Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział XV

Leżałam w łóżku, gdyby nie odgłosy łażenia po moim pokoju, nigdy w życiu nie obudziłabym się o 9 rano. Chciałam podnieść głowię, ale byłam zbyt osłabiona, nie nadawałam się do życia. Lekko odwróciłam głowę, otworzyłam oczy i po prostu nie wierzyłam w to, kogo u siebie widziałam.
                   - No cześć śpiochu. – Wyszeptał niespodziewanie Troy trochę zachrypniętym głosem.
                   - Co Ty tu kurwa robisz?
                   - Przyjechałem, bo sama powiedziałaś, że jeśli będziesz chora, to będę musiał o Ciebie dbać. Przyjechałem koło 2-3 do Ciebie, facet Twojej mamy mnie wpuścił i siedziałem tu. W nocy strasznie kaszlałaś i chyba miałaś gorączkę. – Powiedział zmartwiony. – Więc jestem i będę Twoim lekarzem, pielęgniarzem, służącym i kimkolwiek tylko będziesz chciała.
                   - Ty jesteś nienormalny. – Odpowiedziałam i przewróciłam się na plecy.
                   - Jak się czujesz?
                   - Chujowo dzięki Tobie.
                   - Przepraszam.
                   - Dobra nie przepraszaj, tylko właź, bo Ty też nie najlepiej wyglądasz. – Odpowiedziałam i odsunęłam kołdrę.
Chłopak zdjął bluzę i położył się obok mnie. To było miłe. To, że przyjechał, zainteresował się mną. Miałam szczęście w nieszczęściu. Szczęście, że takiego przyjaciela. Nieszczęście bo „tylko” przyjaciela. Nagle przypomniałam sobie to, co mówił Troy wczoraj w łazience. Byłam pogodzona z Przemkiem, ale Troy bardzo się starał.
                        - Jak z Przemkiem? – Zapytał przytulając się do mnie.
                        - Wszystko okej.  – Odpowiedziałam i odsunęłam się od chłopaka.
                        - To dobrze. – Stwierdził. – Szkoda tylko, że jednak wybrałaś Przemka.
                        - Czego Ty się spodziewałeś?
                        - Że pozwolisz mi się wykazać. Jeśli dałabyś mi tydzień to obiecuję Ci, że rozkochałbym Cię w sobie i uczynił najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
                        - Tydzień?
                        - Przemkowi wystarczył jeden dzień z tego co pamiętam i płakałaś, a przeze mnie byś płakała ale ze szczęścia.
                        - Głupi jesteś, wiesz? Jeśli myślisz, że…
                        - Cześć koc… Co jest kurwa? – Nagle do pokoju wpadł Przemek. – Widzę, że jednak Troy bardziej o Ciebie dba.
                        - My tylko leżymy i gadamy, o co Ci chodzi?
                        - Stary, czy Ty możesz się nie wpierdalać w nasz związek? – Syknął Przemek w kierunku Troy’a.
                        - Ja się nie wpierdalam, po prostu rozmawiamy. – Oburzył się Australijczyk.
                        - Tak przy niej leżysz jakby była Twoją dziewczyną.
                        - Przemek uspokój się. Troy mnie też zaskoczył, bo przyjechał z lekami. Chora jestem po wczoraj, więc się uspokój i przestańcie obaj wrzeszczeć, bo mi łeb pęka.
                        - Dobra przestań nagle gadać, że głowa Cię boli, bo na taką nie wyglądasz.
                        - Uspokój się, ona Marcelina źle się czuje więc ciszej bądź. – Bronił mnie Troy.
                        - Nie wpierdalaj się!
                        - Mam się nie wpierdalać? Gdyby nie to, że jesteś po kontuzji, to już bym Ci zajebał. Masz szczęście. Radzę Ci nie skakać do niej, bo to, że Wy jesteście ze sobą nie oznacza, że nie stanę w obronie przyjaciółki. Wylewała łzy za Ciebie, płakała, mówiła, że nie umie zapomnieć, a Ty jak się zachowujesz? Nie zasługujesz na nią Ty idioto!
