WITAM PO RAZ KOLEJNY!! :3 Zapraszam na nowego, skokowego bloga :D Tak, wiem jest ich za dużo, a ja mimo, że nie umiem pisać to i tak to robię, ale cóż, muszę gdzieś przelewać swoją bujną wyobraźnię :D Zapraszam do czytania i komentowania ♥
- Tom, puść go! – Krzyknęłam do kolegi, gdy ten trzymał
drugiego, krępując jego ruchy.
-
Boże, z Wami gorzej niż z dziećmi! – Warknęła pod nosem Żaneta do chłopców,
którzy faktycznie zachowywali się jak dzieci.
-
Oj przestań, przecież to tylko zabawa. – Zwrócił uwagę Velta.
-
Tylko, że te Wasze zabawy są tak chore, że to się w pale nie mieści! –
Krzyczała ciągle wkurzona przyjaciółka.
Kiedy ona uspokajała swojego chłopaka Toma i Fannemela, ja
siedząc z Andreasem patrzyłam jak oni wrzucali siebie nawzajem w świeżo usypane
zaspy. Komicznie to wyglądało, ale trochę też było denerwujące zwłaszcza, że
śnieg który rozrzucali leciał często w naszą stronę.
Po chwili Żaneta nie wytrzymała i
pociągnęła Toma za ciemno-blond włosy, a chłopak tylko cicho pisnął z bólu.
Nikt, a zwłaszcza Tom nie spodziewaliśmy się tego, że jej reakcja będzie aż tak
gwałtowna.
-
Tom ogarnij się w końcu!
-
Kochanie wyluzuj. – Poprosił i próbował ją pocałować, ale ta stawiała opór. – O
co Ci chodzi?
-
Dorośnij w końcu! – Syknęła Żaneta i wyrwała się z jego uścisku.
Nagle zapadła cisza. Żaneta na
ogół była spokojną osobą, która uwielbiała gdy Tom doprowadzał ją do śmiechu,
mówiła, że kocha „swojego dużego dzieciaka”, a teraz o mało co nie wyrwała mu włosów
ze złości. Widzieliśmy tylko szał w jej ruchach , które skierowała w stronę
pobliskiej restauracji, a Tom stał jak wryty i chyba sam do końca nie wiedział
co ma zrobić.
-
Na co Ty jeszcze czekasz?! Biegnij za nią! – Powiedział podniesionym tonem Bardal
i pchnął młodszego kolegę, tak by zmusić go do biegu.
Blondyn posłuchał starszego
kolegi i pobiegł za swoją dziewczyną. Zaczęłam się śmiać, bo takie sytuacje
zawsze doprowadzały mnie do wysokiego rozbawienia. To było zabawne i tandetne
za razem. Ja zostałam z chłopakami sama. Nie byłam skrępowana, bo dużo czasu z
spędzałam z nimi. Lubiłam ich towarzystwo, każdego dnia poznawałam ich coraz
lepiej mimo, że znam ich już bardzo długo.
-
Co dzisiaj robisz? – Zapytał Andreas poprawiając brązowe włosy, które wystawały
mu spod czarnej opaski.
-
Mam zamiar iść na basen, jak chcesz, możesz iść ze mną. – Zaproponowałam koledze.
Andreas uśmiechnął się i kiwną głową na znak zgody.
Odwróciliśmy twarze w swoje
strony w tym samym czasie. Oczy Andreasa przybrały nieziemsko niebieski kolor. Jego
spojrzenie było powalająco onieśmielające. Andreas nie wyglądał na typowego
Norwega. Miał krótkie, brązowe włosy, do tego niebieskie oczy i ten uśmiech. Spędzałam
z nim naprawdę dużo czasu. Więcej niż z resztą. Poznałam go bardzo dobrze.
