacielem, więc pozwalałam mu na to.
Po skończonym śniadaniu posprzątaliśmy w kuchni, ogarnęliśmy syf, który zrobiliśmy wczoraj w salonie i poszliśmy do mojego pokoju. Kiedy Grzesiek czekał na mnie, ja wzięłam szybki prysznic, zarzuciłam szare szorty, białą koszulkę z kolejną bajkową postacią, tym razem Jerry’m i zarzuciłam na nogi czarne trampki. Włosy o dziwo rozpuściłam, nie nałożyłam makijażu i poszłam do kolegi.
                   - Fajnie wyglądasz. – Skomplementował Grzesiek.
                   - Dzięki. – Uśmiechnęłam się. – Muszę iść z Rexarem na spacer.
                   - To przy okazji odprowadzisz mnie do domu.
                   - Chyba nie lałeś. – Wyśmiałam go.
                   - No weź. – Marudził. – Bo powiem Troy’owi, że u Ciebie zostałem na noc.
                   - Szantażysta. – Syknęłam i wbiłam mu palce w żebra.
Chłopak uśmiechnął się i poszliśmy do salonu. Dlaczego nie usłyszałam, że rodzice wrócili? Popatrzyłam na Grześka i poszliśmy do moich rodziców.
                   - Już wróciliście? – Zapytałam zaskoczona.
                   - Tak, a nie widać? – Zapytała matka i popatrzyła na Grześka taki dziwnym wzrokiem.
                   - Nie patrz tak na niego. – Syknęłam.
Zarówno ona jak i jej facet popatrzyli na mnie zaskoczeni, że w ogóle odpyskowałam w jakikolwiek sposób, ale nie mogłam patrzeć jak ta kobieta rozbiera mojego kumpla wzrokiem. Pociągnęłam Grześka za rękę i wyszliśmy w domu.
Podczas drogi do domu Zengiego panowała między nami cisza. Wcześniej chłopak był wygadany, a teraz? Myślałam, że zacznie wesoło śpiewać, żartować, a tu takie rozczarowanie. Musiałam się dowiedzieć co gryzie mojego przyjaciela.
                   - Zeniu, co się dzieje?
                   - Nic. – Zbywał mnie chłopak.
                   - Jak to nic? Przecież widzę, że coś się dzieje.
                   - Chcesz wiedzieć?
                   - Tak.
                   - Proszę bardzo. Chodzi mi o to, że uganiasz się za Troy’em, a ne widzisz ile osób wokół oddałoby za Ciebie życie. Przecież Batch jest zakochany w Evelinie, pokłócili się, a w Tobie szuka pocieszenia, nie widzisz tego? Zasługujesz na kogoś znacznie lepszego niż on. – Skoczył do mnie z wyrzutami.
Dosłownie mnie zamurowało. Nigdy, ale to przenigdy nie pomyślałabym, że Grzesiek aż tak interesuje się moim życiem.
Zrobiło mi się jakoś smutno, kiedy powiedział coś takiego o Troy’u. „Przecież on mnie kocha!” krzyczałam w myślach dla pewności, chociaż sama do końca nie wiedziałam co robi, kiedy jest w Anglii beze mnie. Aż mnie ciarki przeszły kiedy wyobraziłam go sobie z inną. Nie zniosłabym faktu gdyby nagle okazało się, że jest tak jak mówi Grzesiek. Że ja idę w odstawkę, bo pogodził się ze swoją byłą, ale gdyby tak naprawdę było, to przecież nie przyjechałby do mnie i nie mówił, że boi się, że mnie straci.
Grzesiek szedł obok mnie w ciszy. Może czekał na moją reakcje? Ale co mogłam powiedzieć? Że zwątpiłam w to, że Troy mnie kocha? Niby chwiejnym krokiem zbliżyłam się do Zengiego, a ten od razu domyślił się, że chodzi o chociażby drobne objęcie mnie. Złapał moje odkryte ramię zimną dłonią, a po ciele przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Rexarowi najwyraźniej to się nie spodobało, bo zaczął warczeć na chłopaka tak, jakby chciał powiedzieć „Łapy przy sobie”.
                   - Dziękuję. – Wyszeptałam.
