Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział XIV

Ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu, ale nie mojego lecz mojego kolegi. Podniosłam głowę, a Troy delikatnie się nade mną nachylił, żeby dosięgnąć swoją komórkę. Uchyliłam oko i czekałam na to co powie.
                        - Spierdalaj. – Burknął niepocieszony chłopak i wziął telefon na swoją stronę, po czym chyba schował go pod poduszkę.
Cicho zachichotałam i odwróciłam się w stronę chłopaka. Troy popatrzył na mnie, cudownie się uśmiechnął i przetarł zaspane oczy.
                        - Nie chciałem Cię obudzić.
                        - Nic się nie stało. – Odpowiedziałam i zaczęłam poranną gimnastykę. Czułam jak każda moja kostka strzela od naprężenia. – W ogóle to. – Przerwałam swoje przeciąganie  i położyłam się obok Troy’a, na brzuchu. – Przepraszam za wczoraj.
                        - Za wczoraj, czyli?
                        - No to, że byłam taka bezpośrednia. – Odpowiedziałam i poczułam jak moje policzki zalewają rumieńce.
                        - Ale chyba dobrze Ci było? – Zapytał przyciągając mnie do siebie.
                        - Szału nie było. – Odparłam chamsko, ale po chwili uśmiechnęłam się do chłopaka i pocałowałam w policzek.
                        - Uraziłaś mą męską dumę. – Odpowiedział robiąc smutną minę.
                        - Oj ja żartowałam.
Chłopak zasmucony odwrócił się do mnie plecami i nie odezwał się. Zachichotałam i wstałam z łóżka.
Troy leżał odwrócony i coś nucił, a ja cały czas się uśmiechałam. Dzięki niemu chociaż na chwilę oderwałam się od moich problemów. Chciałam się przebrać kiedy rozległo się pukanie do moich drzwi. Wiedziałam, że to Wojtek, bo mama nigdy nie pukała do drzwi.
                   - Proszę. – Odpowiedziałam i pokazałam Troy’owi, żeby się trochę przykrył kołdrą.
Chłopak przez chwilę protestował, więc sama go przykryłam, a sama złapałam za jego bluzę leżącą praktycznie na środku pokoju i poszłam otworzyć drzwi.
Mężczyzna patrzył na mnie, podczas gdy Troy, którego widziałam w odbiciu lustra skierowanego praktycznie na łóżko, rozbierał mnie wzrokiem. Partner mamy chyba widział dokładnie co robi Australijczyk, więc tylko się uśmiechnął.
                   - Jak jesteście głodni to zapraszam na śniadanie.
                   - A matka jest?
                   - Tak.
                   - To my zjemy tutaj.
                   - Okej, to jak coś, to przyjdziesz po rzeczy do kuchni, dobrze?
                   - Spoko. – Odpowiedziałam i zamknęłam drzwi.
Nie wiem jak, jakim cudem, nawet nie zwróciłam uwagi kiedy, Troy stanął tuż przy mnie. Odwróciłam się, spojrzałam w jego oczy. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Zrobiło mi się cholernie głupio, bo  wyszłam na puszczalską małolatę, ale nie umiałam mu się oprzeć. Kiedy na chwilę spojrzałam w okno Przemka, które było praktycznie naprzeciw mojego, zauważyłam, że on tam jest. To było jak impuls, bo odepchnęłam Troy’a.
                        - Co się dzieje? – Zapytał zmartwiony.
                        - Przepraszam, ale ja tak nie mogę. – Wyjąkałam prawie płacząc.
                        - Pewnie chodzi o Przemka.
                        - Też. – Przytaknęłam. – Ale głównie o to, że przespałam się z Tobą, praktycznie Cię nie znając, mam wyrzuty sumienia, żal sama do siebie. Wyszłam na puszczalską małolatę, która poleciała na Twoje piękne oczy. – Mówiłam dalej. – Ja pierdole Troy niech to zostanie między nami. Nie mówmy nikomu o tym. – Dokończyłam i po moim policzku popłynęło kilka pojedynczych łez.