                        - Troy, przestań.
                        - Nie, wiesz co, on ma rację. – Przyznał Przemek. – Szkoda tylko, że w trakcie tego co on mówił, nie przerwałaś.
                        - Weź się ode mnie odwal. Znowu Ci odbija! – Oburzyłam się. – Troy co ja mam zrobić, ja już nie daję rady. – Zwróciłam się do mojego obrońcy.
                        - Przemo słuchaj. Masz świetną dziewczynę, na którą nie zasługujesz. Patrz jak Ty się do niej w ogóle odnosisz. Wczoraj powiedziała mi wszystko co do Ciebie czuje…
                        - Nie wpierdalaj się! – Krzyknął mój chłopak. – Może sama byś się ruszyła i mi to wyjaśniła, a nie on się wpieprza.
Złapałam Troy’a za ramię, a sama wstałam, podeszłam do chłopaka i pocałowałam go. Wtedy czułam, że robię to po raz ostatni. W sumie byłam nawet tego pewna. Nie mogłam być z kimś, kto jest w stosunku do mnie i moich przyjaciół tak arogancki.
                        - A teraz kulturalnie, w podskokach stąd wypierdalaj. – Powiedziałam, trzymając dłonie na klatce Przemka.
                        - Co?
                        - To co słyszałeś. Tobie odbija. Nie jesteś już tym samym Przemkiem jakim byłeś. Musiałeś naprawdę mocno uderzyć się w... Ciii – Położyłam palec na jego ustach, kiedy chciał coś powiedzieć. – Teraz ja mówię. Troy tłumaczył Cię, że może to dla Ciebie nowa sytuacja. To, że ja przeżyłam tragedię, Ty kontuzję, ale to nie jest powód, żeby się na wszystkich wyżywać. Wczoraj śpiewałeś całkowicie inaczej. Dzisiaj już zachowujesz się inaczej. Tak, jakby siedziały w Tobie dwie osoby. Ja potrzebuję kogoś, kto się mną zajmie, a nie będzie się na mnie wyżywał. – Wytłumaczyłam mu bardzo spokojnym tonem. – Teraz wyjdź. Zniknij z mojego życia i nie pokazuj mi się na oczy.
                        - Ty chyba nie mówisz poważnie? – Zapytał wystraszony. – To, że jestem o Ciebie zazdrosny, jest oznaką jakiegoś wyżywania się?
                        - Nie, ale to, że wrzeszczysz na mnie i Troy’a, którego znasz już tak długo nie jest normalne. Gdybyś mnie przyłapał na całowaniu, albo czymś podobnym, to okej, ale my Tylko gadaliśmy, a Ty robisz aferę jak nie wiem co. – Odpowiedziałam delikatnie wypychając chłopaka z pokoju. – Idź już, źle się czuję. Idź i nie wracaj.
                        - Dobrze, ale obiecuję Ci, że jeszcze będziesz chciała wrócić. – Ostrzegł mnie chłopak i wyszedł.
Zamknęłam za nim drzwi na klucz i usiadłam na łóżku. Nie miałam siły się rozpłakać, więc po prostu przytuliłam się do Troy’a. Potrzebowałam kogoś, kto naprawdę mnie wesprze,
                        - Nie przejmuj się tym kretynem, proszę Cię.
                        - Troy, ja już nie mam siły do tego wszystkiego. – Odpowiedziałam i rzuciłam się na łóżko, a Australijczyk po chwili zrobił to samo.
                        - Wierzę Ci, ale dasz radę. Jesteś silną dziewczyną, a ja jeszcze jestem z Tobą.
                        - Dziękuję.
