Następnego dnia Troy obudził mnie zdecydowanie za wcześnie. O 5 może 6
byłam już na nogach. To zdecydowanie nie było dla mnie. Czas strasznie się
ciągnął, ale w sumie droga do Warszawy na lotnisko niebyła najgorsza, bo całą
przespałam, a Troy obudził mnie dopiero
na lotnisku. Tak było jeszcze gorzej, bo byłam niesamowicie nie ogarnięta.
Ludzie patrzyli na mnie jakbym była pod wpływem narkotyków, albo alkoholu, ale
moja senność plus choroba nie mogły wywołać u mnie innego stanu. Troy prowadzi
mnie za rękę, razem szliśmy na odprawę, niektórzy dziwnie na nas patrzyli. W
samolocie oparłam się o chłopaka i starałam zasnąć. Chciałam, żeby ta podróż
minęła jak najszybciej. Troy przytulił mnie do siebie i udało mi się.
Na lotnisku w Anglii czekał na nas kolega Troy’a, który miał nas zawieźć do
domu Australijczyka. Przez całą drogę nie odzywałam się, tylko rozglądałam
dookoła i o dziwo trochę rozbudziłam. Nawet moje samopoczucie się poprawiło.
Może pogoda tak na mnie wpłynęła? Nie istotne. Najważniejsze było to, że w
końcu dotarliśmy na miejsce. Było jakoś po 14 oczywiście czasu Angielskiego.
Troy mieszkał w spokojnej okolicy. Trochę szarej, ale mimo to nadal pięknej.
Anglia nie robiła na mnie takiego wrażenia jak na przykład Norwegia, ale
liczyłam na zmianę zdania. Troy dał mi klucz, kazał pójść do domu. Spojrzałam
na przystojnego chłopaka, który jeszcze rozmawiał ze swoim kolegą. Podejrzewam,
że był nieco zaskoczony moją obecnością. Po chwili dołączył do mnie Troy.
- Jak się czujesz? –
zapytał kiedy już oboje znaleźliśmy się u niego w wysprzątanym mieszkaniu.
- Dobrze. Myślałam,
że będzie gorzej.
- Dzisiaj Ci kogoś
przedstawię.
- Kogo? Troy nie
możemy tego przełożyć, jestem zmęczona.
- Nie chcesz poznać
Darcy’ego Warda i jego dziewczyny? – Zapytał przytulając mnie do siebie?
- Co takiego?
- To co usłyszałaś.
- No chcę poznać,
ale nie dzisiaj.
Chłopak popatrzył na
mnie, pocałował w policzek i niosąc moje walizki prowadził do swojej sypialni.
To pomieszczenie nieziemski różniło się od reszty. Wszędzie porozrzucane
ubrania, kołdra leżąca na podłodze, gdzieś indziej z kolei poduszki. Nie chcąc
niczego nadepnąć, po prostu poczekałam, aż Troy to trochę ogarnie. Chłopak przy
tym wyglądał tak seksownie, że nie omieszkałam klepnąć go w tyłek.
- Auć. – Jęknął Australijczyk
i wyprostował się.
- Wybacz, nie
mogłam się powstrzymać.
- Domyślam się. –
Odpowiedział i zaczął zwalniać mi miejsce w szafie.
- Troy, mam
pytanko.
- Słucham.
- Nie przeszkadza
Ci, że jestem dziewięć lat od Ciebie młodsza?
Chłopak odwrócił się z
uśmiechem na ustach. W sumie to pytanie musiałam kiedyś zadać.
- Nie, nie przeszkadza
mi. Nie zwracam uwagi na to ile masz
lat, jaki kolor włosów albo oczu. Masz cudowny charakter i to się dla mnie
najbardziej liczy. – Odpowiedział na to nurtujące mnie pytanie i pocałował w
czubek zimnego nosa.
- Jesteś kochany.
- Wiem.
Na chwile zapanowała
między nami cisza. Troy zajął się sobą, a ja wgapiałam się w jasną ścianę i
postanowiłam zadać kolejne z „pytań nie na miejscu”.
- Ciekawe kto jest ojcem
jej bachora? Czy Wojciech, czy może ktoś inny.
- O to mnie już nie
pytaj. Może ona sama Ci powie?
- Nie liczyłabym na to.
- Szczerze? Nie rozumiem
Twojej mamy.
- A myślisz, że ja tak?
W sumie nie dziwię się, że tata nie wytrzymał. – Powiedziałam przyciszonym
tonem.