Troy podszedł do mnie i chciał przeprosić, ale po raz kolejny go odepchnęłam, jednak chłopak nie dawał za wygraną. Mimo moich protestów, on bardzo mocno starał się mnie ujarzmić i udało mu się. Po chwili uległam i przytuliłam się do jego szyi. Miałam nadzieję ,że nikt się nie dowie o tym co tu się działo. Troy nie traktował mnie jak pierwszej lepszej laski, którą chciał zaliczyć. Chyba, że już tak wspaniale miał to wyuczone. Zakładałam ,ze gdyby Troy coś tam jednak do mnie poczuł, to nigdy w życiu nie zgodziłabym się po tak krótkiej znajomości na związek. W razie co, nie chciałam, by powtórzyła się sytuacja z Przemkiem. Jak widać nie poznaliśmy się zbyt dobrze. Wolałam najpierw poznać Troy’a a dopiero później może myśleć o czymś więcej.
Puściłam chłopaka, który ocierał moje łzy i zabrałam się za przebranie. Dziś postawiłam na coś luźniejszego. Szare spodnie dresowe, ciepłe, pluszowe kapcie, czarna bokserka i niebieska bluza, której nie miałam zamiaru oddawać Troy’owi. Chyba się pogodził ze stratą części garderoby. Zarzucił na nogi te same spodnie co wczoraj, tą samą koszulkę, a na twarz ten sam uśmiech co wczoraj. Taka mała rekompensata za te wszystkie odczucia.
                   - Twój telefon chyba dzwoni. – Zauważył Troy, kiedy mieliśmy wychodzić z pomieszczenia.
                   - Niech sobie dzwoni. Później sprawdzę kto to. – Machnęłam ręką.
                   - A jak to Przemek? – Zapytał podejrzliwie.
Zagryzłam delikatnie wargę, zrobiłam typowy dla Polskich nastolatek dziubek i jednak podeszłam do telefonu. Tak, dzwonił Przemek. Miałam wątpliwości czy odebrać, czy nie, ale Troy popatrzył na mnie znacząco, usiadł na łóżku i czekał.
                        - Czego chcesz? – Burknęłam do słuchawki.
                        - Co słychać?  - Zapytał jak gdyby nigdy nic.
                        - Tylko po to dzwonisz?
                        - Nie, chciałem się z Tobą spotkać, bo chcę pogadać.
                        - Nie mam czasu.
                        - Tak, teraz Troy bardzo Ci go sobą wypełnia. – Odparł chamsko. W jego głosie można było wyczuć zazdrość.
                        - Tak, wypełnia.
                        - Wiem, widziałem was z okna. Chyba się świetnie przy nim bawisz.
                        - Po pierwsze, czy Ty mnie śledzisz? Po drugie, co Ci do tego? Po trzecie, on się chociaż mną interesuje.
                        - Twoimi cyckami, a nie Tobą. – Warknął Przemek.
                        - Słuchaj Ty chamie, przeżyłam… - W ostatniej chwili ugryzłam się w język. – Przeżyłam najgorszy tydzień jaki był tylko możliwy, a Troy był przy mnie, kiedy potrzebowałam się komuś solidnie wypłakać. Był tu zamiast Ciebie. Jestem mu za to cholernie wdzięczna. Tobie nic do tego!
                        - I pewnie nikt się nie domyślił, że jemu chodzi tylko o to, żeby Cię przelecieć.
                        - Przynajmniej to zrobił, bardzo porządnie i był niesamowity. Wchodził we mnie głęboko, a z każdym ruchem czułam niesamowitą ekstazę. Wiesz takie uczucie, którego Ty ni….
Chłopak niespodziewanie się rozłączył. Uśmiechnęłam się do Troy’a i odłożyłam telefon na miejsce. Podeszłam do okna żeby zobaczyć, czy Przemek nas obserwuje i nie pomyliłam się. Jego zazdrość napędzała mnie do działania. Mimo, że bardzo intensywnie lało, widziałam jego minę. Bardzo nie pocieszoną. A mogła być ona jeszcze gorsza, bo podszedł do mnie, przytulił, a w stronę Przemka posłał powalający, chamski uśmiech. Niby powinno mnie to wkurzyć, bo nadal miałam wyrzuty sumienia, ale jednak mnie to ucieszyło. „ Może się w końcu ruszysz i sam do mnie przyjdziesz?” syknęłam i odwróciłam się przodem do Troy’a, który mnie ciągle do siebie tulił.
                        - Jemy śniadanie u mnie, czy idziemy na miasto? – Zapytałam kładąc dłonie na jego klatce piersiowej. Jego serce niesamowicie mocno biło. Nie spodziewałam się tego.
                        - A chce Ci się gdziekolwiek iść? – Zapytał czochrając swoje brązowe włosy.
