Obudziłam się w środku nocy. Zalana łzami, cała się trzęsłam. Andreas po
raz kolejny dał o sobie znać we śnie. W
sumie to pojawiał się on w nich regularnie od czasu naszego rozstania.
Ocierałam mokre od łez policzki. Próbowałam choć trochę odetchnąć.
Rodzice już spali, w sumie jak każde normalne osoby, lecz ja założyłam
słuchawki i otworzyłam okno. Ciągle padał deszcz. Było przyjemne, świeże powietrze,
a kropelki uderzające o moją twarz przynosiły ukojenie. Myślałam o tym, co
napisał mi Andreas. Czytałam tego smsa kilka razy, w końcu usiadłam do
komputera. Facebook był prawie pusty, prócz osób ciągle zalogowanych. Tak jak
na przykład zawsze był Andreas, Żaneta, Agata albo Vegard. Włączyłam okienko
rozmowy i zastanawiałam się co mam napisać Andreasowi. Wiedziałam tylko jedno,
że wyjaśnienia mu się należą. Wiedziałam, że na tej jednej wiadomości się to
nie skończy, ale miałam cichą nadzieję, że tak będzie.
„ Cześć. Wiem, że nie powinnam do
Ciebie pisać, ale muszę Ci wszystko wyjaśnić. W sensie to, że tak to
zakończyłam. Nie będę owijała w bawełnę, musiałam Cię zostawić, bo nie wyobrażałam
sobie tego, żebyś ty był w Norwegii, a ja w Polsce. Nie dałabym sobie rady w
związku na odległość. Wiem, że to było samolubne, ale wg mnie było najlepszym
rozwiązaniem powiedzieć Ci w oczy, że to koniec. Uwierz, że to nie było dla mnie
łatwe. Wiązałam z Tobą ogromne plany, ale wiedziałam, że ta sielanka się kiedyś
skończy. To mnie bolało … Ten powrót do rzeczywistości w której Cię nie ma… A
jeszcze jak mi napisałeś, że ja niby Cię nie kocham to serce o mało co mi nie
pękło. :c Andreas mam do Ciebie prośbę… Choćby nie wiadomo ja Cię to bolał, to
po prostu do mnie nie dzwoń, nie pisz … Nie kontaktuj się ze mną. Nie chcę tego
wykorzystywać, ale jeśli mnie kochasz, pozwól mi odejść… Żyć własnym życiem i
ty też zacznij sobie wszystko jakoś układać … Boże nie wierzę, że to piszę! :c
To tak bardzo boli :c Może kiedyś znowu się spotkamy … I będzie jak dawniej,
ale teraz musimy dać sobie spokój. Szczęścia w dalszym życiu <3”.
Dokończyłam ze łzami w oczach. Nie wierzyłam, że to się kiedyś stanie, nie
mogłam pogodzić się z faktem, że będę musiała zostawić mojego najwspanialszego
mężczyznę. Niestety powrót do szarej rzeczywistości, po tak pięknych chwilach
był najgorszy. Ślepo gapiłam się w ekran, aż zobaczyłam, że wiadomość została
wyświetlona. Wpadłam w panikę, bo myślałam, że Andreasa nie ma. W odpowiedzi
stać go było tylko na „wejdź na Skype” po
tym już wiedziała, że będzie płacz i zgrzytanie zębów. Odetchnęłam głęboko i
spełniłam jego prośbę.
Nagle na ekranie pojawił się Andreas. Siedział niewzruszony. Nie odzywał
się, co było nawet zrozumiałe, bo chyba sam do końca nie wiedział o czym chce
ze mną rozmawiać.
- Kocham Cię. –
Usłyszałam po chwili. – Zrozumiesz to w końcu? Zrozumiesz, że nie daję sobie
bez Ciebie rady? Że ja nie chcę się budzić ze świadomością, że nie zobaczę
Twojego uśmiechu i nie słyszę głosu mówiącego „dzień dobry śpiochu”. Tobie naprawdę chodzi tylko o tą odległość?
Jeśli tak to przeprowadzę się do Polski, żeby być bliżej Ciebie. Nawet
zamieszkam przed Twoim domem. Marcelina proszę, nie przekreślajmy tego przez
taki szczegół. – Tłumaczył chłopak.
- Andreas przestań!