                   - Za co?
                   - Za to, że jesteś. – Odpowiedziałam i wtuliłam się bardziej.
Grześkowi chyba zrobiło się bardzo miło kiedy to usłyszał, bo poczułam jak całuje mnie w głowę.
Zengi był inny niż Troy. Nie był taki bezpośredni. Był raczej chłopakiem cichym, przynajmniej przy mnie taki był. Emanował od niego wyjątkowy spokój i opanowanie, czyli coś, czego w Troy’u nie było. Miałam słabość do chłopaków typu „Bad boy”, ale Grzesiek był wyjątkiem. Może na torze czasami mu nie szło, ale nie poddawał się tak emocjom jak niektórzy. Czasami rzucał groźne spojrzenia, ale tak naprawdę, w serduchu to był kochany chłopak. Jakoś dziwnie pomyślałam o Troy’u. Co by zrobił, gdyby zobaczył mnie w tamtej chwili z Grześkiem? Byłby zazdrosny? Rzuciłby się na niego jak na Przemka?
                   - Żyjesz? – Wyrwał mnie z moich myśli.
                   - Tak, żyję. Po prostu się zamyśliłam.
                   - O czym myślałaś?
                   - O tym co powiedziałeś o Troy’u.
                   - Nie myśli o nim.
                   - Usilnie chcesz mnie od niego odciągnąć, z tego co widzę.
                   - Trochę tak.
                   - I wiesz co? Jak na razie to Ci się udaje. – Uśmiechnęłam się i pocałowałam przyjaciela w policzek.
To był jak impuls. Ja pocałowałam go w policzek, a ten odwrócił się, pewnie złapał za policzki i złożył na ustach pocałunek. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czy mam się bronić, czy całkowicie poddać. Miałam chłopaka, a nagle pojawił się Grzesiek i po prostu o nim zapomniałam. „Boże co ja robię!” Wściekałam się na samą siebie.
                   - Przepraszam. – Odpowiedział, nadal trzymając moją twarz w swoich dłoniach i spoglądając w oczy.
Zrobiłam krok w tył, podniosłam głowę i zawróciłam w stronę swojego domu, zostawiając go samego. Ja nie wiedziałam co zrobić. Pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji. Jednak byłam taka, jak twierdził Przemek.
Do domu to praktycznie biegłam. Dla Rexara to był po prostu raj, ale dla mnie katastrofa, bo miałam poważne problemy z kolanami. Po kilkunastu metrach złapała mnie kolka i dostałam zadyszki. Zatrzymałam się by złapać oddech. Zachyliłam się, a po twarzy spłynęły pojedyncze kropelki potu. Sport nie był moją dobrą stroną. Resztę drogi przeszłam już spokojnym krokiem, choć w mojej głowie wcale nie było tak kolorowo. Jeden pocałunek wywrócił wszystko do góry nogami. Miałam multum myśli i pytań na minutę. „Co teraz?”, „Co z Troy’em?”, „Powiedzieć mu?, „A jak on mnie naprawdę kocha?”. Emocje wzięły górę i rozpłakałam się. Z jednej strony miałam Troy’a, z drugiej pojawił się Grzesiek.
Do mieszkania wpadłam jak strzała. Odpięłam psa, smycz rzuciłam na kanapę w salonie i poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, wyłączyłam telefon, zasłoniłam rolety i padłam na łóżko, wbijając się twarzą w pomarańczowego misia, Tygryska z Kubusia Puchatka. Jeden głupi pocałunek, a tak wiele zmienił. Czułam się okropnie. Z nerwów zrobiło mi się słabo, zaczęła mnie boleć głowa więc, wzięłam trzy tabletki, bo jedna po prostu nie działała. Leżałam i myślałam co zrobiłby Troy, gdyby o wszystkim się dowiedział. Może w ogóle by się nie przejął, tylko triumfalnie ogłosiłby, że to było tak, jak powiedział Grzesiek? Pierwszy raz, od kiedy byłam z Troy’em najzwyczajniej w świecie zwątpiłam.

