Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 21 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ VI


Siedziałam na schodkach przed wejściem do domu Andreasa i czekałam na Żanetę. Napisała mi smsa, że ma mi coś ważnego do przekazania. Byłam w niemałym szoku, bo mówiła, że to nie są żarty. Po chwili zjawiła się, ale nie była sama. Byli z nią Vegard i Tom. Serce mi zamarło, a z twarzy znikł uśmiech który towarzyszył mi od rana po pięknej pobudce u boku Andreasa. Czułam, że to coś złego.
                   - Nic nie mów. Najpierw ja. – Wyrwała się Żaneta.
                   - Okej. – Przytaknęłam jej trochę przestraszona.
                   - No to słuchaj bardzo uważnie, bo…
                   - Bo? – Chciałam się dowiedzieć co dalej.
                   - Bo Agata i Andreas mają romans. – Powiedział otwarcie Vegard ze smutkiem w głosie.
Tak jak siedziałam, tak wstałam.  Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc zaczęłam się śmiać, bo cała ta sytuacja wydawała mi się cholernie niedorzeczna. Przecież Andreas wczoraj sam mnie na kolanach przepraszał i mówił, że nie wie dlaczego tak się stało. Może chodziło mu o to? Vegard patrzył wszędzie, byleby unikać mojego wzroku, Żaneta delikatnie głaskała już dość sporych rozmiarów brzuch, a Tom jak to Tom, śmiał się.
                   - Skąd .. .Skąd wiesz? – Zapytałam.
                   - Widziałem ich wczoraj. Ty chyba już spałaś, a on ją … Dotykał, przytulał, całował. – Mówił Vegard podłamanym głosem.
                   - Przestań. – Poprosiłam. – Gdzie on jest?
                   - Marcelina nie rób nic głupiego. – Prosiła Żaneta.
Uśmiechnęłam się szelmowsko, bo wszystko było mi już totalnie obojętne. Podeszłam do drzwi, przyjaciół poprosiłam by podeszli bliżej i weszłam do środka. Andreas wesoło sprzątał swój syf. Byłam tak wściekła, że aż wesoła. Podeszłam do niego, a ten próbował mnie pocałować w policzek, lecz w rytm muzyki zrobiłam unik. Jemu akurat zachciało się tańczyć, bo przyciągnął mnie do siebie. Szkoda tylko, że mi nie było, aż tak wesoło. Wyrwałam się z uścisku chłopaka i zrobiłam krok do tyłu. Andreas zakłopotany popatrzył na mnie i Vegarda, który akurat stanął obok mnie i chyba już wiedział o co chodzi.
                   - Wiesz co. Mnie możesz traktować jak szmatę, ale jak mogłeś to zrobić swojemu najlepszemu kumplowi! Jesteś zerem! Nikim! Mogłeś to zrobić z każdą, a ty debilu wybrałeś moją przyjaciółkę, a co gorsza dziewczynę swojego przyjaciela. – Wykrzyczałam z obrzydzeniem co do jego osoby.
                   - Skąd wiesz? – Zapytał z pokorą.
                   - Nie ważne skąd wiem, Ważne, że się dowiedziałam. Nie ważne od kogo, bo z pewnością sam byś mi o tym nie powiedział. Jesteś tchórzem. – Syknęłam i odwróciłam się do niego plecami.
                   - Marcelina, nie odchodź. Kocham Cię. – Wyszeptał.
Nie wiedziałam co bardziej było żałosne. On mówiący, że mnie „kocha”, czy to, że bez słowa przywaliłam mu w twarz. Chociaż nie ukrywam, to było przyjemne. Kiedy całą złość mogłam z siebie wyrzucić.
Spojrzałam mu w oczy i pewnym krokiem, bez słowa wyszłam z domu. Dopiero wtedy poczułam ulgę, choć było mi przykro. Przecież on był taki zrozpaczony jak tu przyjechałam, a tak naprawdę to cudownie zabawiał się z Agatą. Szczerze to nie miałam do niej żalu. Andreas był po prostu skończonym debilem. Wiedziałam jak on działam na kobiety, więc wiedziałam, że mu uległa, a ten to wykorzystał. Zawsze był takim cichym, nieśmiałym Norwegiem, który z czasem nabrał pewności siebie i zaczął zarywać do każdej wolnej dziewczyny. To było po prostu żenujące, ale w sumie to mogłam się spodziewać, że w końcu wyjdzie tak, a nie inaczej. Tak, że Andreas jednak będzie chciał ułożyć sobie życie inaczej, ale skoro chciał to robić, to po co był ten cały cyrk z tym jego cierpieniem?
Chciałam to wyjaśnić, więc wróciłam tam, by jeszcze raz spojrzeć mu w oczy i dowiedzieć się prawdy.
                   - Powiedz mi tylko jedno. Po cholerę było to wszystko, skoro i tak wolałeś mnie zdradzać? – Zapytałam gdy ten siedział na kanapie.
                   - Chcesz usłyszeć prawdę?
                   - Nie kurwa, kolejne kłamstwo! – Krzyknęłam.
                   - Chciałem się od Ciebie odsunąć. Zapomnieć. Myślałem, że uda mi się to z Agatą, ale dzisiaj mi powiedziała, że jednak kocha Vegarda.
                   - To ciężko Ci było dać mi spokój po tym jak naprawdę chciałam Cię zostawić, wymazać, usunąć z pamięci? Ciężko CI było?
                   - Tak było! Bo… - Zawiesił chłopak głos. – Wyjdź już.
                   - Nie wyjdę dopóki nie dowiem się prawdy. – Odpowiedziałam stanowczo i założyłam ręce na piersiach.
                   - Wtedy cię kochałem, zależało mi, ale pojawiła się Therese i jakoś on podbiła moje serce. Ją mogłem mieć na co dzień, a z Tobą to co? Na odległość?
                   - Czy ty jesteś tak głupi czy tylko udajesz? Tłumaczyłam Ci to idioto od samego początku! Że związek na odległość nie przejdzie! Wytłumacz mi teraz dlaczego zawracałeś mi dupę! Trułeś, że mnie nie wiadomo jak kochasz?! Jesteś nienormalny! Dobra idę, bo już tego nie zniosę. Siema wam. Jak ochłonę to się odezwę. – Pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam do domu wujka.
Praktycznie tam biegłam. Nie chciałam zostać w Norwegii ani chwili dłużej. Nie chciałam już na niego patrzeć. Do budynku wpadłam wściekła jak osa. Nikt nie zatrzymywał mnie ani nic. Kiedy już znalazłam się w pokoju, za mną wszedł wujek. Patrzył na mnie z takim jakby smutkiem
                   - Twoja mama dzwoniła. Mam cię oddać, bo przyszło pismo z Twojej szkoły, że cię wyrzucają. – Powiedział spokojnie i podszedł kiedy się pakowałam.
                   - Świetnie jeszcze mi tego brakowało. -  Burknęłam i upychałam rzeczy do plecaka. – Za ile wyjeżdżamy?
                   - Ja chcesz to możemy zaraz. – Odpowiedział. – Coś się stało?
                   - Tak, chłopak dla którego przyjechałam taki kawał okazał się skończonym idiotą. – Stwierdziłam i założyłam na siebie czarną kurtkę, której pióra rozniosły się po całym pokoju.
                   - Ja nie wnikam. Jak chcesz to chodź. – Powiedział i otworzył mi drzwi.
Wyszłam jako pierwsza i poszłam do salonu pożegnać się z ciocią. Była w szoku, że już muszę jechać, ale kiedy mniej więcej wyjaśniłam jej o co chodzi, pozwoliła mi jechać.
Na zewnątrz czekała na mnie Żaneta , Tom i Agata. Vegarda nie było. Być może nie chciał tu być. Wujek zauważył że chcę się pożegnać, dlatego odpalił papierosa i stanął przy samochodzie. Żaneta i Tom pożegnali się jako pierwsi. I odeszli. Zostałam sama z Agatą. Dziewczyna płakała, nie wiedziałam dlaczego. Zrobiło mi się jakoś smutno więc przytuliłam ją.
                   - Przepraszam Cię. Za wszystko. Nie chciałam wam niczego zepsuć. – Szlochała dziewczyna.
                   - Niczego nie zepsułaś. To nie Twoja wina. – Pocieszałam ją. – Dzięki Tobie zobaczyłam, że Andreas jest skończonym durniem i za to Ci dziękuję. – Dokończyłam i przytuliłam ją jeszcze mocniej.
                   - Jesteś cudowna. – Wyszeptała. – Wybaczyłaś mi to, że zepsułam Ci tak wspa…
                   - Nie kończ. – Poprosiłam. – To nie było nic wspaniałego.
                   - Ale mimo to …
                   - Przestań no! I nie płacz, bo nic złego nie zrobiłaś. – Powiedziałam stanowczo. – Jesteś moją cudowną przyjaciółką, więc nic tego nie zepsuje. A teraz biegnij do Vegarda. On Ci wybaczy, bo już z nim rozmawiałam. – Powiedziałam i po raz ostatni ją przytuliłam.
                   - Kocham Cię i jeszcze raz przepraszam.
                   - Zamknij się  i idź sobie bo się rozpłaczę. – Pogoniłam ją i poszłam do samochodu.
Wujka wyraźnie rozbawiła ta sytuacja. Popatrzyłam na niego z lekką pogardą i wsiadłam do auta, w którym już było cieplutko. Znów się zapowiadała długa podróż.