Nie mogę już tego słuchać! Ty nie wiesz o czym mówisz! Nie chcesz tu być! Ja
też Ciebie tu nie chcę! Nie chcę Cię już widzieć! Chcę to skończyć. Proszę daj
mi spokój! – Wykrzyczałam łamiącym się głosem i wyłączyłam kamerkę.
To było najgorsze. To, że powiedziałam mu tyle bolesnych słów na raz.
Wiedziałam, że go to zabolało, bo sama nie chciałabym tego usłyszeć, ale
inaczej nie potrafiłam. Inaczej nie udałoby mi się go ubłagać, żeby zaczął żyć
beze mnie. Chciałam, żeby układał sobie życie beze mnie, bo nie rozpaczał po
mnie. Tak bardzo chciałam się wtedy do kogoś przytulić, ale nie mogłam.
Napisałam jedynie do Agaty sms o tym co zrobiłam i położyłam się w ciemności. Może
nie takiej totalnej, bo słońce już powoli wschodziło. Wiedziałam, że rodzice
nie będą zachwyceni jeśli nie pójdę do szkoły, ale nie miałam siły. Z resztą po
co? Po to żeby udawać, że jest okej, i żeby moje „przyjaciółki” wtykały nosy w
moje życie? Nie, dziękuję. Miałam nadzieję, że rodzice mnie zrozumieją, ale jak
zawsze było inaczej.
- Wyjebią Cię w
końcu z tej szkoły! – Darła się jak zwykle mama.
- Ale czy ty nie
rozumiesz, że jest mi ciężko?
- Gówno mnie to
interesuje! Nic w tym dom…
- Iwona przestań! –
Zareagował w końcu ojciec, który nie odzywał się od początku kłótni. – Daj jej
spokój! Nie widzisz, że źle z nią? Że ma okropny dzień? Czy ty nie masz serca!?
– Wydarł się ojciec kucając przede mną. – Idź do pokoju, połóż się i nie płacz.
Cokolwiek się stało, jest dobrze. – Powiedział i przytulił mnie.
Ojciec rzadko reagował
na moje smutki, ale kiedy było mi naprawdę źle, to zawsze starał się podnieść
mnie na duchu. Robił to częściej niż mama.
Według jego polecenia poszłam do pokoju. Siedziałam na łóżku i słyszałam jak
się kłócą. Tradycyjnie o mnie. Ciężko mi było się skupić o czym dokładnie
mówili, ale kiedy wychodziłam z pokoju, by wziąć kąpiel, matki wzrok był zabójczo
niebezpieczny. Tato kiedy zobaczył moją minę, po prostu mnie przytulił,
przekazał co miał do przekazania i obydwoje wyszli z domu do pracy. Miałam cały
dom dla siebie, ale pierwszą rzeczą była długa i odprężająca kąpiel. Wzięłam z
pokoju rzeczy do demakijażu, z komody leginsy, szarą bluzkę i ciepłą bluzę
która należała Wellingera. „Pożyczył” mi ją kiedyś, jak oglądaliśmy filmy, a
było mi zimno. „Szkoda, że już jej nie
odzyska”. W łazience było już ciepło, bo para z wody, którą wcześniej puściłam
już zdążyła nagrzać pomieszczenie.
Zaczęłam powoli się rozbierać. Zauważyłam, że schudłam. Większość ciuchów
już na mnie wisiała, biust, którym zawsze mogłam się pochwalić jakoś zmalał.
Pomyślałam, że to pewnie przez stres. W tle leciała ulubiona piosenka Lany Del
Rey – „Summertime Sadness”, a ja stojąc przed lustrem przywoływałam do siebie
Andreasa. To jak mnie dotykał, całował, powtarzał, że jestem idealna. Miałam
nadzieję, że znów znajdę takiego chłopaka, chociaż Andreas był niezastąpiony.
Weszłam delikatnie do wody, ciepło otulało moje ciało. Miałam nadzieję, że taka kąpiel będzie tym
czego potrzebuję. Rozmyślałam o tym co robi Andreas, ale nagle zadzwonił mój
telefon. Nie znałam tego numeru.
- Tak? – Zapytałam spokojnie.
- No cześć pysiaku.
– Usłyszałam w słuchawce. Od razu wiedziałam kto to.
- Maciek, jeszcze
raz tak do mnie powiesz, a ci łeb ukręcę.
- Też Cię kocham –
Odpowiedział spontanicznie. – Co tam słychać? Jesteś w domu?