Chłopakowi chyba zrobiło się mnie żal. Dotknął mojego policzka, przetarł łzy, sprawdził czy nie mam gorączki i pocałował w czoło. Osłabiona leżałam na łóżku i myślałam czy dobrze zrobiłam goniąc Przemka. W końcu ja też zrobiłabym się o niego zazdrosna gdybym złapała go w łóżku z inną. Ale na pewno nie zrobiłabym mu aż takiej zadymy jak on mi i Troy’owi.
Troy delikatnie podniósł mnie i położył tak jak leżeć powinnam. Nigdy nie sądziłam, że ktoś będzie się mną aż tak opiekował. Australijczyk przykrył mnie ciepłą kołdrą, poprawił poduszki i usiadł na brzegu łóżka. Przyglądał mi się, ale na twarzy miał wymalowane zmartwienie.
                   - Troy, co się stało? – Zapytałam, kładąc dłoń na jego dłoni.
                   - Głupio mi.
                   - Dlaczego? Przez to co tu się stało?
                   - Tak. Wjebałem się Wam i wszystko zepsułem. – Odpowiedział opuszczając głowę.
                        - Troy, przestań, nie obwiniaj się. To była moja decyzja. On od czasu tego upadku zmienił się.
                        - Ale sama popatrz, że gdybym się nie przytulił do Ciebie to byłoby okej, a tak?
                        - Troy przestań! To nie jest Twoja wina. On zawinił. Sam słyszałeś jak się darł do Ciebie i do mnie. To nie jest już ten sam Przemek w jakim się zakochałam. Batch proszę, zrozum to.
                       - Nie umiem. Zawaliłem jako kumpel. Chciałem dobrze, wyszło jak zwykle. – Wściekł się Australijczyk.
Chłopak chciał wstać, ale w ostatniej chwili przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam. Widziałam, że jest na siebie zły za to wszystko. To nie była jego wina. Sama byłam między młotem a kowadłem. Przemek zachowywał się jak skończony kretyn, a moje serce bardzo powoli zaczynał skradać Troy. W sumie takiemu chłopakowi jak on nie sposób jest się oprzeć.
Czas spędzony z Troy’em mijał bardzo przyjemnie, mimo że cały czas dzwonił do mnie Przemek. Nie chciałam z nim gadać. Nie umiałam mu już uwierzyć. Myślałam, że to co mówił wtedy w domu idzie prosto z serca, ale jednak się pomyliłam i to ostro.
                   - Pojedziesz ze mną do Anglii? – Wypalił nagle Troy.
                   - Ja dobrze usłyszałam?
                   - Tak, chcę Cię zabrać do siebie na jakiś czas. Masz wolne, jesteś chora, a ja zobowiązałem się do opieki nad Tobą.
                   - Głupi jesteś.
                   - Zakochany, a nie głupi. – Wyszeptał z nadzieją, że ja tego nie usłyszę.
                   - Co, co, co? – Zapytałam dla pewności.’
                   - Nic.
                   - Wszystko słyszałam. – Odpowiedziałam kładąc dłoń na czole i spoglądając na chłopaka. – Troy, obiecaj mi, że nie będziesz na mnie naciskał.
                   - Tak wiem, potrzebujesz czasu.
                   - Właśnie tak.
                        - To potraktuj to jako przyjacielski wyjazd. – Zaproponował.
                        - Troy to nie jest takie proste.
                        - Jest. Moja w tym głowa.
                        - Jesteś szurnięty. – Odpowiedziałam uśmiechem i oparłam głowę o jego ramię. – Nie wiem jak Ty, ale ja muszę się przespać.
                        - Przecież jest po dwunastej. W dzień chcesz spać?
                        - Tak, źle się czuję.
                        - Proszę nie śpij.
                        - To Ty też się prześpij.
Australijczyk pokręcił głową i zaczął dzwonić po lotniskach. Kiedy udało mu się załatwić bilety wstał z łóżka i przeciągnął się.
                        - Gdzie masz walizki?
                        - Jaja sobie robisz?