Troy odwrócił się,
ostrożnie usiadł obok mnie i swoją dłoń położył na mojej. To był bardzo
przyjemny gest. Czułam, że mam w nim wsparcie.
- Wiesz co? Twój tata z
pewnością Cię teraz pilnuje, patrzy na Ciebie i nie chciałby, żebyś go
rozpamiętywała i wylewała tyle łez. Jak każdy ojciec na pewno chciałby widzieć
Twój uśmiech, więc smile mała, just smile. – Powiedział chłopak i rzeczywiście
się uśmiechnęłam. To co powiedział wydawało mi się takie prawdziwe.
- Dziękuję, że zjawiłeś
się w odpowiedniej chwili mojego życia.
- Nie musisz mi
dziękować.
Przytuliłam się do chłopaka
i zaciągnęłam jego zapachem. Miał takie cudownie perfumy.
Puściłam Troy’a i
zaczęłam układać ciuchy w miejscu które mi wyznaczył. Chłopak bardzo mi
pomagał, w sumie aż za bardzo ale doszłam do wniosku, że spróbuję.
- Wiesz co
przystojniaku, dam Ci tą szansę wykazania się. Masz tydzień, żebym poczuła się
przy Tobie jak księżniczka. Jeśli Ci się uda, zostanę, jeśli nie to pojedziesz ze
mną do Przemka i pomożesz mi do niego wrócić, jasne?
- Zgoda. – Odparł chłopak
i pocałował mnie w policzek.
- Kiedy mam poznać
dziewczynę Darcy’ego i jego samego?
- Umówiłem się z nimi na
17.
- Jest już za 10. –
Odpowiedziałam i popatrzyłam na zegarek. – Muszę się ogarnąć, żeby dobrze
wypaść. Troy popatrzyła na mnie dziwnie i uniósł mój podbródek.
- Jesteś piękna,
zwłaszcza jak wyglądasz tak, jak teraz. Bez makijażu, w luźno związanych
włosach. W tych spodniach, w mojej za dużej na Ciebie bluzie i z tym uśmiechem.
– Skomplementował mnie chłopak.
Czułam jak moje
policzki zalewają rumieńce, a na twarzy pojawia się ten idiotyczny uśmiech, ale
to, co powiedział Troy było najsłodszą rzeczą jaką kiedykolwiek usłyszałam pod
swoim adresem. Jak widać dla takiego chłopaka jak on, nie liczyła się tona
tapety na twarzy i skąpe ubrania. W podzięce stanęłam na palcach i pocałowałam
chłopaka. Jak uderzenie, poczułam silne pożądanie. Miałam ochotę zerwać z niego
ubranie i odegrać scenę niczym z filmu, ale mieliśmy mieć gości, ale on
najwyraźniej w ogóle się tym nie przejmował.
Troy łapiąc mnie za tyłek, uniósł do góry, tak bym mogła zapleść nogi wokół
jego talii, oparł mnie o ścianę i zaczęło wybuchać między nami ogromne uczucie.
Troy rozpiął bluzę którą miałam na sobie, z kolei ja pomogłam mu ściągnąć
koszulkę, którą następnie rzucił w kąt. Australijczyk namiętnie całował moje
usta i szyją, lecz kiedy zdjął ze mnie bluzkę, dołączył też biust. Wbiłam w
ramiona Troy’a paznokcie pomalowane na biało i z rozkoszy zagryzłam wargę.
Dłonie chłopaka wędrowały po moich bokach, udach, ramionach, usta zostawiały
ślady przyjemności. Położyłam rozgrzane dłonie na jego klatce piersiowej. Jego
serce biło jak szalone. Chciałam znów zasmakować jego ust, więc podniosłam jego
twarz w stronę swojej i pocałowałam namiętnie. Troy nie odrywając mnie od
siebie, położył ostrożnie na łóżku i znów zaczynał całować po ramionach, szyi,
dekolcie. Podgryzał moje obojczyki, to samo robił z kościami miednicy.
Zostawiał swoje pocałunki na każdej części mojego brzucha. Moje dłonie
skierowałam na jego ciało. Palcami przesuwałam po żebrach i delikatnie
umięśnionym brzuchu. Troy dotykał moich ramion, ud, splatał swoje dłonie z
moimi.
- Proszę, zakochaj
się ze mnie już dziś. – Wyszeptał patrząc mi w oczy.
- Troy….
Nie zdążyłam nic
powiedzieć, bo zatkał mi usta swoim pocałunkiem. Mieliśmy umowę, której miałam
nadzieję nie uda nam się zerwać.