                        - No nie. Najchętniej to bym z pokoju w ogóle nie wychodziła.
                        - No to nie wychodźmy, poznamy się lepiej.
                        - A Ty nie powinieneś lecieć do Anglii, albo Szwecji na ligę?
                        - Powinienem, ale wiesz, tak bardzo źle się czuję. – Zaczął udawać.
                        - Przestań, musisz jechać! – Oburzyłam się.
                        - Wolę spędzić z Tobą trochę czasu.
                        - Absolutnie!
                        - No weź. – Marudził przystojniak.
                        - Zapomnij.
                        - Dlaczego?
                        - Dlatego, że znamy się raptem jeden dzień, a Ty już chcesz opuszczać mecze przeze mnie?
                        - Przecież żartowałem. – Poprawił się nagle chłopak.
Uśmiechnęłam się z ulgą i odsunęłam od chłopaka, złapałam niepewnie za jego dłoń i poszliśmy do kuchni.
Matka i Wojtek siedzieli w salonie i chyba omawiali jakiś bardzo ważny temat, bo ich głosy były bardzo podniesione. Nie wsłuchiwałam się za bardzo. Jedynie zakryłam uszy i wtuliłam się w Troy’a. Przypomniała mi się ta okropna kłótnia, która zniszczyła wszystko. Razem z Australijczykiem popatrzyliśmy w ich stronę, a mama na nas z takim gniewem jak wtedy na ojca. Chłopak przytulił mnie i wyszliśmy na zewnątrz.
Deszcz lał niesamowicie. Na dworze było zimno, wisiały ciemne chmury, ale nam mimo wszystko humory dopisywały. Troy złapał mnie za rękę i zabrał w kierunku niewielkiego stawu, który znajdował się niedaleko naszego osiedla. Troy’owi najwyraźniej nie przeszkadzała aura, która panowała dookoła.
                   - Troy co Ty robisz?! –Zapytałam chłopaka, który postanowił wziąć mnie na ręce.
Nie odezwał się, tylko odpowiedział mi uśmiechem. Trzymał mnie mocno przy swoim ciele. Nie byłam świadoma, nie spodziewałam się, że strzeli mu do głowy tak idiotyczny pomysł. Chłopak z impetem wbiegł ze mną do lodowatej wody.
                        - Czy Tobie odbiło?! – Krzyknęłam do ciągle uśmiechniętego chłopaka. – Jesteś porąbany! – Dodałam i chlapnęłam w niego wodą.
                        - Czy ja kogoś okłamałem  wspominając o chorobie? – Zapytał biorąc mnie ponownie na ręce.
                        - Ale ja nie muszę brać w tym udziału głupku.
                        - Skończ już marudzić.
Miałam ochotę go rozszarpać. Było zimno, woda była zimna jak nie wiem co, ciągle lał deszcz, a ten jak gdyby nigdy nic wrzucił mnie i siebie za razem do stawu.  Byłam wściekła i szczęśliwa za razem, bo nikt nigdy nie wykazał się takim spontanem w stosunku do mnie. Zaczęłam się trząść z zimna, Troy’owi jak widać też ciepło nie było, więc przytuliłam się do niego i poszliśmy w stronę mojego domu. Przejeżdżało mało samochodów, więc dzięki temu nie wyglądaliśmy jak skończeni idioci.
Kiedy doszliśmy do mojego domu zatrzymałam się. „ Przez ogród, żeby matka się nie darła.
                   - Troy chodź przez ogród, bo matka się wścieknie. – Zawróciłam kierunek.
                   - Chyba nie będzie aż tak źle, co? – Zaśmiał się.
                   - Nie wiem ,ale wolę nie ryzykować.
Udało nam się bezszelestnie dostać do mojego pokoju. Ani mama, ani Wojtek nas nie zauważyli. Na szczęście w domu było w miarę ciepło, więc mogliśmy się zagrzać. Z zimna nie mogłam poradzić sobie ze zdjęciem ubrań, więc Troy postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
                        - Ty już mnie wystarczająco po dotykałeś. – Odsunęłam się od chłopaka.
                        - Jesteś zła?
                        - Nie, nie zła tylko wkurwiona! Jak będę przez Ciebie chora to osobiście będziesz mi kupował leki i się mną zajmował. – Opieprzyłam go, lecz ten odpowiedział jedynie uśmiechem.
