Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 14 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ II


Następny dzień rozpoczął się dźwiękiem dzwonka w telefonie. „Chelsea Smile” od Bring Me The Horizon zrzuciło mnie z łóżka. Nie patrząc na to kto dzwoni, z niezbyt zadowoloną mina odebrałam.
                        - Tak słucham.
                        - Cześć kochanie, wstawaj, piękny dzień mamy. – Wyszeptał słodko głos w słuchawce. – Czekam na Ciebie przed hotelem.
Skończył i rozłączył się. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać, ale byłam niesamowicie ciekawa kto i po co na mnie czeka.
Żanety już nie było w pokoju. Wstałam z łóżka przeciągnęłam się kilka razy i zobaczyłam leżącą na stole karteczkę i leżące na niej klucze od pokoju „ Jestem z Tomem. Jak coś to spotkamy się na obiedzie, albo coś :3”. Uśmiechnęłam się i poszłam pod prysznic. Rozebrałam się i zaczęłam patrzeć na moje ciało. Nienawidziłam siebie, tego jaka jestem. Dotykałam swojej skóry, była taka sucha, chyba od wczorajszego chloru. Włączyłam z laptopa muzykę i weszłam pod taflę wody. Ciepłe kropelki spływały po moich ramionach, a ja kołysząc się w rytm piosenki „Crossfire” od Brandona Flowersa przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Tak, ten pamiętny wieczór spędzony z Andreasem.
Dotykałam swojej talii, ramion, ust, dłonią dotykałam drugiej dłoni i nadal czułam dotyk Andreasa. Chciałam, by był tu teraz ze mną. Miałam nadzieję, że to on czekał na mnie przed hotelem. Otarłam się białym ręcznikiem, założyłam pierwszą lepszą koszulkę, leginsy, czarne glany i nawet nie zakładając kurtki, zabrałam klucze razem z telefonem i wybiegłam z pokoju. W korytarzach praktycznie panowała pustka, tylko obsługa hotelowa dziwnie na mnie patrzyła.
Dobiegłam do szklanych drzwi i zobaczyłam za nimi Andreasa. Tak jak się spodziewałam. Pchnęłam drzwi i rozpędzona wpadłam mu w ramiona. Chłopak z uśmiechem mnie objął i tak jak wczoraj przy pożegnaniu uniósł w górę. Jedyną rzeczą jakiej jeszcze mi brakowało to pocałunek. Chyba wiedział, że tego chcę więc nie zwracając uwagi na to, że wszyscy na nas patrzą po prostu bez skrępowania mocno i namiętnie mnie pocałował. Jego zmarznięte, a moje rozgrzane usta powodowały, że przez moje ciało przechodziły dreszcze.
                   - Czy ty do reszty zwariowałaś? – Nagle zmienił ton Andreas.
                   - Ale, że co? – Zapytałam trochę zdezorientowana, stając na śniegu.
                   - Nie dość, że masz mokre włosy, to jeszcze jesteś w krótkim rękawku. – Powiedział oburzony i zdjął czarną kurtkę, którą następnie założył na mnie.
                   - Oj przestań, ciep…
                   - Jeśli chcesz powiedzieć, że jest ciepło, to nawet nie kończ. – Przerwał mi i dodatkowo na głowę założył wielki kaptur.
                   - Marudzisz.
                   - Ja marudzę? – Zapytał i podniósł dłonią moją twarz ku górze. – A kto przez telefon jęczał, a nie odpowiadał jak normalny człowiek?
                   - A kto wpadł na pomysł, żeby mnie obudzić telefonem, zamiast przyjść do mnie na górę i uczynić mój poranek piękniejszym i nie wiem, na przykład pocałować mnie kiedy spałam? – Zapytałam całując go w policzek.
                   - Wygrałaś. – Odparł i złapał mnie za dłoń.
                   - Tak myślałam. – Przyznałam mu rację i uśmiechnęłam się triumfalnie. – Tak właściwie, to po co mnie ściągnąłeś z łóżka?
                   - Nie mogłem się już doczekać tego, kiedy Cię zobaczę. – Odpowiedział i ruszyliśmy pieszo w nieznanym mi kierunku.
                   - Kocham Cię, wiesz? – Zapytałam i patrzyłam na drzewa, z których śnieg spadał przy najmniejszym podmuchu wiatru. – Chyba sobie nie poskaczecie.