Mimo, że często przedstawiano go jako bardzo nieśmiałego chłopaka, to kiedy już
się otworzył, był nie do podrobienia. Świetnie się dogadywaliśmy mimo, że było
między nami 8 lat różnicy. Wszyscy byli ode mnie starsi, nawet Żaneta. Między nami
akurat były 2 lata.
Żanetę poznałam prze Internet,
dokładnie Twittera. Pasja, czyli skoki zbliżyły nas do tego stopnia, że
namówiłam rodziców by puścili mnie na Letnie Grand Prix do Wisły, gdzie miałam
bawić się z Żanetą. Udało się, a kiedy byłyśmy w jednej z tamtejszych knajp,
poznałyśmy wielu skoczków, w tym Norwegów i gdyby nie to, że Tomowi spodobała
się Żaneta, to pewnie nie przebywałabym teraz z chłopakami.
Kiedy tak myślałam o tym
wszystkim, nie zwróciłam uwagi kiedy Tom i Żaneta byli z nami. Tyle, że
atmosfera nagle się zmieniła, a ja oczywiście nie byłam w temacie.
-
Ej, co się stało? – Zapytałam patrząc na każdą osobę po kolei.
-
Jestem w ciąży. – Powiedziała cicho Żaneta.
Mało brakowało, a spadłabym z
zaśnieżonego murku na którym siedziałam. Myślałam, że się przesłyszałam,
dlatego powtórzyłam pytanie, ale w odpowiedzi usłyszałam to samo. Patrzyłam raz
na nią, raz na bladego chyba ze strachu Toma i wybuchłam niepohamowanym
śmiechem.
-
Nie wierzę! Normalnie nie wierzę! – Podsumowałam i podeszłam do Toma. – No chłopaku,
musisz bardzo szybko dorosnąć. – Oparłam dłoń na jego ramieniu i śmiałam się nadal.
-
Bardzo kurwa zabawne. – Warknął wściekle.
-
Dla mnie bardzo.
-
Marcelina weź się w końcu zamknij! – Krzyknęła do mnie Żaneta.
-
No dobra. – Odpowiedziałam niezadowolona, ale uśmiechnięta. – Ale to jest
śmieszne.
-
Niby co w tym śmiesznego? – Zapytał Tom, obejmując smutną Żanetę.
W tamtej chwili zrozumiałam, że moja dziecinna reakcja zabolała
przyjaciółkę. Zrobiło mi się mega głupio, więc podeszłam do niej i przytuliłam
ją w ramach przeprosin. Żaneta zaczęła płakać. W sumie rozumiałam ją, bo miała
zaledwie 19 lat, za 5 miesięcy maturę, a tu się okazuje, że jest w ciąży. Niby
z chłopakiem, którego bardzo kocha, ale to było zdecydowanie za wcześnie.
-
Żaneta będzie dobrze. – Pocieszałam ją, mimo że to nie było moją mocną stroną.
Nie spojrzała na mnie, tylko odwróciła się i wtuliła w Toma.
Opuściłam głowę, założyłam słuchawki i poszłam w stronę hotelu, zostawiając ich
wszystkich samych.
„Boże, jaka ona jest tępa!” syknęłam w myślach i zaczęłam biec.
Musiałam się jakoś odprężyć, mimo tego że nie lubiłam, a przede wszystkim nie
mogłam biegać. W słuchawkach leciało Fall Out Boy i piosenka, którą zaraziła
mnie Żaneta. Wpadłam w taki jakby trans i nie zwracałam na nikogo i na nic
uwagi, do czasu gdy ktoś nie szarpnął mnie za ramie. Momentalnie zacisnęłam
pięść, odwróciłam się i zobaczyłam Stjernena. Był trochę zmęczony, bo chyba za
mną biegł, jednak ciągle był uśmiechnięty. Odwzajemniałam to i czekałam, aż
złapie oddech. Zdjęłam słuchawki, jednak wciąż było słychać muzykę. Bardzo
głośno i wyraźnie było słychać jak Patrick śpiewa „I’m light ’em up”. Andreas
podszedł do mnie bliżej i niespodziewanie złapał za zmarzniętą dłoń. Nie
cofnęłam jej, chociaż nie ukrywam, że to był bardzo zaskakujący gest.