                        - Jesteś słodka jak się złościsz.
                        - Przestań, staram się być na Ciebie zła, ale mi to utrudniasz.
Chłopak zaśmiał się z zabrał ode mnie swoją mokrą bluzę. Na dvd włączyłam muzykę i starałam ogarnąć swój wygląd. Dzięki Troy’owi wyglądałam jak „idź po i nie wracaj”. Zabrałam inne ciuchy i skierowałam się do łazienki, która znajdowała się przy moim pokoju.
                        - Idę pod prysznic, zaraz przyjdę.
                        - Idę z Tobą.
                        - Daj mi chociaż 5 minut spokoju. – Poprosiłam natarczywego już chłopaka.
                        - Hmmm… Nie. – Odpowiedział i pocałował mnie.
Pokręciłam głową i poszłam do łazienki. Troy jak powiedział tak zrobił. Z głośników wydobywała się muzyka Lany Del Rey. W łazience było ją wspaniale słychać.
Rozebrałam się do bielizny, ciuchy rozwiesiłam na jednym z grzejników. Troy zrobił to samo i zaczął dobierać się do mojego stanika. Popatrzyłam na niego pytająco i złapałam za dłonie które szybko położył na tyle moich pleców. Patrzył mi w oczy z uśmiechem.
                   - Nie jestem taka głupia i naiwna za jaką mnie masz. – Burknęłam i odwróciłam się.
                   - Nie rozumiem.
                   - Jaki masz cel w tym, że tu ze mną siedzisz i tak się zachowujesz? Zaliczyłeś mnie więc jak każdy chłopak, który tego chciał powinieneś wyjść, ale Ty ciągle tu ze mną jesteś. Jakiś zakład z kolegami czy co?
                   - Aż takim palantem to nie jestem. Nie umiem bawić się czyimiś uczuciami.
                   - Ja ma w to uwierzyć?
                   - Tak, proszę uwierz mi. To, że jestem taki, a nie inny…
                   - Taki czyli jaki?
                   - Sama pomyśl.
                   - Tak przystojny, że na Twój widok laski mdleją?
                   - Ty to powiedziałaś. – Zaznaczył. – To nie znaczy, że jestem taki jak na przykład Darcy. Ze podrywam każdą, tylko po to, żeby ją przelecieć. Chociaż Darcy ma dziewczynę to inna sprawa. – Mruknął pod nosem.
                   - Tai mówił mi coś innego, że jesteś gorszy niż Darcy, bo zerwałeś z dziewczyną i każdą podrywasz. – Odpowiedziałam i założyłam ręce na piersiach.
                   - Tai to jest Tai. Szczerze to on gówno wie. – Syknął. – Możesz mi wierzyć, albo nie. Przy Tobie świetnie się czuję. Wtedy w parku maszyn jak siedziałaś z Tai’em  i jak się do mnie po raz pierwszy uśmiechnęłaś, to był taki impuls. Pomyślałem, że możesz się okazać naprawdę fantastyczną dziewczyną i wiesz co? Nie pomyliłem się. Szkoda tylko, że masz jakieś dziwne wątpliwości, bo czuję, że byłoby nam dobrze jako przyjaciołom, a później może jako parze. – Dokończył puszczając mnie.
To był cios. I dla mnie i dla niego. Nie chciałam dopuścić do takiej sytuacji, która wyniknęła między mną, a Przemkiem. Troy był cudowny, ale to działo się za szybko. Już raz po takim przyspieszonym tempie się rozczarowałam, nie chciałam, żeby to się powtórzyło. Zauważyłam, że ta moja obojętność zraniła Troy’a. To było niedorzeczne, żeby taki chłopak, tak szybko, zauroczył, albo i nawet zakochał w kimś takim jak ja, chociaż cały czas czułam, że to wszystko to jedna wielka podpucha, ale Troy wyglądał przy tym mega poważnie.
 Muzyka sprawiła, że ta chwila stała się jak kadr z filmu, albo teledysku. Lana śpiewająca “Everybody told me love was blind, then I saw your face and you blew my mind. Finally, you and me are the lucky ones this time”  do tego Troy patrzący na mnie jak zbity pies i ja, nie wiedząca co zrobić, jak się zachować. Jedynie na co pozwoliła mi odwaga to podejść do Troy’a i przytulić go.