- Tak a co?
- Tak o pytam. Może
do Ciebie wpadnę.
- Po co? –
Zapytałam zaskoczona, ale dosyć miło.
- A tak o. Dawno
się nie widzieliśmy.
- W sumie masz
rację. – Potwierdziłam. – Jak chcesz to wpadnij, rodziców nie ma.
- Robi się
ciekawie. – Zaczął się śmiać. – No to ja wpadnę za jakieś pół godziny.
- No dobrze.
Czekam.
-Dobrze pysiaku. –
Zażartował po raz ostatni i rozłączył się.
Pierwszy raz od
dłuższego czasu się uśmiechnęłam. Maciek był wyjątkową osobą w moim życiu.
Kiedy mieszkałam we Wrocławiu, mieszkaliśmy praktycznie obok siebie.
Byliśmy świetnymi przyjaciółmi, nasi rodzice również się znali. Maciek znał
mnie lepiej niż ktokolwiek. On nawet wiedział kiedy mam mieć okres. Nie
widzieliśmy się 3 lata. Czasami o nim myślałam, ale po czasie kontakt nam się urwał.
Byłam bardzo miło zaskoczona kiedy zadzwonił. Byłam bardzo ciekawa czy mnie
rozpozna. On mnie pamięta jako długowłosą, cichą dziewczynkę.
Szybko wyszłam z wanny, zmyłam resztki makijażu i zastąpiłam je nowym,
związałam krótkie włosy w kucyk i oczekiwałam na przyjazd Maćka. Wiedział gdzie
mieszkam, co było dla mnie dziwne, bo nie podawałam mu adresu ani nic. Po Maćku
mogłam spodziewać się absolutnie wszystkiego. Poszłam ogarnąć trochę w pokoju,
bo wiele ni brakowały do tego, by zalęgły się tam jakieś malutkie żyjątka.
Wywietrzyłam, pozamiatałam, pościeliłam łóżko i siedząc w salonie, przy
włączonym telewizorze oczekiwałam na przyjazd przyjaciela z dawnych lat. Może
takie spotkanie pozwoliłoby mi odpocząć od wydarzeń ostatnich dni.
Kiedy zobaczyłam wjeżdżający na podwórku samochód, na mojej twarzy pojawił się
uśmiech. Czułam, ze to on i miałam rację. Nim Maciek zdążył zadzwonić dzwonnikiem
do drzwi ja je otworzyłam. Przede mną stał Maciek, takiego jakiego
zapamiętałam. Uśmiechnięty od ucha do ucha, te błękitnie oczy, przenikliwe
spojrzenie i głos. Tak, to był ten sam Maciek. Chłopak patrzył na mnie tak
jakby trochę zaskoczony tym, kogo zobaczył. Wiedziałam, ze tak będzie.
Uśmiechałam się i czekałam na jego reakcję.
- Ja chyba… Boże,
Marcelina to ty? – Zapytał łapiąc się na głowę.
- Też bardzo się
cieszę, że Cię widzę. Wejdź. – Zaprosiłam go i weszłam do salonu zaraz za nim.
- Ale się zmieniłaś.
Wyrosłaś i w ogóle. – Wyznał i usiadł na jasnej kanapie. – Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję. –
Odpowiedziałam zawstydzona. – Czego się napijesz?
- W sumie to
niczego. – Odpowiedział i poklepał dłonią kanapę. – Chodź tu, siadaj i
opowiadaj co u Ciebie słychać.
- U mnie? Wszystko
po staremu. Raz lepiej, a raz gorzej. – Odpowiedziałam i spełniłam jego prośbę.
– Ty lepiej opowiadaj co u Ciebie.
- Pysiaku nie
zmieniaj tematu. Widzę, że coś jest nie tak. Ja już przez telefon wiedziałem, że
coś się stało.
- Mam Ci powiedzieć
co się stało?
- Tak.
- To, ze pójdę
siedzieć za morderstwo jak jeszcze raz powiesz do mnie Pysiak. – Odpowiedziałam
i klepnęłam go w udo.
- Auć. Przepraszam.
– Jęknął. – Spokojnie będę Ci przynosił pierogi do pierdla.
- Dzięki. Wiedziałam,
że mogę na Ciebie liczyć.
- Ale jak chcesz to
mam dla Ciebie lepszą ksywę!
- Mam się zacząć
bać?