-
Dlaczego uciekłaś?
-
Nie chciałam tam dłużej siedzieć. Wiem, że to zabrzmi arogancko, ale mam za
dobry humor i nie chcę go sobie psuć przez to, że moja przyjaciółka to idiotka
i nie wie co to prezerwatywa. – Odpowiedział i podeszłam do niego bliżej. – A ty
dlaczego za mną biegłeś?
-
Tak jakoś. – Odpowiedział z uśmiechem i objął mnie z tyłu, kładąc dłoń z lewej
strony moich żeber. – Nasze wyjście na basen jest nadal aktualne?
-
Oczywiście, więc nie stójmy tutaj i chodźmy.
Ja miałam strój na sobie więc do hotelu musiałam podejść
tylko po ręcznik. Umówiłam się z Andreasem przed wejściem na basen.
Po jakimś czasie stałam już na
zewnątrz i czekałam na przyjaciela. Cały czas mijali mnie ludzie starzy,
młodzi, duzi, mali, chorzy, niepełnosprawni i zdrowi. Każdy w nich był inny. Na
zewnątrz było zimno, temperatura na minusie, a wokół mnóstwo śniegu. Powietrze
było zimne i suche, więc bardzo źle się oddychało, a na dodatek Andreas się nie
zjawiał. Zaczęłam się obawiać, że mnie wystawił, więc nerwowo zaczęłam
rozglądać się dookoła.
Na dosłownie chwilę odwróciłam
się w stronę drzwi i niespodziewanie ktoś zakrył mi oczy. Wiedziałam, że to
Andreas, więc położyłam dłonie na jego i zdjęłam je z oczu.
-
Przepraszam, że musiałaś tyle czekać, ale Alex nas zatrzymał. – Tłumaczył się chłopak
i otworzył mi drzwi.
-
Nic się nie stało. – Odpowiedziałam i ruszyłam w stronę kasy.
-
Dziękuję, że zaproponowałaś mi to wyjście.
-
Nie dziękuj.
Z uśmiechem poszliśmy do szatni, by móc się przygotować do
kąpieli.
Kiedy już znaleźliśmy się na
kąpielisku, nie wiedziałam na czym mam skupić swoją uwagę. Czy na pięknym
wnętrzu kąpieliska, czy może na tych wszystkich ciałach. Wodziłam wzrokiem na
prawo i lewo, aż w końcu podszedł do mnie Andreas. Już nie musiałam rozglądać
się dookoła, bo swoją uwagę skupiłam na nim i jego ciele. Było po prostu
boskie. Nie był ani zbyt napakowany, ani za chudy. Idealny. Mimo, że wokół był
ogrom chłopców i mężczyzn z „kaloryferkami” to nie spuszczałam wzroku z mojego
towarzysza.
-
Ślicznie wyglądasz. – Powiedział cicho i przytulił mnie.
-
Dziękuję. – Odparłam zawstydzona, bo jeszcze takiego czegoś od niego nie
usłyszałam.
Jako, że jestem dziewczyną to
tradycyjnie w tamtym momencie zaczęłam w myślach wmawiać sobie, że jak on może tak
mówić skoro jestem ohydna, gruba, a tym białym, jednoczęściowym stroju
wyglądałam jak baleron zawinięty w folię
spożywczą. Potrząsnęłam głową i usiadłam na brzegu basenu, w którym już pływał
Andreas. On był po prostu fantastyczny.
-
No chodź do mnie! – Wołał przyjaciel podpływając do mnie.
-
Może zaraz.
-
Nie zaraz, tylko natychmiast! – Oznajmił i pociągnął mnie gwałtownie do wody.