                        - Troy przepraszam. – Wyszeptałam. – To dzieje się strasznie szybko. Jesteś świetnym chłopakiem, dzięki Tobie zapomniałam o moich smutkach, ale ja nie chcę się po raz kolejny rozczarować. Nie chcę powtórzyć tego błędu. Nie chcę się znów zbyt szybko związać. Proszę zrozum mnie. – Złapałam jego policzki i odwróciłam twarz w swoją stronę.
W głośnikach rozległo się Summertime sadness” a moje serce pękło. Przypomniał mi się ten pocałunek z Przemkiem w parku maszyn, to jak mnie tulił, patrzył na mnie. Okropne uczucie, kiedy serce jest rozdarte między dwiema cudownymi osobami.
Po półgodzinnym prysznicu z Troy’em leżeliśmy w łóżku. Przyniosłam nam gorącą herbatę, czułam, że po „niespodziance” chłopaka się rozchoruję. Akurat mnie rozkładało. Troy mimo wszystko miał fantastyczny humor. Nagle wyciągnął telefon i przysunął mnie do siebie.
                   - Cześć, wiesz co, rozłożyła mnie grypa, nie jestem w stanie pojechać. Nie wściekaj się, też zbytnio się nie cieszę.
Zaśmiałam się cicho i wygodnie położyłam. Sumienie mnie tknęło, żeby napisać sms do Przemka. „Musimy się spotkać. Chcę pogadać”. Włożyłam telefon i czekałam na odpowiedź. Nie musiałam w sumie długo czekać. ” Też mi się tak wydaje. Proszę wpadnij do mnie”. Westchnęłam głęboko i odkryłam się. Musiałam się zebrać w sobie, musiałam z nim porozmawiać, więc ja nie widziałam innego wyjścia.
                        - Troy, ja musze wyjść do Przemka, także musimy się rozstać. – Odparłam stanowczo.
                        - Proszę no, daj sobie z nim spokój.
                        - Nie mogę, nie umiem, powinieneś o tym wiedzieć.
                        - Oj wiem, rozumiem. – Wstał zaraz ze mną i poszedł do łazienki po swoje ciuchy.
                        - Mówiłam Ci, że to nie jest takie proste.
                        - Dobra, rozumiem. Jak chcesz to zadzwoń do mnie, ja będę pod telefonem. – Powiedział i zapisał mi numer na kartce leżącej na komodzie.
                        - Troy, ale to nie jest tak, że ja nie chcę się z Tobą przyjaźnić czy coś. Jesteś wspaniałym chłopakiem, ale wiesz jaka jest sytuacja. – Powiedziałam i przytuliłam się do niego.
                        - Wiem, rozumiem. Nie mam CI tego za złe. Jeśli jest szansa to walcz o niego, tylko pamiętaj, jeśli coś Ci zrobi, to ja się za Tobą wstawię i nie będzie, że mam go zostawić. – Ostrzegł mnie Australijczyk.
                        - Dziękuję, jesteś kochany. – Odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Zebraliśmy się, wyszliśmy i zaczęliśmy żegnać. To nie było proste po tak cudownie spędzonym dniu. Staliśmy chyba przez 10 minut pod zadaszeniem przez drzwiami. Kiedy w końcu się udało, a Troy pojechał w swoją stronę, ja poszłam do Przemka.  Miotały mną przeróżne emocje, ale miałam nadzieję na happy end.
Stałam przed drzwiami chłopaka i nie zdążyłam zapukać, kiedy ten otworzył mi drzwi. Stała przed nim i miałam ochotę rozpłakać się i rzucić mu w ramiona. To było dziwne uczucia, ale udało mi się je opanować. Weszłam do środka, w domu było pusto.
                   - Chodź, napijesz się czegoś? – Zapytał miło. – Czekaj nie odpowiadaj, pewnie to. – Uprzedził mnie i wyciągnął z lodówki puszkę z Red Bullem.
                   - Wiesz co lubię. – Wzięłam ją od niego z uśmiechem. – Przemek, ja nie wiem od czego mam zacząć.
                   - Dlatego ja zacznę, dobrze? – Zaproponował i usiadł obok mnie.