                        - Nie, mamy bilety już zarezerwowane. Na jutro na godzinę jedenastą pięćdziesiąt. – Odpowiedział i otworzył moją szafę.
                        - Troy uspokój się.
                        - Nie, musisz się stąd wyrwać. Ja jestem na chorobowym, więc będę mógł się Tobą zająć.
                        - Oszalałeś do reszty.
                        - Wiem.
                        - Twoje spontany mnie wykończą. Znam Cię 2 dni, a już mam Cię dość. – Burknęłam i zwlekłam się z łóżka. Założyłam kapcie, zdjęłam z Troy’a bluzę i pokazałam mu gdzie walizki są schowane. – Dobra, wybierz mi jakieś ciuchy, a ja idę do Wojtka, bo z mamą gadać nie będę.
                        - Dobrze.
Przewróciłam oczami i osłabiona poszłam w stronę salonu. „Co za kretyn I on myśli, że od tak uda mu się mnie porwać. Ale z drugiej strony z takim Troy’em wyjechać. Będziemy się seksić bez obaw, że mama usłyszy. Tak, życie jest piękne. No ale kurde, co za palant” pomyślałam siadając na fotelu obok matki i Wojtka.
                        - Mam sprawę.
                        - Co znowu chcesz? – Burknęła kobieta, gładząc dłonią brzuch.
                        - Troy mnie porywa na tydzień do siebie do Anglii. Przed chwilą głupek zarezerwował bilety. – Odpowiedziałam, ledwo mrugając oczami.
                        - Ale jak to na tydzień zapytał Wojtek.
                        - Jedź! Jedź córciu, jedź. Ja Ci jeszcze pieniądze dam. – Ucieszyła się najwyraźniej mama.
                        - Wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć. – Odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
                        - Jak zawsze. – Zrobiła to samo.
                        - Czujesz ten sarkazm? – Zapytałam i wyszłam z pokoju.
Ciągnęłam nogami po podłodze, otworzyłam drzwi, a tam Troy w najlepsze przegląda moją garderobę. Uniosłam brew, rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy.
                        - I co? – Zapytał zaciekawiony.
                        - Mogę jechać.
                        - Ale nawet gdyby się nie zgodzili, to i tak bym Cię porwał.
                      - Domyślam się. – Odpowiedziałam. – Wiesz co, jesteś mega kochany, ale i męczący za razem, wiesz?
                        - Dlaczego? – Zapytał i nagle poczułam jak nachyla się nade mną.
                        - Cały czas tu jesteś, biegasz wokół mnie jak nie wiem co, żyć nie mogę. Potrzebuję odpocząć, a Ty mi to utrudniasz. – Odpowiedziałam i otworzyłam oczy.
Chłopak „wisiał” nade mną i z uśmiechem wysłuchał mojego marudzenia. Jego niebieskie oczy wywołały u mnie ciarki. Troy bardzo niepewnie zbliżył swoją twarz do mojej, delikatnie swoimi ustami dotknął moich i po chwili pocałował.
Jego pocałunki sprawiały, że czas stawał w miejscu, nic się nie liczyło. Miękkie i delikatne usta dotykając moich, wywoływały podniecenie, nie miałam najmniejszej ochoty odrywać od niego swoich ust. Zawiesiłam ramiona na jego szyi i tak trwając z nim poczułam, ze się zakochuję. Nie chciałam do siebie dopuścić tego faktu, nie chciałam, żeby potoczyło się to tak szybko, ale nie byłam już nic w stanie zrobić. Troy skradał moje serce stopniowo, ale bardzo skuteczne. Australijczyk zaczął całować mnie po szyi, a powietrze, które wydychał uderzało w moje ciało i zaczęłam się uśmiechać. Nie moja wina, że miałam łaskotki. Troy podniósł twarz, spojrzał na mnie i wyszeptał cichutko „Przepraszam, ale ja się zakochałem”. Popatrzyłam na niego i nie pozostawało mi nic innego jak tylko go pocałować.