Z piskiem wpadłam do basenu, a
Andreas z uśmiechem starał się mnie uspokoić, bo nałykałam się chlorowanej
wody. Miałam ochotę go rozszarpać, ale nie umiałam być na niego zła.
Poczułam się jak Lana w teledysku
do „Blue Jeans”. Miałam podobny strój jak ona, Andreas tuliła mnie do siebie, patrzył
w oczy, a ja nie mogłam i nie potrafiłam mu się opierać. Wręcz przeciwnie.
Zbliżyłam się do niego, ramiona położyłam na jego karku i nie wiedzieć kiedy
nasze usta połączyły się w nierozerwalnej więzi. To było jak balsam dla duszy,
Andreas był delikatny, spontaniczny. Dotykał mnie, tulił do siebie, a ja chyba
się w nim zakochiwałam, mimo, że zawsze był dla mnie tylko przyjacielem. Wtedy
już stał się kimś więcej.
Kiedy przestaliśmy, on patrzył na
mnie, a ja na ludzi którzy stali za plecami Andreasa. Ich miny były po prostu
fantastyczne. Przytuliłam się do niego bardziej, a on położył dłonie na mojej
niezbyt zgrabnej talii.
-
Przepraszam, ale ja się w Tobie zakochałem. – Wyszeptał mi do ucha.
-
Nie przepraszaj. – Powiedziałam i popatrzyłam w jego niebieskie oczy. – Nie przepraszaj
i nie przestawaj tego robić. – Poprosiłam i po raz kolejny pocałowaliśmy się.
Do godziny 19 byliśmy na
basenach. W ciągu 3 godzin Andreas zmienił moje życie i czułam, że przez bardzo
długi czas będzie jego częścią. W drodze powrotnej do hotelu Andreas
opowiedział mi bardzo zaskakującą rzecz.
-
To już trwa dosyć długo, jak się nie mylę, to od 3 miesięcy. Wtedy w Wiśle,
kiedy Tom zaczął podrywać Żanetę, ja poczułem, że Ty jesteś dziewczyną, której
potrzebuję. Możesz się śmiać, ale tak jest. Jesteś cudowną dziewczyną, mimo, że
młodszą ode mnie. Nie wiem dlaczego nie powiedziałem Ci o tym wszystkim wcześniej,
ale może dlatego, że się bałem. Tego, że mnie wyśmiejesz, bo wokół Ciebie
zawsze kręci się tylu chłopaków. Hvala, ten Wellinger, ostatnio widziałem jak
Colloredo i Kraft na Ciebie patrzyli. Miałem wrażenie, że jednak w nich widzisz
potencjalnych partnerów, ale cieszę się, że jednak tak nie jest. Nie darował
bym sobie, gdyby to na przykład Wellinger mógł patrzeć na Twój cudowny uśmiech,
albo Kraft miałby możliwość czucia zapachu Twoich perfum. Dziękuję Ci, za to,
że jesteś, że dajesz mi szansę. Obiecuję, że dam CI tyle szczęścia ile będziesz
potrzebowała. Sprawię, że będziesz najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. –
Wyznał i pocałował mnie.
Zaczęłam płakać, bo nigdy, żaden
chłopak nie wyznał mi swoich w tak piękny sposób. Uśmiechałam się przez łzy i
bez słowa przytuliłam się do niego jeszcze mocniej. W takie sposób razem z Andreasem
weszliśmy do hotelu w którym przebywałam z Żanetą. Ludzie patrzyli na nas z zaskoczeniem,
ale ja i Andreas nie skupialiśmy się na nich, tylko na sobie. Mimo, że spędziłam
z nim tyle czasu, bardzo ciężko mi było się z nim rozstać.
-
Widzimy się jutro? – Zapytałam i stanęłam na palcach by móc być bliżej jego
ust.
-
Jutro mam trening od rana, ale postaram się znaleźć dla Ciebie czas. –
Powiedział i uniósł mnie w górę.
