Ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu, ale nie mojego lecz mojego kolegi.
Podniosłam głowę, a Troy delikatnie się nade mną nachylił, żeby dosięgnąć swoją
komórkę. Uchyliłam oko i czekałam na to co powie.
- Spierdalaj. – Burknął
niepocieszony chłopak i wziął telefon na swoją stronę, po czym chyba schował go
pod poduszkę.
Cicho zachichotałam i
odwróciłam się w stronę chłopaka. Troy popatrzył na mnie, cudownie się
uśmiechnął i przetarł zaspane oczy.
- Nie chciałem Cię
obudzić.
- Nic się nie stało. –
Odpowiedziałam i zaczęłam poranną gimnastykę. Czułam jak każda moja kostka
strzela od naprężenia. – W ogóle to. – Przerwałam swoje przeciąganie i położyłam się obok Troy’a, na brzuchu. –
Przepraszam za wczoraj.
- Za wczoraj, czyli?
- No to, że byłam taka
bezpośrednia. – Odpowiedziałam i poczułam jak moje policzki zalewają rumieńce.
- Ale chyba dobrze Ci
było? – Zapytał przyciągając mnie do siebie.
- Szału nie było. –
Odparłam chamsko, ale po chwili uśmiechnęłam się do chłopaka i pocałowałam w
policzek.
- Uraziłaś mą męską
dumę. – Odpowiedział robiąc smutną minę.
- Oj ja żartowałam.
Chłopak zasmucony
odwrócił się do mnie plecami i nie odezwał się. Zachichotałam i wstałam z
łóżka.
Troy leżał odwrócony i coś nucił, a ja cały czas się uśmiechałam. Dzięki
niemu chociaż na chwilę oderwałam się od moich problemów. Chciałam się przebrać
kiedy rozległo się pukanie do moich drzwi. Wiedziałam, że to Wojtek, bo mama
nigdy nie pukała do drzwi.
- Proszę. –
Odpowiedziałam i pokazałam Troy’owi, żeby się trochę przykrył kołdrą.
Chłopak przez chwilę
protestował, więc sama go przykryłam, a sama złapałam za jego bluzę leżącą
praktycznie na środku pokoju i poszłam otworzyć drzwi.
Mężczyzna patrzył na mnie, podczas gdy Troy, którego widziałam w odbiciu
lustra skierowanego praktycznie na łóżko, rozbierał mnie wzrokiem. Partner mamy
chyba widział dokładnie co robi Australijczyk, więc tylko się uśmiechnął.
- Jak jesteście
głodni to zapraszam na śniadanie.
- A matka jest?
- Tak.
- To my zjemy
tutaj.
- Okej, to jak coś,
to przyjdziesz po rzeczy do kuchni, dobrze?
- Spoko. –
Odpowiedziałam i zamknęłam drzwi.
Nie wiem jak, jakim
cudem, nawet nie zwróciłam uwagi kiedy, Troy stanął tuż przy mnie. Odwróciłam
się, spojrzałam w jego oczy. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Zrobiło mi
się cholernie głupio, bo wyszłam na
puszczalską małolatę, ale nie umiałam mu się oprzeć. Kiedy na chwilę spojrzałam
w okno Przemka, które było praktycznie naprzeciw mojego, zauważyłam, że on tam
jest. To było jak impuls, bo odepchnęłam Troy’a.
- Co się dzieje? –
Zapytał zmartwiony.
- Przepraszam, ale ja
tak nie mogę. – Wyjąkałam prawie płacząc.
-
Pewnie chodzi o Przemka.
- Też. – Przytaknęłam. –
Ale głównie o to, że przespałam się z Tobą, praktycznie Cię nie znając, mam
wyrzuty sumienia, żal sama do siebie. Wyszłam na puszczalską małolatę, która
poleciała na Twoje piękne oczy. – Mówiłam dalej. – Ja pierdole Troy niech to
zostanie między nami. Nie mówmy nikomu o tym. – Dokończyłam i po moim policzku
popłynęło kilka pojedynczych łez.