Tą piękną chwilę przerwał nam telefon od Darcy’ego. „Też rudy nie miał kiedy zadzwonić” oburzyłam się i puściłam Troy’a.
Nie skupiałam się na tym o czym rozmawiają, lecz na jego głosie, ruchu ust,
błękitnych oczach, i tym bajecznym spojrzeniu. Nie mogłam się doczekać, kiedy
Troy odłoży telefon i dokończy to co zaczął.
- Ada źle się czuje
i nie mogą przyjechać. – Odpowiedział Troy i odłożył telefon.
- Czyli mamy cały
wieczór dla siebie? –Zapytałam chwytając go za dłoń.
- Noc, a nie
wieczór. Jest już po 20.
- Co? –Zapytałam bo
nie wierzyłam w to co usłyszałam. Z uśmiechem popatrzyłam na Troy’a który
położył się znów przy mnie. – Przy Tobie tracę rachubę czasu.
- Mam dokładnie to
samo, ale wiesz co, nie narzekam.
- Ja też. – Odparłam i położyłam się przy chłopaku.
Gładziłam palcem jego
delikatnie zarośnięty policzek, a to z kolei wywoływało u niego słodki uśmiech.
Ten wieczór, ta noc, sprawiła, że Troy skradł moje serce, ale nie mogłam mu
tego pokazać. Miał tydzień na rozkochanie mnie. Byłam pewna, że mu się to uda.
Takiego kogoś jak on potrzebowałam. Nie ukrywam, że moi poprzedni chłopcy byli
kochani, ale Troy bił ich wszystkich na głowę. Cudowny przyjaciel i namiętny
kochanek w jednej osobie. Po tak ciężkim poranku, należał mi się taki wieczór
jak ten. Poświęcony tylko i wyłącznie Troy’owi.
ja pierdole, czy Darcy musiał akurat wtedy zadzwonić?! Serio?!
OdpowiedzUsuńAle ogólnie to rozdział jest vjnikbaubfcoa :D
No i Darcy zepsuł taką fajną chwilę :d aż mi się gorąco zrobiło, to nie! debil musiał zadzwonić, ehhh :P zawiodłam się na nim xD
OdpowiedzUsuńswoją drogą pasują do siebie :D i widzę Troy już zdążył rozpalić tę miłość :) super, czekam na następny, który pewnie już niebawem :3
To ja też pomarudzę...W takim momencie im przerywać? :D Jak widać Troy bardzo się stara i oby tak dalej :) Mam nadzieję, że nie zachowa się jak jego poprzednicy
OdpowiedzUsuńdiehtoihrytihrwgrg Darcy ty debilu! <3 musiałeś zadzwonić w takiej chwili??!
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie wątek o Adzie. ;)
Twoja alkoholiczka Ada ;3
Mimo iż darzę wielką sympatią Darcyego, to mam ochotę go udusić za to, że w takim momencie zadzwonił! Swoją drogą Troy to idealny materiał na chłopaka, ale sadzę, że Pawlicki tak szybko nie złoży broni i oby już był mniej zazdrosny, bo z tym stanowczo przesadza. Oby Batch udowodnił, że nie jest taki jak mówił Tajski. :) No i jeszcze jedno, pełen podziw za to, że tak często dodajesz rozdziały! :D
OdpowiedzUsuńo Batch co płynie dalej... O_O Daras Ty deklu, nie miałeś kiedy zadzwonić? o.O Australijczycy i ich wyczucie czasu.. :||
OdpowiedzUsuńdobra, tu się dzieją tak romantyczne sceny, że czytałam to z miną mniej więcej taką: O_O Stawiałam na to, przyznaję się bez bicia, że Batch to raczej szału nie zrobi. Ot zwykła zachcianka, chwilę się pobawi i mu się znudzi, a tu proszę o.O pozytywne zaskoczenie! :D
Coś mi się jednak wydaje, że Przemo jeszcze się nie poddał i może coś wykombinować oO I dobrze, bo raz, że go lubię, a dwa, że będzie jeszcze ciekawiej! :D
Pisz szybko nowy, a z Twoim talentem, weną i w ogóle, to znając życie długo czekać nie będziemy musieli! :D Weny, weny, weeeeeny!
;****
Cześć, nominuję cię do The Versatile Blogger. Szczegóły na http://niktmitegoniedal.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKurde no czy Darek musiał w tym momęcie zadzwonić ! A robiło się tak ciekawie :D Czekam na następny ;3 I życzę weny :D
OdpowiedzUsuń