Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 16 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ III


Następnego dnia otworzyłam oczy , a na mojej twarzy mimowolnie pojawiał się uśmiech. Spowodowane to było pobudką u boku Andreasa. Sądząc po tym, że obudziłam się w samych majtkach stwierdziłam, że coś między nami coś się wydarzyło. Leżałam i nie wierzyłam, że nie mogłam sobie niczego przypomnieć. Andreas Spał na brzuchu, lecz twarz miał zwróconą w moją stronę. Spał tak słodko, że nie chciałam go obudzić przez jakiś niewłaściwy ruch. Delikatnie się do niego zbliżyłam, przytuliłam i pocałowałam w policzek z nadzieję, że może jednak otworzy oczy i powita mnie jego radosne spojrzenie. Jego zarost tak uroczo kuł mnie w usta. Leżałam przy nim i próbowałam przypomnieć sobie co się działo w nocy, ale nie udawało mi się to. Byłam w pewnym sensie zrozpaczona, bo nie umiałam sobie przypomnieć, czy między nami do czegoś doszło. Prościej – czy uprawialiśmy seks.
Kiedy Andreas spał, ja weszłam na Twittera przez telefon. Nie chwaliłam się nikomu tym, ze jestem z Andreasem. Zauważyłam, że na tt obecne są moje przyjaciółki, Agata i Natalia. W głowie automatycznie usłyszałam melodię  i refren piosenki The Killers – „Here With Me”, którą nazwałyśmy „naszą” piosenką. Odezwałam się do nich i rzecz jasna weszłam w interakcje. Znalazłam tam oznaczenie w linku Andreasa. „Boże, nie!” krzyczałam w myślach i miałam nadzieję, że to nie jest to o czym myślę, ale jednak. To było to zdjęcie, które dzień wcześniej zrobił nam Alex. I jeszcze dodał taki piękny opis; „Mówcie co chcecie! Że ona jest gówniarą, ale ta dziewczyna skradła me serce. Kocham Cię <3” „KOCHAM CIĘ” NAPISAŁ PO POLSKU! Byłam w szoku. Na Facebooku też je znalazłam. „Zabiję go!” pomyślałam tak, bo wiedziałam, że Nicole może zobaczyć to zdjęcie, a wtedy to już będzie gorzej.
W skrzynce czekały na mnie 3 wiadomości. Od Natalii, Agaty i Sylwii. Już wiedziały o mnie  i Andreasie. „Wiedziałam! :D PANI STJERNEN! <3 Szczęścia dziubki napisała Natalia. „Nie wierzę… Ty i Stjernen! Hahahhaha! Zakochańce, pamiętajcie o gumkach! :D” Sylwia nie zaskoczyła mnie zbytnio, bo tego mogłam się po niej spodziewać, ale za to Agata mnie zaskoczyła. „Jejku, ale Ci zazdroszczę! :> Twoje marzenie się spełniło! Cieszę się razem z Tobą<3 Mam nadzieję, że wspomnisz tak coś o mnie Vegardowi, hmm? :3”. No kurde, ja miałabym nie wspomnieć?!
Położyłam telefon i niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi. Wpadłam w panikę i zaczęłam się szybko ubierać. Na szczęście Andreas się obudził.
                   - Kochanie, ktoś puka! – Powiedziałam i założyłam leginsy i jego bluzę.
                   - Spokojnie. – Wyszeptał zaspany. – Ślicznie wyglądasz. – Dodał i pocałował mnie czule na powitanie.
Uśmiechnęłam się i patrzyłam na drzwi, które za chwilę miały się otworzyć. Podczas kiedy ja w panice się ubrałam, Andreas bez skrępowania podszedł do drzwi w samych slipach. Przyglądałam mu się, po czym stwierdziłam, że ma świetny tyłek.
Za drzwiami stał Alex, Villberg i Thomas. Patrzyli na mnie bardzo podejrzliwie, a na Andreasa z uśmiechem.
                   - O co Wam chodzi? – Zapytałam, rozglądając się przy tym w poszukiwaniu mojego stanika.
                   - O nic. – Odpowiedział rozbawiony całą tą sytuacją Thomas.
                   - Ej, to Andreas stoi przed Wami roznegliżowany, a nie ja.
                   - Niby masz rację,  ale to chyba raczej nie jego rozmiar. – Odpowiedział śmiejący sią Villberg i wskazał dłonią mój różowy stanik, wystający spod fotela.
                   - O tego szukałam! – Zawołałam uśmiechnięta, starając się ukryć zażenowanie.
                   - Ty szukałaś, ja znalazłem. Przypadek? Nie sądzę. – Odpowiedział i usiadł na łóżku obok mnie.
                   - Ej, to mój tekst! – Oburzyłam się i zabrałam się za wiązanie glanów. Sznurówki tradycyjnie raniły moje dłonie.
                   - To co?