Troy podszedł do mnie i chciał przeprosić, ale po raz kolejny go
odepchnęłam, jednak chłopak nie dawał za wygraną. Mimo moich protestów, on
bardzo mocno starał się mnie ujarzmić i udało mu się. Po chwili uległam i
przytuliłam się do jego szyi. Miałam nadzieję ,że nikt się nie dowie o tym co
tu się działo. Troy nie traktował mnie jak pierwszej lepszej laski, którą chciał
zaliczyć. Chyba, że już tak wspaniale miał to wyuczone. Zakładałam ,ze gdyby
Troy coś tam jednak do mnie poczuł, to nigdy w życiu nie zgodziłabym się po tak
krótkiej znajomości na związek. W razie co, nie chciałam, by powtórzyła się
sytuacja z Przemkiem. Jak widać nie poznaliśmy się zbyt dobrze. Wolałam
najpierw poznać Troy’a a dopiero później może myśleć o czymś więcej.
Puściłam chłopaka, który ocierał moje łzy i zabrałam się za przebranie.
Dziś postawiłam na coś luźniejszego. Szare spodnie dresowe, ciepłe, pluszowe
kapcie, czarna bokserka i niebieska bluza, której nie miałam zamiaru oddawać
Troy’owi. Chyba się pogodził ze stratą części garderoby. Zarzucił na nogi te
same spodnie co wczoraj, tą samą koszulkę, a na twarz ten sam uśmiech co
wczoraj. Taka mała rekompensata za te wszystkie odczucia.
- Twój telefon
chyba dzwoni. – Zauważył Troy, kiedy mieliśmy wychodzić z pomieszczenia.
- Niech sobie
dzwoni. Później sprawdzę kto to. – Machnęłam ręką.
- A jak to Przemek?
– Zapytał podejrzliwie.
Zagryzłam delikatnie
wargę, zrobiłam typowy dla Polskich nastolatek dziubek i jednak podeszłam do
telefonu. Tak, dzwonił Przemek. Miałam wątpliwości czy odebrać, czy nie, ale
Troy popatrzył na mnie znacząco, usiadł na łóżku i czekał.
- Czego chcesz? –
Burknęłam do słuchawki.
- Co słychać? - Zapytał jak gdyby nigdy nic.
- Tylko po to dzwonisz?
- Nie, chciałem się z
Tobą spotkać, bo chcę pogadać.
- Nie mam czasu.
- Tak, teraz Troy bardzo
Ci go sobą wypełnia. – Odparł chamsko. W jego głosie można było wyczuć
zazdrość.
- Tak, wypełnia.
- Wiem, widziałem was z
okna. Chyba się świetnie przy nim bawisz.
- Po pierwsze, czy Ty
mnie śledzisz? Po drugie, co Ci do tego? Po trzecie, on się chociaż mną
interesuje.
- Twoimi cyckami, a nie
Tobą. – Warknął Przemek.
- Słuchaj Ty chamie,
przeżyłam… - W ostatniej chwili ugryzłam się w język. – Przeżyłam najgorszy
tydzień jaki był tylko możliwy, a Troy był przy mnie, kiedy potrzebowałam się
komuś solidnie wypłakać. Był tu zamiast Ciebie. Jestem mu za to cholernie wdzięczna.
Tobie nic do tego!
- I pewnie nikt się nie
domyślił, że jemu chodzi tylko o to, żeby Cię przelecieć.
- Przynajmniej to
zrobił, bardzo porządnie i był niesamowity. Wchodził we mnie głęboko, a z
każdym ruchem czułam niesamowitą ekstazę. Wiesz takie uczucie, którego Ty ni….
Chłopak
niespodziewanie się rozłączył. Uśmiechnęłam się do Troy’a i odłożyłam telefon
na miejsce. Podeszłam do okna żeby zobaczyć, czy Przemek nas obserwuje i nie
pomyliłam się. Jego zazdrość napędzała mnie do działania. Mimo, że bardzo
intensywnie lało, widziałam jego minę. Bardzo nie pocieszoną. A mogła być ona
jeszcze gorsza, bo podszedł do mnie, przytulił, a w stronę Przemka posłał
powalający, chamski uśmiech. Niby powinno mnie to wkurzyć, bo nadal miałam
wyrzuty sumienia, ale jednak mnie to ucieszyło. „ Może się w końcu ruszysz i sam do mnie przyjdziesz?” syknęłam i
odwróciłam się przodem do Troy’a, który mnie ciągle do siebie tulił.
- Jemy śniadanie u mnie,
czy idziemy na miasto? – Zapytałam kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.
Jego serce niesamowicie mocno biło. Nie spodziewałam się tego.
- A chce Ci się
gdziekolwiek iść? – Zapytał czochrając swoje brązowe włosy.