                   - Wiem i też Cię kocham. – Odpowiedział i przyciągnął mnie bliżej do siebie. – Dlaczego mielibyśmy nie poskakać?
                   - Patrz jaki wiatr się wzmaga. Założę się z Tobą, że będzie wiał silny boczny, taki około 7 metrów na sekundę. – Odparłam niczym fachowiec.
                   - Tak? No poparz, jaka z Ciebie pogodynka. Lepiej pójdź do Mirana i mu powiedz. – Zakpił ze mnie mój chłopak.
                   - Nie wierzysz mi?
                   - Nie, jakoś nie. – Odparł i zaczął się śmiać.
Nie odezwałam się, tylko zaczęłam udawać, że się obraziłam. Andreas się śmiał z mojego zachowania. To był cudowny poranek. Mój chłopak zrobił mi niesamowitą niespodziankę. Było ok 11, może 11:30. Mimo, że nigdy nie wstawałam tak wcześnie, to czułam się wyspana, a energii dodawało mi towarzystwo chłopaka.
Po jakimś czasie byliśmy już pod hotelem w którym mieszkali skoczkowie. Teraz kręciło się ich tutaj sporo, bo wszyscy albo biegali, albo robili rozgrzewki, albo po prostu pakowali sprzęt tak jak robiła to ekipa Austriacka, albo Norweska. Tego się właśnie spodziewałam. Spodziewałam się, że ja i Andreas idący za rękę wzbudzimy ogromne zainteresowanie wśród innych skoczków. Kiedy mijaliśmy chłopców, wszyscy dziwnie się do nas uśmiechali. Może cieszyli się naszym szczęściem?
Kiedy zbliżaliśmy się do Norweskiej ekipy zobaczyłam Alexa z aparatem skierowanym w naszą stronę. Od razu opuściłam głowę w dół.
                   - Opuść głowę. – Wymamrotałam patrząc na swoje glany.
                   - Po co?
                   - Alex chce nam zrobić zdjęcie.
                   - A niech robi. – Odparł i przytulił mnie.
Przytulił, podniósł i pocałował. To było takie spontaniczne, że aż płakać się chciało ze szczęścia. Myślałam, że Andreas ucieknie wzrokiem tak jak ja, ale jednak wolał pozować do naszego pierwszego, wspólnego zdjęcia. Chłopak oderwał ode mnie usta i wyszeptał cichutko „kocham Cię”. Uśmiechnęłam się, odpowiedziałam co trzeba i przytuliłam do jego ciała. Andreas po oddaniu mi kurtki był w samej bluzie, czułam, że było mu bardzo zimno, ale i mi zmawiał, że tak nie jest. Zachowywał się jak prawdziwy facet, ale z drugiej strony to było bardzo nieodpowiedzialne.
Uśmiechnięci podeszliśmy do reszty. Villberg i Bardal uśmiechali się rozbawieni, Jacobsen rozmawiał z żoną przez telefon, Velta i Fannemel rozmawiali o „panienkach”, a Toma i Żanety nigdzie nie było. Podeszłam do Alexa i od razu zaczęłam wypytywać o tamtych dwoje.
                   - Dzień dobry. – Przywitałam się. – Gdzie Tom i Żaneta?
                   - Witam Panią Stjernen. – Odpowiedział żartobliwie, co spowodowało, że Andreas podszedł do mnie bliżej i przytulił od tyłu. – On są na spacerze z tego co wiem. Żaneta strasznie płakała. Chodź na moment. – Poprosił i odszedł trochę dalej.
                   - Słucham? – Zapytałam i stanęłam z trenerem twarz a w twarz.
                   - O co chodzi z Tomem i Żanetą? Nikt nie chce mi nic powiedzieć.
W tamtym momencie poczułam się tak, jakbym była miedzy młotem, a kowadłem. Niby Stoeckl był ich trenerem i powinien wiedzieć o wszystkim, ale z drugiej strony podejrzewałam, że nie chcieli nic mu mówić. Odetchnęłam głęboko i niestety powiedziałam Alexowi całą prawdę.
                   - Żaneta jest w ciąży. W dodatku z Tomem i boją się co mają zrobić. Podejrzewam, że chcieli to ukryć, ale trudno powiedziałam Panu wszystko. Jak coś to ja nic nie mówiłam. – Powiedziałam i przyglądałam się reakcji trenera.
Alex nie był wściekły. Był zmieszany. Chyba nie tego się spodziewał, ale skoro chciał znać prawdę to powinien przygotować się na wszystko. Oboje podeszliśmy bliżej samochodu i zobaczyliśmy, że Tom i Żaneta wracają. Oboje byli uśmiechnięci co było dziwne, bo jeszcze wczoraj i dziś z tego co mi było wiadomo, moja przyjaciółka płakała. Pomyślałam, że to hormony jej wariują, ale mimo ich fantastycznych humorów, wolałam zmienić temat.