                   - Gówno, jeden zero. – Syknęłam i pokazałam mu język. – Thomas, mam prośbę.
                   - Słucham Cię. – Odezwał się mężczyzna, przeciągając dłońmi po gęstym zaroście.
                   - Podwieziesz mnie do hotelu?
                   - A co, nie masz siły iść z buta? Aż tak Cię Stjerna wymęczył w nocy? – Zażartował Villberg i razem z Alexem wybuchnęli śmiechem. Jedyny Thomas popatrzył na nich jak na debili. Ja z resztą zrobiłam to samo. – Marcelina przecież wiesz, że żartuję.
                   - Czasami zastanów się nad tym co mówisz. – Warknął, zazwyczaj wesoły Thomas i posłał mu groźne spojrzenie. – No to chodź do samochodu.
Popatrzyłam na niego i zaczęłam zbierać w trybie ekspresowym swoje rzeczy, pożegnałam się z ukochanym i razem z Thomasem wyszłam z pokoju.
Dziś pogoda była o wiele lepsza niż wczoraj. Świeciło delikatne słońce, wiał przyjemny wiatr, z pewnością był pod narty, było nawet ciepło i na dodatek wszystkim dopisywały humory, czego dowód miałam kilka minut temu. Szłam z Thomasem, a ten nie wiedzieć czemu cały czas się śmiał. Nie ukrywałam, że zaczęło mnie to drażnić.
                   - O co Ci chodzi? – Zapytałam kiedy siedzieliśmy już w samochodzie.
                   - O nic.
                   - To dlaczego cały czas się śmiejesz?
                   - A nie mogę? – Zapytał i oparł się o kierownicę. – Po prostu przypomniało mi się co wczoraj Andreas nam opowiadał.
                   - Co wam opowiadał? – Zapytałam zaskoczona i mega ciekawa.
                   - A nic. – Zbywał mnie kolega i ruszył.
                   - Proszę. Tak bardzo ładnie proszę.
                   - Jesteś pewna, że chcesz to usłyszeć?
                   - Tak.
Kolega popatrzył na mnie i zaczął śmiać się jeszcze bardziej. Zastanawiałam się czy naprawdę chcę to usłyszeć.
                        - No, bo jak wczoraj na tym odwołanym treningu byliśmy w miasteczku, to Stjerna opowiadał nam jaka to ty nie jesteś kochana, jak to on Cię nie kocha i w ogóle i w ogóle. Powiem Ci tyle. On się strasznie zmienił. Jest bardziej otwarty, dzięki Tobie. – Podsumował.
Uśmiechałam się jak kretynka. Nie przyszłoby mi do głowy, że Andreas będzie aż tak zaangażowany w nasz związek. Myślałam, że będzie bardziej skrywał w sobie to, co do mnie czuje.
Wysiadając z samochodu, Thomas zaśmiał się, a ja pokręciłam głową i poszłam w stronę hotelu. W pobliżu drzwi zobaczyłam Nicole, była sama. Kiedy przechodziłam obok niej, nie odezwała się nawet słówkiem, a jeszcze wczoraj o mało co nie wydrapała mi oczu za Andreasa. Wchodziłam do hotelu i czułam jak Ci wszyscy ludzie na mnie patrzą. Sądziłam, że już pewnie niektórzy wiedzieli, że jestem z jednym ze skoczków. Starałam się na nich nie patrzeć i poszłam do swojego pokoju. Byłam ciekawa, czy zastanę tam Żanetę.
Owszem była w nim i o dziwo bez Toma. Przyjaciółka miała fantastyczny humor. Można nawet rzec, że ciąża jej służyła. Chodziła po całym pokoju, słychać było You Me At Six „Reckless”. Stałam oparta o drzwi i obserwowałam jej ruchy z uśmiechem na twarzy.
                   - Nie przeszkadzam?
                   - Ja pierdolę Marcelina, nie starasz! – Krzyknęła przyjaciółka
                   - Oj tam.
                   - Gdzie Ty byłaś całą noc?
                   - Na dziwkach. – Odpowiedziałam bardzo przekonywująco i rzuciłam się na o dziwo posłane łóżko. – A gdzie ja mogłam całą noc być? U Andreasa.
                   - Serio?
                   - No raczej.
                   - Powiedz, że go rozprawiczyłaś! – Zawołała pogodnie przyjaciółka.
Wybuchnęłam niesamowitym śmiechem. Bałam się powiedzieć przyjaciółce prawdę, ale usiałam się zebrać w sobie. Opowiedziałam jej o co chodzi z Nicole, powiedziałam jej też, że była przed hotelem, a najciężej przyszło mi powiedzenie Żanecie prawdy. O dziwo nie wyśmiała mnie, tylko powiedziała, że to nic złego. Ulżyło mi, kiedy jej się wyżaliłam. Cieszyłam się, że ją mam. Ją i Andreasa.