- No nie. Najchętniej to
bym z pokoju w ogóle nie wychodziła.
- No to nie wychodźmy,
poznamy się lepiej.
- A Ty nie powinieneś
lecieć do Anglii, albo Szwecji na ligę?
- Powinienem, ale wiesz,
tak bardzo źle się czuję. – Zaczął udawać.
- Przestań, musisz
jechać! – Oburzyłam się.
- Wolę spędzić z Tobą
trochę czasu.
- Absolutnie!
- No weź. – Marudził
przystojniak.
- Zapomnij.
- Dlaczego?
- Dlatego, że znamy się
raptem jeden dzień, a Ty już chcesz opuszczać mecze przeze mnie?
- Przecież żartowałem. –
Poprawił się nagle chłopak.
Uśmiechnęłam się z
ulgą i odsunęłam od chłopaka, złapałam niepewnie za jego dłoń i poszliśmy do
kuchni.
Matka i Wojtek siedzieli w salonie i chyba omawiali jakiś bardzo ważny
temat, bo ich głosy były bardzo podniesione. Nie wsłuchiwałam się za bardzo.
Jedynie zakryłam uszy i wtuliłam się w Troy’a. Przypomniała mi się ta okropna
kłótnia, która zniszczyła wszystko. Razem z Australijczykiem popatrzyliśmy w
ich stronę, a mama na nas z takim gniewem jak wtedy na ojca. Chłopak przytulił
mnie i wyszliśmy na zewnątrz.
Deszcz lał niesamowicie. Na dworze było zimno, wisiały ciemne chmury, ale
nam mimo wszystko humory dopisywały. Troy złapał mnie za rękę i zabrał w
kierunku niewielkiego stawu, który znajdował się niedaleko naszego osiedla.
Troy’owi najwyraźniej nie przeszkadzała aura, która panowała dookoła.
- Troy co Ty robisz?!
–Zapytałam chłopaka, który postanowił wziąć mnie na ręce.
Nie odezwał się, tylko
odpowiedział mi uśmiechem. Trzymał mnie mocno przy swoim ciele. Nie byłam
świadoma, nie spodziewałam się, że strzeli mu do głowy tak idiotyczny pomysł.
Chłopak z impetem wbiegł ze mną do lodowatej wody.
- Czy Tobie odbiło?! –
Krzyknęłam do ciągle uśmiechniętego chłopaka. – Jesteś porąbany! – Dodałam i
chlapnęłam w niego wodą.
- Czy ja kogoś
okłamałem wspominając o chorobie? –
Zapytał biorąc mnie ponownie na ręce.
-
Ale ja nie muszę brać w tym udziału głupku.
- Skończ już marudzić.
Miałam ochotę go
rozszarpać. Było zimno, woda była zimna jak nie wiem co, ciągle lał deszcz, a
ten jak gdyby nigdy nic wrzucił mnie i siebie za razem do stawu. Byłam wściekła i szczęśliwa za razem, bo nikt
nigdy nie wykazał się takim spontanem w stosunku do mnie. Zaczęłam się trząść z
zimna, Troy’owi jak widać też ciepło nie było, więc przytuliłam się do niego i
poszliśmy w stronę mojego domu. Przejeżdżało mało samochodów, więc dzięki temu
nie wyglądaliśmy jak skończeni idioci.
Kiedy doszliśmy do mojego domu zatrzymałam się. „ Przez ogród, żeby matka się nie darła.
- Troy chodź przez ogród, bo matka się
wścieknie. – Zawróciłam kierunek.
- Chyba nie będzie
aż tak źle, co? – Zaśmiał się.
- Nie wiem ,ale
wolę nie ryzykować.
Udało nam się
bezszelestnie dostać do mojego pokoju. Ani mama, ani Wojtek nas nie zauważyli.
Na szczęście w domu było w miarę ciepło, więc mogliśmy się zagrzać. Z zimna nie
mogłam poradzić sobie ze zdjęciem ubrań, więc Troy postanowił wziąć sprawy w
swoje ręce.
- Ty już mnie
wystarczająco po dotykałeś. – Odsunęłam się od chłopaka.
- Jesteś zła?
- Nie, nie zła tylko
wkurwiona! Jak będę przez Ciebie chora to osobiście będziesz mi kupował leki i
się mną zajmował. – Opieprzyłam go, lecz ten odpowiedział jedynie uśmiechem.