                   - Pokaże mi Pan to zdjęcie? – Zapytałam delikatni spoglądając na odległość w której para się znajdowała.
                   - Marcelina jeszcze raz powiesz do mnie Pan, to osobiście posadzę Cię na belce. – Zagroził uśmiechnięty trener.
Może i ta groźba wydawała się śmieszna, ale w moim przypadku takie posadzenie na belce wywołałoby u mnie płacz, bo miałam wielki lęk wysokości. Panicznie się po prostu bałam.
                   - No dobrze. Pokażesz mi to zdjęcie? – Zapytałam ponownie, ale tak trochę nie chętnie zwracając się do mężczyzny, który mógłby być moim ojcem po imieniu.
                   - Dobrze, pokażę Ci. – Odparł z triumfem w głosie.
Zanim popatrzyłam na aparat, zobaczyłam, że Tom i Żaneta wchodzą do hotelu. Ulżyło mi, bo przynajmniej nie mieliby podejrzeń, że coś powiedziałam Alexowi. Po popatrzeniu w aparat, na mojej twarzy pojawił się niesamowity uśmiech. To było moje pierwsze zdjęcie z Andreasem, a jak tak cholernie je pokochałam. Byliśmy na nim tacy szczęśliwi. Tacy zakochani. Aż się łza w oku kręciła.
Podniosłam wzrok i rozglądałam się w poszukiwaniu mojego chłopaka. Nigdzie go nie było. Pomyślałam, że może rozmawia z Tomem w środku. Cierpliwie na niego czekałam i zobaczyłam jak z hotelu wychodzi Żaneta. Nie widziałam się z nią od rana.
                   - No cześć. – Powitała mnie przyjaciółka.
                   - Hej. – Odpowiedziałam i przytuliłam się z nią przyjacielsko. – A co ty taka uśmiechnięta?
                   - Tom zaproponował mi, ze pojedzie ze mną do rodziców, żeby powiedzieć im o mojej ciąży. Nie zostanę z tym sama.
                   - I to Cię tak cieszy? – Zapytałam cholernie zaskoczona i lekko poirytowana.
                   - Tak, a co w tym takiego dziwnego?
                   - Że to jego zakichany obowiązek pojechać do nich z Tobą. Ty będziesz musiała pojechać też z nim do jego rodziców. – Powiedziałam to tak, jakby to było mega oczywiste.
                   - Boże jaka ty nagle mądra jesteś. – Syknęła wkurzona przyjaciółka.
                   - A co, nie jest tak?
Przyjaciółka nie odezwała się, tylko odwróciła na pięcie i ruszyła w stronę Toma, który akurat wychodził z Andreasem z hotelu. Chłopcy widzieli, że chyba się posprzeczałyśmy. Oparłam się o zimne drzwi samochodu i patrzyłam przed siebie.
Z prawej strony hotel otaczał niewielki lasek, na prawo był parking, a niedaleko niego było mnóstwo miejsca do przeprowadzenia jakiejś rozgrzewki czy czegoś w tym stylu. Wszystko było bardzo zadbane. W Polsce to zapewne wszystko by się marnowało, albo zostałoby zniszczone, ale to był Niemiecki Oberstdorf, więc musiało być inaczej.
                   - Nad czym tak kochanie myślisz? – Zapytał po chwili Andreas.
                   - Nad niczym. Tak sobie po prostu patrzę. – Odpowiedziałam i oparłam głowę na jego ramieniu. – Nareszcie się cieplej ubrałeś.
                   - No powiedzmy, że tak. – Wyszeptał i mnie przytulił. – A co ty się z Żanetą pokłóciłaś?
                   - Nie, ona po prostu dramatyzuje.
                   - W ciąży jest, dlatego.
                   - Nie możemy wszystkiego zwalać na ciążę.
                   - W jej przypadku możemy. – Zażartował.
                   - A jak nie daj boże zabije Toma, to też zwalimy winę na jej ciążę?
                   - A ona ma to w planach? – Zapytał przestraszony Andreas.
                   - Nie, bo ona go za bardzo kocha, ale w razie czego to ciążą się nie wybroni.
Chłopak wybuchnął śmiechem, a ja pocałowałam go w policzek. Według mojej prośby Andreas się nie golił. Jego zarost przybierał niekiedy rudawy kolor, ale bez względu na to dodawało mu to uroku i takiej męskości.