4 miesiące później … 

Od tego momentu polecam czytać, ze słuchaniem tego ->> 

                   - Marcelina czy ty możesz przestać spać na moich lekcjach? – Krzyknęła kobieta i uderzyła dłonią w ławkę na której leżałam ze schowaną twarzą.
                   - Nie, nie mogę. – Burknęłam pod nosem i podniosłam twarz.
                   - Mówiłaś coś?
                   - Nie.
                   - To masz szczęście. Radzę Ci nie spać, bo orłem to ty nie jesteś. Jak tak dalej będzie to gwarantuję Ci, że nie zdasz w sierpniu poprawki.
Nauczycielka matematyki powiedziała co miała do powiedzenia, a ja ponownie schowałam w twarz i przypomniałam sobie Andreasa, co było równoznaczne ze zmianą mojego nastroju.
Musiałam się z nim rozstać. Tydzień przed Planicą musiałam go zostawić. To nie była łatwa decyzja, to nie było to czego oczekiwałam od życia, ale nie wyobrażałam sobie tego, że on byłby w Norwegii, a ja tutaj. Wystarczająco długo nie było mnie w szkole. Matematyka to była pierwsza moja lekcja, na jakiej się pojawiłam. Czas przed ostatnimi zawodami sezonu spędziłam w domu, na płaczu oczywiście. Zawody oglądałam przed telewizorem i wyłam za każdym razem kiedy pokazywali Andreasa. Widziałam jego smutną twarz, którą próbował zakryć pod uśmiechem. Na rękawicach miał tak pięknie po Polsku napisane  „kocham Cię” i jak na złość pokazywał to za każdym razem, gdy pokazywała go kamera. To był jak cios prosto w serce. Miałam wrażenie, że wiedział, że jestem po drugiej stronie ekranu.
Leżałam na ławce i ukradkiem wycierałam łzy. Nie chciałam, żeby zaraz moje „przyjaciółki” z klasy zaczęły wypytywać co się stało. Musiałam sama dawać sobie radę. Nagle poczułam wibrację w kieszeni. Kolejny sms, kolejny od Andreasa.
„Hej kochanie. Wiem, że nie powinienem pisać, ale zrozum, że tęsknie za Tobą. Zastanawiam się cały czas dlaczego między nami tak się stało. Tak bardzo obiecywałaś mi miłość, ale chyba naprawdę tak nie było. Wiem, że to głupie, że zachowuję się jak dzieciak, ale zrozum, że źle mi bez Ciebie. Bez Ciebie, Twoich oczu, Twojego uśmiechu, Twojego zapachu, Twojego ciepła, bicia Twojego Serca, Twojego cudownego głosu… Proszę, porozmawiajmy. Chcę wiedzieć, dlaczego tak z dnia na dzień powiedziałaś mim że to koniec. Wiem, że się powtarzam, ale Marcelina zrozum, ja Cię ciągle kocham i kiedy tylko powiesz, zjawię się u Ciebie, przytulę i pocałuję. Kocham Cię<3”.
Tego już było za wiele. Spakowałam rzeczy, wzięłam torbę i z płaczem wybiegłam z klasy. Nie odezwałam się ani słowem, mimo, że nauczycielka krzyczała za mną. Pobiegłam do łazienki, zamknęłam się w jednej z kabin i starałam złapać oddech, ale to było bardzo ciężkie. Jak miałam mu powiedzieć, że ze względu na szkołę i związek na odległość musiałam go zostawić. Nie umiałabym żyć bez niego u mojego boku. Z resztą już wystarczająco było mi bez niego ciężko.
W trakcie moich żali zdecydowałam się zadzwonić do Agaty. Wiedziałam, że jest w szkole, ale nie chciałam dzwonić do Żanety, bo nie dość, że miała matuję z miesiąc, to jeszcze na głowie mnóstwo swoich problemów.
                   - Tak? – Zapytała cicho przyjaciółka.