- Jesteś słodka jak się
złościsz.
- Przestań, staram się
być na Ciebie zła, ale mi to utrudniasz.
Chłopak zaśmiał się z
zabrał ode mnie swoją mokrą bluzę. Na dvd włączyłam muzykę i starałam ogarnąć
swój wygląd. Dzięki Troy’owi wyglądałam jak „idź po i nie wracaj”. Zabrałam
inne ciuchy i skierowałam się do łazienki, która znajdowała się przy moim
pokoju.
- Idę pod prysznic,
zaraz przyjdę.
- Idę z Tobą.
- Daj mi chociaż 5 minut
spokoju. – Poprosiłam natarczywego już chłopaka.
- Hmmm… Nie. –
Odpowiedział i pocałował mnie.
Pokręciłam głową i
poszłam do łazienki. Troy jak powiedział tak zrobił. Z głośników wydobywała się
muzyka Lany Del Rey. W łazience było ją wspaniale słychać.
Rozebrałam się do bielizny, ciuchy rozwiesiłam na jednym z grzejników. Troy
zrobił to samo i zaczął dobierać się do mojego stanika. Popatrzyłam na niego
pytająco i złapałam za dłonie które szybko położył na tyle moich pleców.
Patrzył mi w oczy z uśmiechem.
- Nie jestem taka
głupia i naiwna za jaką mnie masz. – Burknęłam i odwróciłam się.
- Nie rozumiem.
- Jaki masz cel w
tym, że tu ze mną siedzisz i tak się zachowujesz? Zaliczyłeś mnie więc jak
każdy chłopak, który tego chciał powinieneś wyjść, ale Ty ciągle tu ze mną
jesteś. Jakiś zakład z kolegami czy co?
- Aż takim palantem
to nie jestem. Nie umiem bawić się czyimiś uczuciami.
- Ja ma w to
uwierzyć?
- Tak, proszę
uwierz mi. To, że jestem taki, a nie inny…
- Taki czyli jaki?
- Sama pomyśl.
- Tak przystojny,
że na Twój widok laski mdleją?
- Ty to
powiedziałaś. – Zaznaczył. – To nie znaczy, że jestem taki jak na przykład
Darcy. Ze podrywam każdą, tylko po to, żeby ją przelecieć. Chociaż Darcy ma
dziewczynę to inna sprawa. – Mruknął pod nosem.
- Tai mówił mi coś
innego, że jesteś gorszy niż Darcy, bo zerwałeś z dziewczyną i każdą podrywasz.
– Odpowiedziałam i założyłam ręce na piersiach.
- Tai to jest Tai.
Szczerze to on gówno wie. – Syknął. – Możesz mi wierzyć, albo nie. Przy Tobie
świetnie się czuję. Wtedy w parku maszyn jak siedziałaś z Tai’em i jak się do mnie po raz pierwszy
uśmiechnęłaś, to był taki impuls. Pomyślałem, że możesz się okazać naprawdę fantastyczną
dziewczyną i wiesz co? Nie pomyliłem się. Szkoda tylko, że masz jakieś dziwne
wątpliwości, bo czuję, że byłoby nam dobrze jako przyjaciołom, a później może
jako parze. – Dokończył puszczając mnie.
To był cios. I dla
mnie i dla niego. Nie chciałam dopuścić do takiej sytuacji, która wyniknęła
między mną, a Przemkiem. Troy był cudowny, ale to działo się za szybko. Już raz
po takim przyspieszonym tempie się rozczarowałam, nie chciałam, żeby to się
powtórzyło. Zauważyłam, że ta moja obojętność zraniła Troy’a. To było
niedorzeczne, żeby taki chłopak, tak szybko, zauroczył, albo i nawet zakochał w
kimś takim jak ja, chociaż cały czas czułam, że to wszystko to jedna wielka
podpucha, ale Troy wyglądał przy tym mega poważnie.
Muzyka sprawiła, że ta chwila stała się
jak kadr z filmu, albo teledysku. Lana śpiewająca “Everybody told me love was blind, then I saw your face and you blew my
mind. Finally, you and me are the lucky ones this time” do tego
Troy patrzący na mnie jak zbity pies i ja, nie wiedząca co zrobić, jak się
zachować. Jedynie na co pozwoliła mi odwaga to podejść do Troy’a i przytulić
go.