4 godziny później…

Razem z Żanetą stałyśmy na trybunach, bardzo blisko miejsca dla lidera. Treningi się opóźniały, bo tak jak zapowiedziałam Andreasowi wiał bardzo silny boczny wiatr. Nawet mocniejszy niż ten, o którym mówiłam. Zastanawiałam się dlaczego Wujcio Hofer nie odwoła treningu i kwalifikacji, ale cóż, trzeba było mu to wybaczyć.
                   - Niech on to odwoła. – Marudziła przyjaciółka.
                   - Jemu to mów nie mi.
                   - Ale ty dzisiaj jesteś wredna.
                   - Ja? Wredna? – Zapytałam zaskoczona oskarżeniami przyjaciółki.
                   - No tak.
                   - Dzięki.
                   - Też Cię kocham. – Powiedziała i mnie przytuliła.
Uśmiechnęłam się i wróciłam do wsłuchiwania się w ogłoszenie spikera. Najpierw po Niemiecku, a później po Angielsku. Tak jak się spodziewałam, treningi odwołane, a kwalifikacje przełożone na jutro. Tego mogłam się spodziewać.
                   - To co, idziemy? – Zapytałam kierując się powoli w stronę wyjścia z trybun.
                   - No możemy.
Razem z Żanetą skierowałyśmy się w stronę wyjścia, kiedy nagle przede mną stanęła dziewczyna. Totalnie wściekła. Nie znałam jej, nie wiedziałam kim jest. Była z jakąś koleżanką. Żaneta stała obok mnie i przyglądała się całej sytuacji.
                        - Ty jesteś Marcelina tak? Posłuchaj gówniaro. Albo zostawisz Stjernena w spokoju, albo będziemy rozmawiały inaczej. – Zagroziła dziewczyna.
                        - A co ty mi grozisz? W ogóle kim ty niby jesteś? – Warknęłam rozwścieczona.
                        - Gówno Ci do tego.
                        - A Tobie gówno do tego, czy coś miedzy nami jest! – Syknęłam i poszłam przed siebie niczym taran.
Żaneta patrzyła na mnie z podziwem, a tamta dziewczyna odgrażała się ciągle. Nie przejęłam się zbytnio, bo jej nie znałam nawet i pomyślałam, że to mogła być jakaś zakochana w nim fanka. Taka, jaką ja byłam kiedyś.
Kilka godzin później  spotkałyśmy się z chłopcami. Poszliśmy do pobliskiego baru. Norwegowie oczywiście uśmiechnięci, rozbawieni, a ja i Żaneta takie jakby przerażone. Po jakimś czasie naprawdę zaczęłam się obawiać, że tamta dziewczyna może mówić poważnie. Wolałam powiedzieć o wszystkim Andreasowi.
Siedzieliśmy całą grupką przy stoliku, chłopcy popijali alkohol, a ja i Żaneta przysłuchiwałyśmy się wszystkiemu. Żaneta nalegała, żebym powiedziałam tym wszystkim Andreasowi, że w końcu jej uległam. Usiadłam chłopakowi na kolanach, przytuliłam się do jego szyi, a ten momentalnie odłożył szklankę z drinkiem. Zaczął gładzić po włosach i całować po szyi.
                   - Przestań, proszę. – Powiedziałam i delikatnie odsuwałam Andreasa od siebie.
                   - Co się dzieje?
                   - Chodź na zewnątrz, muszę z Tobą porozmawiać. – Poprosiłam i zabrałam czarną kurtkę.