                   - Agata, pomóż mi. – Wyjąkałam, starając się złapać przy tym oddech.
                   - Zaraz do Ciebie zadzwonię. – Odpowiedziała i rozłączyła się.
Trzymałam w ręku telefon i nie nadążałam wycierać łez, które strumieniami spływały mi po policzkach. Do oczu dostawał się rozmazany tusz, co sprawiało, że stawały się one coraz bardziej podrażnione. Długo na telefon zwrotny nie musiałam czekać.
                        - Co się kochana dzieje?
                        - Ja już nie daję rady. On cały czas do mnie pisze, dzwoni, mówi, że mnie kocha, że tęskni, że chce ze mną pogadać, ale dlaczego on nie potrafi zrozumieć, że dla mnie to wcale nie jest takie proste. On mi napisał, że ja go chyba nie kocham, rozumiesz to? Ja tu umieram z powodu jego braku, a on mówi, że go nie kocham. Ja nie potrafię mu spojrzeć w oczy i powiedzieć, dlaczego go zostawiłam. Tęsknie za nim cholernie, mam ochotę się w niego wtulić, mieć przy sobie, ale nie. Muszę siedzieć tu i każdego wieczora zastanawiać się czy dożyję do rana. Nie mam siły już płakać, nie wysypiam się, rodzice już też mają dość i gadają, że dramatyzuję, zamiast mi pomóc, a kiedy mówię, że potrzebuję psychologa, bo potrzebuję pomocy to słyszę tylko przejdzie CI. Kurwa dlaczego oni nie rozumieją, że to tak szybko nie minie? Oni nie wiedzą o tym co się działo, kiedy byłam z Żanetą razem z nimi. O niczym nie wiedzą, nawet o mnie i Andreasie. – Starałam się dokończyć, choć przychodziło mi to z wielkim trudem. – Czuję się tak cholernie bezsilna.
                       - Marcelina, ja … Nie wiem co mam Ci powiedzieć. – Usłyszałam w słuchawce łamiący się głos Agaty. – Jeśli chcesz to poproszę Vegarda, żeby z nim porozmawiał, bo z tego co wiem, to mają się dzisiaj spotkać. Powiem mu co jest na rzeczy i może to jakoś będzie. – Zaproponowała przyjaciółka.
                        - Mogłabyś to dla mnie zrobić?
                        - Już nie raz mówiłam Ci, że zawsze możesz na mnie liczyć, więc to nie będzie żaden problem.
                        - Dziękuję. – Wyszeptałam. – Za wszystko Ci dziękuję.
                        - Nie płacz. – Poprosiła. – Nie płacz dla mnie, okej?
                        - Dobrze, postaram się. – Odpowiedziała i przetarłam oczy czarną bluzą, czarne od tuszu policzki. – Dziękuję za wszystko. Nie wysiedzę w szkole, idę do domu.
                        - Ja wyszłam niby do toalety, więc kończę, bo pomyślą, że nie wiadomo co tam robię. – Zażartowała. – Trzymaj się. Jak coś to dzwoń.
                        - Okej, miłego dnia.
Rozłączyłam się i poszłam do holu. Siedział tam chłopak, który kiedyś złamał moje serce, ale przeszło mi. Kiedy przytulał się ze swoją dziewczyną, momentalnie zobaczyłam tam siebie i Andreasa.
Na dworze padał deszcz, chyba już wiosenny. Szłam w samej bluzie, słuchawki na uszach i poszłam na autobus, akurat zdążyłam na mój. W Słuchawkach leciało „Don’t go”, a ja wracając do domu, rozmazana wróciłam do domu z powrotem około godziny 9. Wśliznęłam się taka przemoczona pod kołdrę i cały dzień, bez jedzenia, picia i towarzystwa spędziłam w domu, w samotności.