- Troy przepraszam. –
Wyszeptałam. – To dzieje się strasznie szybko. Jesteś świetnym chłopakiem,
dzięki Tobie zapomniałam o moich smutkach, ale ja nie chcę się po raz kolejny
rozczarować. Nie chcę powtórzyć tego błędu. Nie chcę się znów zbyt szybko
związać. Proszę zrozum mnie. – Złapałam jego policzki i odwróciłam twarz w
swoją stronę.
W głośnikach rozległo
się Summertime sadness” a moje serce
pękło. Przypomniał mi się ten pocałunek z Przemkiem w parku maszyn, to jak mnie
tulił, patrzył na mnie. Okropne uczucie, kiedy serce jest rozdarte między
dwiema cudownymi osobami.
Po półgodzinnym prysznicu z Troy’em leżeliśmy w łóżku. Przyniosłam nam
gorącą herbatę, czułam, że po „niespodziance” chłopaka się rozchoruję. Akurat
mnie rozkładało. Troy mimo wszystko miał fantastyczny humor. Nagle wyciągnął
telefon i przysunął mnie do siebie.
- Cześć, wiesz co,
rozłożyła mnie grypa, nie jestem w stanie pojechać. Nie wściekaj się, też
zbytnio się nie cieszę.
Zaśmiałam się cicho i
wygodnie położyłam. Sumienie mnie tknęło, żeby napisać sms do Przemka. „Musimy się spotkać. Chcę pogadać”.
Włożyłam telefon i czekałam na odpowiedź. Nie musiałam w sumie długo czekać. ” Też mi się tak wydaje. Proszę wpadnij do
mnie”. Westchnęłam głęboko i odkryłam się. Musiałam się zebrać w sobie,
musiałam z nim porozmawiać, więc ja nie widziałam innego wyjścia.
- Troy, ja musze wyjść
do Przemka, także musimy się rozstać. – Odparłam stanowczo.
- Proszę no, daj sobie z
nim spokój.
- Nie mogę, nie umiem,
powinieneś o tym wiedzieć.
- Oj wiem, rozumiem. –
Wstał zaraz ze mną i poszedł do łazienki po swoje ciuchy.
- Mówiłam Ci, że to nie
jest takie proste.
- Dobra, rozumiem. Jak
chcesz to zadzwoń do mnie, ja będę pod telefonem. – Powiedział i zapisał mi
numer na kartce leżącej na komodzie.
- Troy, ale to nie jest
tak, że ja nie chcę się z Tobą przyjaźnić czy coś. Jesteś wspaniałym
chłopakiem, ale wiesz jaka jest sytuacja. – Powiedziałam i przytuliłam się do
niego.
- Wiem, rozumiem. Nie
mam CI tego za złe. Jeśli jest szansa to walcz o niego, tylko pamiętaj, jeśli
coś Ci zrobi, to ja się za Tobą wstawię i nie będzie, że mam go zostawić. –
Ostrzegł mnie Australijczyk.
- Dziękuję, jesteś
kochany. – Odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Zebraliśmy się, wyszliśmy
i zaczęliśmy żegnać. To nie było proste po tak cudownie spędzonym dniu.
Staliśmy chyba przez 10 minut pod zadaszeniem przez drzwiami. Kiedy w końcu się
udało, a Troy pojechał w swoją stronę, ja poszłam do Przemka. Miotały mną przeróżne emocje, ale miałam
nadzieję na happy end.
Stałam przed drzwiami chłopaka i nie zdążyłam zapukać, kiedy ten otworzył
mi drzwi. Stała przed nim i miałam ochotę rozpłakać się i rzucić mu w ramiona.
To było dziwne uczucia, ale udało mi się je opanować. Weszłam do środka, w domu
było pusto.
- Chodź, napijesz
się czegoś? – Zapytał miło. – Czekaj nie odpowiadaj, pewnie to. – Uprzedził mnie
i wyciągnął z lodówki puszkę z Red Bullem.
- Wiesz co lubię. –
Wzięłam ją od niego z uśmiechem. – Przemek, ja nie wiem od czego mam zacząć.
- Dlatego ja
zacznę, dobrze? – Zaproponował i usiadł obok mnie.