- Nie, Marelajn. –
Powiedział i uśmiechnął się, zakrywając przy tym uda.
- Jak?
- Marelajn.
- Dlaczego tak?
- Bo kiedyś jak z
Gregiem o Tobie rozmawiałem, to on tak sobie Twoje imię zmienił i mi się to
spodobało, dlatego jesteś Marelajn.
- Okej. – Zaczęłam się
śmiać, ale szczerze mówiąc spodobała mi się taka ksywa.
- No, a teraz mów
co naprawdę się stało.
- Nie chcesz chyba
słuchać moich smutków i żali.
- Gdybym nie
chciał, to bym nie pytał, proste. – Powiedział i mnie objął przyjacielsko.
Popatrzyłam na niego i zaczęłam opowiadać wszystko od początku. Od poznania
Żanety, wyjazdu na Letnie Grand Prix, poznania skoczków, po zakończenie związku
z Andreasem. Mówienie o tym ostatnim przychodziło mi z największym trudem, ale
miałam do swojej dyspozycji Maćka. Tak jak za dawnych lat wysłuchał mnie, pocieszał,
mówił, że będzie dobrze i szczerze mówiąc rozmowa z nim przyniosła mi ulgę.
Zastanawiałam się po co nakładałam nowy makijaż, skoro i tak znów mi się
rozpłynął pod wpływem łez. Było mi tak dobrze w ramionach starego przyjaciela.
Czułam, że nasza znajomość znowu się odnowi. Ba! Nawet w to wierzyłam.
Resztę dnia spędziłam właśnie z nim na spacerowaniu i wspominaniu. Niby to
wszystko działo się 3 lata temu, ale jak dla mnie to było dosyć dawno. Maciek
opowiadał mi jak ciężko mu było pogodzić się z moim wyjazdem, ale na szczęście
nie było z nim tak jak z Andreasem. Wyjaśnił mi też, dlaczego nie pisał, nie
dzwonił. Zajął się na poważnie karierą żużlową. To była nasza wspólna pasja.
Zawsze, kiedy tylko mogłam, wspierałam go. Maciek nie raz namawiał mnie, żebym
spróbowała swoich sił, ale ja się bałam. Tak samo jak bałam się wysokości na
skoczni, to tak samo bałam się tej prędkości na motocyklu.
Mijały nam godziny. Cudowne godziny. Mama i tato byli zachwyceni kiedy
zobaczyli u nas Maćka. Słyszałam nawet jak prosili go, by ze mną porozmawiał i
powiedział co się stało. Trochę za późno zareagowali. Po wspólnie zjedzonej
kolacji Maciek został u nas na noc. Moja mama nie chciała, żebyśmy razem spali,
ale kiedy razem z ojcem się położyli, Maciek zawitał w moim pokoju. Leżałam
przy nim kiedy już spał i myślałam o Andreasie. Czy on też z kimś teraz jest?
Czy płacze? Czy się uśmiecha? Miałam nadzieję, że robił to ostatnie, bo jego
uśmiech pojawiał się za każdym razem kiedy zamykałam oczy. Z nadzieją na lepsze
jutro zasnęłam u boku Maćka, przyjaciela z dawnych lat.
Co by tu napisać :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mi się podobało! ♥♥
Po pierwsze to jest genialny rozdział, jak zawsze z resztą. Po drugie momentami śmiałam się jak głupia i po trzecie Marelajn, hahahahahahahahahahahahahaha! :D
OdpowiedzUsuńno i ten, tego czekam na piąteczkę, mordko moja ♥
(tak wiem, jestem MISTRZEM w komentowaniu, wiem, wiem!:D)
W sumie to nie wiem za bardzo co napisać xD Zajebiste :))
OdpowiedzUsuńśrednio rozumiem jej zachowanie i jestem strasznie ciekawa co dalej :D
Przeczytałam i oczywiście jestem zachwycona. Ale denerwuje mnie Marcelina. Cóż ta dziewczyna wyprawia? Cudowny Stjernen chce z nią być, za wszelką cenę... A ona sądzi, że ten związek nie ma przyszłości. Ogarnij Marcelinę, Marcelino XD
OdpowiedzUsuńŻaneta powinna być lepszą przyjaciółką i częściej się odzywać :D
I jakby co to była Żaneta aka @xohilde
OdpowiedzUsuńMiało być 5 komentarzy, to jest XD
kooocham Cię <3