Zaczęłam się śmiać i całować z moim nowym chłopakiem. Moje
marzenia spełniały się, a ja czułam, że teraz moje życie będzie o niebo lepsze.
Kiedy Andreas mnie puścił i
przytulił na pożegnanie, zobaczyłam stojących za nim Żanetę i Toma. Już czułam,
że Żaneta będzie chciała wiedzieć wszystko. Otwierałam drzwi i czekałam na
Żanetę, która po pożegnaniu z Tomem podeszła do mnie. Doprowadziłam się trochę
do porządku i usiadłam obok Żanety. Panowała między nami cisza. Bałam się
odezwać.
-
Przepraszam. – Odezwałam się mimo wszystko. – Za moją reakcję.
-
Nic się nie stało. – Powiedziała cicho i zaplotła dłonie na brzuchu.
Dziwnie mi się na nią patrzyło, bo strach w jej oczach był
niesamowicie silny.
-
Kiedy masz zamiar im powiedzieć?
-
Nie wiem. Ja się tak cholernie boję, że nawet sobie nie wyobrażasz. – Zaczęłam płakać,
po tym wyznaniu, którego szczerze mówiąc się spodziewałam. – Marcelina, pomóż
mi.
Patrzyłam jak łzy spływają jej po policzku, a … oczy przybrały
szklistą powłokę. Prośba o pomoc była już aktem bezsilności, ale jako jej
przyjaciółka byłam zobowiązana to zrobić.
Kiedy Żaneta brała prysznic, ja
leżałam już w łóżku i myślałam jak jej pomóc, ale moje starania przerwał dźwięk
smsa. To Andreas. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. „dziękuję za dzisiejszy dzień. Kocham Cię,
kolorowych snów <3”. Uśmiechnęłam się po raz ostatni tego dnia.
Awww ;3 świetne <3 współczuję tej Żanecie, ale na pewno się ogarnie ;3 czekam na więcej, informuuuj! :*
OdpowiedzUsuńO mamo, już to kocham! Skoki, Fall Out Boy i Tom jako mój facet. MÓJ! :3 hrhrhrhr. Czy można chcieć czegoś więcej?
OdpowiedzUsuńW momencie, gdy przeczytałam zdanie "jestem w ciąży" wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem XD Tom będzie tatą, tralalala, a ja będę mamą. Cóż za nieodpowiedzialna para! To Tom powinien zadbać o zabezpieczenie! XD
Kocham Cię. I już kocham to opowiadanie :3
PS. Chociaż tyle, że w opowiadaniu mam 19 lat, nie 18 jak naprawdę XD
Żaneta aka @xohilde
soł... skoki, ciąża Żanety, humor Hilde, Stjernen w jednym opowiadaniu to będzie coś! :D
OdpowiedzUsuńpo przeczytaniu "Bardzo kurwa zabawne" wybuchłam niekontrolowanym śmiechem! XD
Ale nic, nie chce mi się tutaj pisać rozprawki :D
Kocham to opowiadanie, wiesz o tym, nie? ♥
Kolejny cudowny blog! ♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać to co piszesz!
" - Przepraszam, ale ja się w Tobie zakochałem. – Wyszeptał mi do ucha.
- Nie przepraszaj. – Powiedziałam i popatrzyłam w jego niebieskie oczy. – Nie przepraszaj i nie przestawaj tego robić. – Poprosiłam i po raz kolejny pocałowaliśmy się." mój ulubiony fragment ♥ ;')
czekam na więcej! :D
+ Zajebisty gif z Vegardem :D ♥
hejka kochana ♥
OdpowiedzUsuńświetne to jest ♥ naprawdę masz talent do pisania! :)
czekam na następny. :)
pozdrawiam
@13Martis
cudoooooooowne *.* zajebisteeeeee <3
OdpowiedzUsuń@doroootthy