- No dobrze. –
Zgodziłam się
- Chciałem Cię
przeprosić. Jestem skończonym palantem. Potraktowałem Cię okropnie. Zostawiłem
Cię w potrzebie, wtedy kiedy powinienem być przy Tobie, ja nie wiem dlaczego to
zrobiłam. Proszę, naprawmy to. Jesteś dla mnie ważna, zmieniłaś mnie, moje
życie, a ja zostawiłem Cię kiedy Ty potrzebowałaś mnie najbardziej. Wiem, że
przez to stoję na straconej pozycji, wiem, że nadszarpnęło to Twoje zaufanie do
mnie i wiesz co, nie dziwię się. Nie powinienem tego robić, ale proszę, wróć do
mnie. Ja chcę się budzić przy Tobie, chcę widzieć Twój uśmiech, chcę dotykać
Twoich dłoni, chcę całować Twoje usta, chcę, żebyś nadal była częścią mojego
życia. – Powiedział Przemek, a ja oczywiście
się rozpłakałam.
- Kocham Cię. –
Wyszeptałam wybuchając płaczem.
- Ja Ciebie też. –
Odpowiedział i pocałował mnie.
Tak, to było to, czego
potrzebowałam. Jednak Przemek był tym, którego tak bardzo potrzebowałam, to on
sprawił, że mieszkanie tutaj stało się przyjemne. Dzięki niemu zrozumiałam,
czym jest miłość. Mimo, że wpakowaliśmy się w taki związek, po kilkudniowej
znajomości, byliśmy dla siebie wszystkim.
- Kiss me hard before you go, summertime sadness. I just wanted you to
know, that baby you’re the best. –
Podśpiewałam cicho spoglądając mu w oczy.
- Proszę, zostań. Nie znikaj. Ja nie chcę,
żebyś odchodziła, nie chcę żebyś przeze mnie płakała. Zrobiłem Ci krzywdę i
teraz chcę to naprawić.
Popatrzyłam na
chłopaka, on otarł moje łzy i pocałował. Znów nasze usta były razem. Znów byłam
przy moim ukochanym chłopaku, znów wszystko było dobrze. „Gdyby jeszcze tata tu był, byłoby idealnie”.
Awwww :3 siedzę sobie i zacieszam ;D ten wszystko ładnie, pięknie tylko niech ona nie kończy znajomości z Batchelorem, okej ? :D
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna, ale awwww ;D Sporo się dzieje, na szczęście dobrego. Odzyskała chłopaka, który w końcu zmądrzał i być może zyskała przyjaciela. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńAww *.* Przemek jest tak rozwalającym facetem, że to jest szok! Ale nie zapominajmy o tym, że wcześniej beształ ją jak psa i widział tylko czubek własnego nosa(swoją drogą, pięknego nosa xD). Mam nadzieję,że Troy nie będzie takim chamem i nie spieprzy im związku ;)
OdpowiedzUsuńNo i dlaczego ja się nie mogę przestać uśmiechać?! jezu, Przemo! Byłeś totalnie głupi jak but, ale absolutnie masz wszystko wybaczone, amen!
OdpowiedzUsuńPo pierwszej części tego rozdziału miałam ochotę do Ciebie napisać, że zmieniam zdanie i Troy jednak rządzi, ale powiedziałam sobie, że mam się ogarnąć i zaczekać do samego końca i cieszę się, że to zrobiłam! Cudownie jej to wszystko wyznał! *_*
Szkoda mi tylko Batcha, bo jego najwyraźniej też coś ciągnęło do dziewczyny eh... Mam nadzieję, że nadal będą się przyjaźnić, bo w żadnym wypadku nie wyobrażam sobie innego scenariusza! Batch to jest Batch i ma zostać! :D Oby tylko nie wykminił czegoś, co może popsuć związek Przema i Marceliny... Ehh, za dużo emocji, za duuużo! :D
Jest chłopak, jest przyjaciel, czego chcieć więcej?
"Proszę, naprawmy to" i teraz znowu cały dzień będę śpiewać "weźmieemy w ręce życiee, zaczniemy budooowaać od podstaw, a jak się zjeebie cooś, naaaapraawimy tooooo!" :D ehh, ogarnij się Nika! xD
Czekam na nowość! ;****
ahaudhdghrijihryyh szczerze? Tak mi sie podoba, że aż nie wiem co powiedzieć *.*
OdpowiedzUsuń"Chociaż Darcy ma dziewczynę to inna sprawa" hm.. czy ja dobrze myślę? ;33
Ada ^^
super blog!! troche mi przypomina przez co przeszlam jakis czas temu tyle ze nie bylo w nim zuzlowcow! :( nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu :*
OdpowiedzUsuń