Po jakimś czasie zaczęły mnie piec oczy, ciężko mi się oddychało, serce jakoś nierówno biło. Popatrzyłam na zegarek stojący na półce, ale cyfry zaczęły mi się zlewać. Zbagatelizowałam te dolegliwości i zamknęłam oczy.  

8 komentarzy:

  1. Jejku jak on ją pocałował to prawie zawału dostałam :D Świetny rozdział i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezusie, Grzesinek się włączył! Ona ma coraz więcej adoratorów, ja też tak chcę! :) Marcelina już po prostu nie wie co ma robić i w sumie jej się nie dziwię, bo ja na jej miejscu zwyczajnie rozpłakałabym się z bezsilności ;) głowa do góry, coś wymyśli! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze on ;o Czułam, że się to tak skończy. W sumie całkiem fajny jest, ciekawe czy ma rację.
    Niepokoi mnie ta końcówka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko ładnie nadrobiłam na telefonie, a więc teraz muszę pozostawić po sobie komentarz! :3 Jeszcze Zengusia nam tutaj brakowało.. XDDD Wiedziałam, że skoro już u niej śpi, to tej okazji tak łatwo nie przepuści, no ale w roli kochającego mężczyzny wolę Batcha. :( Grzesiek, nie mieszaj tutaj.. Wystarczająco dużo problemów ma Marcela. Lubię Zengotę, ale jeżeli chce żyć, niech lepiej zajmie się żużlem, albo inną dziewczyną. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. wow, chyba tego to już się nikt nie spodziewał O.o
    Z rozdziału na rozdział jest tu coraz ciekawiej ;d
    Czekam na kolejnyy z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Taki jakiś krótki rozdział jak na Ciebie. :D
    Akcja coraz bardziej rozkręca. Tylu przystojniaków. :)
    Ja jednak wolę Zengiego, więc mam nadzieję, że dużo namiesza. Będzie jeszcze ciekawiej. :3
    Czekam na następny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O jezusiczku! O____O Zengota!! <3 od razu było wiadome, że tutaj coś się święci, i to święci coś bardzo dużego (nie, że Zengota wielkolud czy grubas hahaha) Kurde chłopie, powinnam być na Ciebie zła, że wyrywasz zajętą dziewczynę, ale w pojedynku Batch a Zengi, zdecydowanie wygrywa te drugi! O_O Bez dwóch zdań! W ogóle co ja się produkuję, przecież to Zengota, mistrz samojebek z genialnym uśmiechem i spojrzeniem, które CZASAMI wygląda jakby miał zamiar spalić pół stadionu pełnego ludzi dla rozrywki :D
    No a teraz skupmy się na reszcie :D Jezu, byłby totalny przypał gdyby okazało się, że Batch jednak nadal coś teges do Eveliny! Z drugiej strony skoro ona poszalała z Zengim, a on myślałby o swojej byłej to jak nic byłby powód (powody) do rozstania :D Jestem straszna, że to powiem, ale nie mam nic przeciwko xD Boże, co ze mnie za wredny i nieuczuciowy człowiek... :D
    Tak czy inaczej, ja to się cały czas zastanawiam czy jeszcze Przemo się nie włączy do akcji przypadkiem o.O Może wynajdą dla niego lek na jego głupotę i ogarnie się do tego stopnia, że zacznie żałować tego, jakim był totalnym idiotą i zacznie walczyć o nią! Kuuuuuuurde, ale byłaby akcja! O_________O Zengi, Batch i Przemo w walce o jedną dziewczynę O_O I weź tu bądź człowieku mądry i nie zgłupiej od nadmiaru emocji o.O Do kompletu jeszcze brakuje Warda i zeszłabym na zawał, jak nic! :D
    Czekam z niecierpliwością na nową, zapewne zejdę na zawał jak ją przeczytam, bo aż się boję co w niej będzie, ale i tak na nią czekam :D
    Weeeeny! ;****

    OdpowiedzUsuń
  8. Zengota?! Coś ty narobił? Fakt faktem jest, że lubię ciebie bardziej niż Batcha... (Batch nie obraź się na mnie :D). Dobra... czyli ona będzie z Grześkiem, taaaaak? I zostanie już tak na zawsze, taaaak? A później odjadą na jednorożcu w stronę zachodzącego słońca i będą żyć... wait! Jednorożec?! Powiedzmy, że dzisiaj się nie wyspałam i pierdolę głupoty -,-. Zgadzam się w 100% z nikaxd, że Zengi, Batch i Przemo walczący o jedną dziewczynę to by było coś... oczywiście w moim mniemaniu powinien wygrać Zengi, który tym bardziej kupił mnie swoimi naleśnikami ;3
    Weeeny, kochana! :D

    OdpowiedzUsuń