7 komentarzy:

  1. Superr! Chcialabym tak pisac jak Ty! <3333 ojacie *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. wreszcieee!♥♥
    Warto było czekać! ;3
    co by tu jeszcze napisać? A tak, dziękuję, że znowu mnie wkręciłaś! Jesteś cudowna!♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow.
    Bardzo fajnie piszesz *_* Ja już chcę ciąg dalszy !
    Eh...było tak pięknie, ale niestety czas wrócić do rzeczywistości. No ale przecież miłość wszystko pokona i takie tam :D Mam nadzieję, że to tylko chwilowa rozłąka.
    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie [fighting--for--happiness.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. jesteś wspaniała! ♥
    takiego zwrotu akcji to ja się nie spodziewałam. :P niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. :D

    i jeszcze raz bardzo, bardzo Ci dziękuję! ♥ Ty wiesz za co! ♥

    @13Martis

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja to mam jedno wielkie zastrzeżenie. Dlaczego tak krótko? Chciałabym, by ten rozdział był co najmniej dwa razy dłuższy! :3
    Jeżeli chodzi o treść, to bardzo mi się podoba! Andreas jest tu takim słodkim i uroczym facetem. Mam nadzieję, że się zejdą z Marceliną, no w sensie Tobą. XD
    Tekst Sylwii... No dosłownie jakby ona to powiedziała, wypisz wymaluj, haha :D
    No i ja! I słucham You Me At Six. Kuźwa, żyć nie umierać! Jest bosko XD a będzie jeszcze lepiej, jak będzie więcej mnie hahaha :3
    Kocham Cię.

    Żaneta aka @xohilde

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeny Marcelina to jest boskie ... Naprawdę masz talent :) chciałabym umieć tak pisać jak ty :) całuski twoja Jessie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. ej... siedzę chora w domu, niby "sprzątam" w pokoju a serio zaszyłam się i czytam.. kurka wodna, łezka mi się w oku zakręciła! nie wiem jak to robisz, ale nie przestawaj! ona musi być ze Stjernenem, cholera jasna! nie wiem już.. kurde. muszą być razem, Marcelina nie może być taka głupia!
    cmok! ♥♥
    {jeszcze raz mnie nie poinformujesz o rozdziale to wsiądę do czołgu i nie wiem co ci zrobię!} :D

    OdpowiedzUsuń