                   - No dobrze. – Odpowiedział i poszedł za mną.
Nie wiedziałam jak mam zacząć tą rozmowę. Jak mam mu powiedzieć, że jakaś dziewczyna mi grozi. To było głupie, ale chciałam się tym z nim podzielić tym co się stało. Andreas stał przede mną i zapinał swoją kurtkę. Kiedy skończył, bez powodu mnie przytulił.
                   - Co się dzieje? – Zapytał poddenerwowany.
                   - Chodzi o to, że kiedy wychodziłyśmy z Żanetą z trybun, dzisiaj po treningach podeszła do mnie dziewczyna i gadała, że mam się od Ciebie odczepić, bo będziemy inaczej gadały. – Wyznałam chłopakowi.
                   - Jak ona wyglądała?
                   - A czy to ma znaczenie? – Zapytałam rozglądając się dookoła.
                   - Tak, ma.
                   - Ona i ta dziewczyna to były blondynki. Jedna miała długie kręcone włosy, a ta z którą rozmawiałam miałam krótsze, też blond. Niższa ode mnie…
                   - Nicole, a ta dziewczyna to jej siostra. Tej akurat bać się nie musisz – Przerwał mi Andreas.
                   - Znasz tą Nicole?
                   - Tak.  To bardzo długa historia. Opowiem Ci w hotelu. – Odpowiedział i ruszyliśmy w stronę jego hotelu.
Byłam roztrzęsiona jak cholera. Bałam się tego co opowie mi Andreas. Siedzieliśmy w jego pokoju. On krążył po pokoju, a ja denerwowałam się jeszcze bardziej.
                   - Możesz mi w końcu powiedzieć, o co tutaj chodzi?
                   - Już CI mówię. Kochanie, tamta dziewczyna to Nicole. Poznałem ją chyba 2 lata temu. To, że ją poderwałem to był tylko wygłup. Razem z Tomem nam tak odwalało. Ona pomyślała, że to wszystko jest na serio i później nie dawała mi już żyć. I jak widzę wróciła i teraz będzie piekło, ale obiecuję, wszystko będzie dobrze. Ne pozwolę jej się do Ciebie zbliżyć. – Opowiedział i złapał mnie za dłonie
Odetchnęłam z ulgą i przytuliłam się do Andreasa. Czułam, że to nie będzie koniec, ze ta dziewczyna jeszcze się pojawi, ale ufałam mojemu chłopakowi. Andreas pocałował mnie i położył na łóżku. Zaczęliśmy się całować i całą noc spędziliśmy bardzo przyjemnie.

5 komentarzy:

  1. Jezu, jakie wspaniałe *.* Pisz szybko kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa!!:) super! ♥
    bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba. :*
    czekam na następny!

    całuję. :*

    @13Martis

    OdpowiedzUsuń
  3. no, no, no! to się porobiło, kochana! :D
    Wiesz już, że przy JEDNEJ rozmowie szczerzyłam się do monitora jak nie wiem kto <3
    Hahahaha i ta Nicole XD czuję, że będzie zabawnie jeżeli się jeszcze kiedykolwiek pojawi :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie się zapowiada! ;D
    czekam na kolejny!♥
    czasami brak mi słów gdy mam komentować, bo to co piszesz jest genialne!♥

    OdpowiedzUsuń
  5. oj sie dzieje...pisz dalej! :D

    OdpowiedzUsuń