************************************************************

Tak, ten rozdział wyszedł mi beznadziejnie i jest dość krótszy niż pozostałe, ale muszę mieć powód do tego by zmienić nieco kierunek pisania. Przeczuwam, że dalsze rozdziały wam sie nie spodobają, ale cóż, enjoy :D
                   

4 komentarze:

  1. jest cudowny!♥
    czekam na kolejny! ;3 mam nadzieję, że Vegard mi wybaczy!♥
    Kocham Cię, wiesz? ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. nie żeby coś, nie żeby ktoś, nie żebym była jakaś niemiła czy coś, ale powoli zaczyna się robić taka skoczna 'Moda na sukces' XD Nie odbierz tego źle, ale zobaczymy co będzie za 2 rozdziały.
    Wiesz, mimo, że w poprzednich rozdziałach brałam stronę Marceliny, tak w tym obstaję przy Andreasie. Nie wytłumaczę czemu, po prostu mimo wszystko powinna dać mu 2gą szansę. Takie jest moje zdanie :)
    Ale pisz, pisz szybko kolejny rozdział :))
    cmok! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Beznadziejnie? Pogięło cie? Świetny <3
    Przeżyłam 'lekki' szok na początku. To było ostatnie, czego się tu spodziewałam. Eeee tam. Nie wierzę ci :P Na pewno się spodobają :)
    W takim razie do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyś ty oszalała ? To jest cudowne !!! Tylko trochę szkoda że ją zdradził :( czekam na więcej ... Twoja wierna fanka Jessie :*

    OdpowiedzUsuń