                   - No dobrze. – Zgodziłam się
                   - Chciałem Cię przeprosić. Jestem skończonym palantem. Potraktowałem Cię okropnie. Zostawiłem Cię w potrzebie, wtedy kiedy powinienem być przy Tobie, ja nie wiem dlaczego to zrobiłam. Proszę, naprawmy to. Jesteś dla mnie ważna, zmieniłaś mnie, moje życie, a ja zostawiłem Cię kiedy Ty potrzebowałaś mnie najbardziej. Wiem, że przez to stoję na straconej pozycji, wiem, że nadszarpnęło to Twoje zaufanie do mnie i wiesz co, nie dziwię się. Nie powinienem tego robić, ale proszę, wróć do mnie. Ja chcę się budzić przy Tobie, chcę widzieć Twój uśmiech, chcę dotykać Twoich dłoni, chcę całować Twoje usta, chcę, żebyś nadal była częścią mojego życia.  – Powiedział Przemek, a ja oczywiście się rozpłakałam.
                   - Kocham Cię. – Wyszeptałam wybuchając płaczem.
                   - Ja Ciebie też. – Odpowiedział i pocałował mnie.
Tak, to było to, czego potrzebowałam. Jednak Przemek był tym, którego tak bardzo potrzebowałam, to on sprawił, że mieszkanie tutaj stało się przyjemne. Dzięki niemu zrozumiałam, czym jest miłość. Mimo, że wpakowaliśmy się w taki związek, po kilkudniowej znajomości, byliśmy dla siebie wszystkim.
                        - Kiss me hard before you go, summertime sadness. I just wanted you to know, that baby you’re the best.  – Podśpiewałam cicho spoglądając mu w oczy.
                        - Proszę, zostań. Nie znikaj. Ja nie chcę, żebyś odchodziła, nie chcę żebyś przeze mnie płakała. Zrobiłem Ci krzywdę i teraz chcę to naprawić.

Popatrzyłam na chłopaka, on otarł moje łzy i pocałował. Znów nasze usta były razem. Znów byłam przy moim ukochanym chłopaku, znów wszystko było dobrze. „Gdyby jeszcze tata tu był, byłoby idealnie”.

6 komentarzy:

  1. Awwww :3 siedzę sobie i zacieszam ;D ten wszystko ładnie, pięknie tylko niech ona nie kończy znajomości z Batchelorem, okej ? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie będę oryginalna, ale awwww ;D Sporo się dzieje, na szczęście dobrego. Odzyskała chłopaka, który w końcu zmądrzał i być może zyskała przyjaciela. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww *.* Przemek jest tak rozwalającym facetem, że to jest szok! Ale nie zapominajmy o tym, że wcześniej beształ ją jak psa i widział tylko czubek własnego nosa(swoją drogą, pięknego nosa xD). Mam nadzieję,że Troy nie będzie takim chamem i nie spieprzy im związku ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No i dlaczego ja się nie mogę przestać uśmiechać?! jezu, Przemo! Byłeś totalnie głupi jak but, ale absolutnie masz wszystko wybaczone, amen!
    Po pierwszej części tego rozdziału miałam ochotę do Ciebie napisać, że zmieniam zdanie i Troy jednak rządzi, ale powiedziałam sobie, że mam się ogarnąć i zaczekać do samego końca i cieszę się, że to zrobiłam! Cudownie jej to wszystko wyznał! *_*
    Szkoda mi tylko Batcha, bo jego najwyraźniej też coś ciągnęło do dziewczyny eh... Mam nadzieję, że nadal będą się przyjaźnić, bo w żadnym wypadku nie wyobrażam sobie innego scenariusza! Batch to jest Batch i ma zostać! :D Oby tylko nie wykminił czegoś, co może popsuć związek Przema i Marceliny... Ehh, za dużo emocji, za duuużo! :D
    Jest chłopak, jest przyjaciel, czego chcieć więcej?
    "Proszę, naprawmy to" i teraz znowu cały dzień będę śpiewać "weźmieemy w ręce życiee, zaczniemy budooowaać od podstaw, a jak się zjeebie cooś, naaaapraawimy tooooo!" :D ehh, ogarnij się Nika! xD
    Czekam na nowość! ;****

    OdpowiedzUsuń
  5. ahaudhdghrijihryyh szczerze? Tak mi sie podoba, że aż nie wiem co powiedzieć *.*
    "Chociaż Darcy ma dziewczynę to inna sprawa" hm.. czy ja dobrze myślę? ;33

    Ada ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. super blog!! troche mi przypomina przez co przeszlam jakis czas temu tyle ze nie bylo w nim zuzlowcow! :( nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu :*

    OdpowiedzUsuń