Chłopak zszedł ze mnie i wrócił do pakowania walizek. Pokazywał mi ciuchy, a ja odpowiadałam tylko „tak” lub „nie”. Tak zaangażowanego chłopaka jeszcze nigdy nie widziałam. Troy naprawdę wziął sobie do serca ten wyjazd. Wiedziałam, że to nie będzie takie proste jak mu się wydaje, ale pomyślałam sobie „niech się chłopak wykaże”. Cały dzień spędziliśmy w domu. Ja nawet nie wiedziałam kiedy zrobiła się 19. Przy przystojnym chłopaku straciłam kompletnie poczucie czasu. Leżałam na łóżku, podczas kiedy Troy, pakował mają kosmetyczkę. Aż nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem mu zdjęcia, kiedy wąchał mój błyszczyk. Zachichotałam cicho i położyłam się pod kołdrą. Troy robił swoje, a ja ułożyłam się wygodnie i doszłam do wniosku, że odrobina snu mi się przyda.
                   - Troy, zostaniesz na noc? –Zapytałam trochę skrępowana.
                   - A chcesz tego? – Zapytał spoglądając na mnie zza ramienia.
                   - Tak, chcę. – Odpowiedziałam i zaprosiłam chłopak do łóżka, a kiedy ten położył się przy mnie, położyłam głowę na jego ramieniu. – Dziękuję za dzisiaj.
                   - A ja Cię przepraszam.
                   - Oj zamknij się już i chodź spać, jutro musimy wcześnie wstać.

                   

4 komentarze:

  1. NO Przemek to jednak debil jakich mało! Żeby tak traktować swoją dziewczynę? W pale mi się to nie mieści xD
    Swoją drogą Troy jest naprawdę nieogarniętym,ale przy tym słodkim facetem :) I te jego "it's tough day today" w wywiadach rozwala system :D Chłopie, bierz ją, póki wolna, bo pasujecie do siebie! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, przede wszystkim muszę napisać alternatywną wersję zdarzeń: "Tak Batch, powinno być Ci głupio, bo się wjebałeś i wszystko między nimi zepsułeś".. Ale z drugiej strony, to jest Batch, którego jeszcze rok temu kompletnie nie lubiłam, ale od kilku miesięcy chłopak punktuje.. Może zmiana Leszna na Wrocław pomogła? Kto to wie, ważne, że punktuje! Tak czy inaczej, Przemek jest głupi, ale i tak mi go żal! *_* I pewnie będzie mi go żal jeszcze długo, długo, dłuuuuugo! Ehh, ciężkie jest życie czytelnika xD
    No dobra, skupiamy się w końcu na reszcie :D Trzeba przyznać, że Troy naprawdę zachował się mega! Poza tym wjebaniem się (usz -.-), to kto by nie chciał mieć kogoś takiego koło siebie? Troskliwy, pomocny i do tego seksowny (xDDD) Czego chcieć więcej?:D I najwyraźniej będzie miał ten swój tydzień żeby "się wykazać" i aż mnie skręca co też takiego wymóżdży! :D Takie spontany to ja rozumiem! <3
    A teraz wracam, bo co jak co, ale Dackarnę to ja muszę obejrzeć! :D
    Czekam z niecierpliwością na noooowość! <33333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Pawlicki to jednak kurde idiota jest. Dobra rozumiem, że oni leżeli razem w łóżku ale kurde nie pieprzyli się tak ? A Troy taki kochany tutaj *.* niech się chłopak wykaże :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko! Dodajesz tak szybko rozdziały, że nie nadążam z komentowaniem :)
    A teraz co do rozdziału: PAWLICKI TY IDIOTO!!! No nie przetłumaczysz debilowi, że nic się nie stało! No co za pacan! -.- No ale z drugiej strony Batch *.* Widzę, że nie tylko ja jeszcze w zeszłym sezonie go nie lubiłam :D No zobaczymy jak to się wszystko potoczy :) Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń